Rozdział 1.

2K 50 33
                                    


Zacznijmy od tego, że każdy z mojej rodziny uważa mnie za rozwydrzoną nastolatkę. Może mają ku temu powody. Zazwyczaj nie robię nic ciekawego. Chociaż czasami zdarzają się sytuacje z których naprawdę można się pośmiać. Pamiętam jak raz mojemu starszemu bratu, który studiuje i dlatego rzadko się widujemy do szamponu nalałam trochę niebieskiej farby. Myślałam, że mnie zabije, z trudem uszłam z życiem! Po kilku dniach mu przeszło i śmialiśmy się z tej sytuacji. Mój brat to przystojny, wysoki, umięśniony blondyn Każda laska wzdycha na jego widok. Mnie to bawi, ale cieszę się, że ma takie powodzenie.

Jak co dzień siedziałam sobie przy stole i w ciszy konsumowałam mój obiad.

- Oliwka, musimy porozmawiać - powiedziała moja matka. Kobieta nie znosząca sprzeciwu. Wysoka i szczupła po czterdziestce. Jej blond włosy sięgają jej do ramion. Oto cała ona. Jestem jej całkowitym przeciwieństwem. Niska brunetka z niebieskimi oczami. Według ludzi, którzy mnie znają mniej lub bardzie jestem pyskatą, rozwydrzoną, rozpieszczoną egoistką.

Nie ważne czy to prawda czy nie zawsze będę miała taką opinię. Przyzwyczaiłam się do tego. Potrzebowałam czasu, ale z czasem przyszło tak, że zaczęłam myśleć, że to prawda.

Co z moim ojcem? Parę lat temu biznesmen, dziś alkoholik, którego wiecznie nie ma w domu.

Dlaczego nigdy nie miałam normalniej rodziny? Odpowiedź jest banalna. Byłam niechcianym dzieckiem. Rodzice mnie nie chcieli. Kiedy dowiedzieli się było już za późno na aborcję. Moja matka od zawsze mi to mówiła. Czułam się okropnie, jakbym nie miała po co i dla kogo żyć.

- A nie rozmawiamy? - zapytałam ironicznie.


- Nie pyskuj! Postanowiłam, że wyprowadzisz się do brata. Matthew na pewno się zgodzi. Z okazji tego, że jest koniec wakacji wyprowadzisz się za dwa dni. Widzisz jak ja się o ciebie troszczę? - powiedziała sarkastycznie. Byłam w szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć. Pobiegłam na górę do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Płakałam tak długo aż zabrakło mi łez. Zauważyłam, że jest wieczór. Wstałam i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Padło na ,,Błękitna laguna". Chciałabym przeżyć taką miłość jak bohaterowie tego filmu. Może nie w takich okolicznościach, ale właśnie taką prawdziwą, która przetrwa wszystkie złe chwile. Kiedy skończyłam film odłożyłam laptopa na stolik nocny. Jak zwykle nie mogłam zasnąć, więc leżałam w łóżku i rozmyślałam nad moim życiem. Doszłam do wniosku, że to dobrze, że wyprowadzam się do brata. Z nim przynajmniej mam dobry kontakt. Nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam...





Kolejny dzień wakacji, a do roku szkolnego coraz bliżej. Ubrałam się w czarne rurki, czarny top oraz pudrowo różową bomberke. Na twarz nałożyłam krem BB. Następnie zmatowiłam go pudrem. Na rzęsy nałożyłam maskarę. Brwiom nadałam kształt przeźroczystym żel, a na usta nałożyłam balsam. Na koniec spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Poszłam do kuchni i zjadłam szybkie śniadanie. Wyszłam z domu udając się do pobliskiej galerii. Kupiłam przekąski na jutrzejszy wyjazd i wróciłam do domu. Od razu zabrałam się za pakowanie. Skończyłam po kilku godzinach. Wszystkie potrzebne rzeczy były w pudłach. Położyłam się na łóżku i zaczęłam zastanawiać się jak będzie w nowym mieście, jaka będzie tam szkoła nauczyciele, a przede wszystkim uczniowie. Moje rozmyślenia przerwała mama wołająca na obiad. Zeszłam powolnym krokiem do jadalni, a następnie usiadłam na moim ulubionym miejscu.

- Nie mogłaś szybciej? Przez ciebie będę jadła zimny obiad! - jak zwykle krzyczy i ma o wszystko pretensje. Można się do tego przyzwyczaić.


- Mogłaś zacząć beze mnie - odparłam obojętnie.


- Mogłaś się nie urodzić - popatrzyłam na nią zszokowana, nie mogąc uwierzyć w to co ona powiedziała. Szybko wbiegłam na schody, ale zdążyłam jeszcze usłyszeć - mała kurwa.

Rozpłakałam się, nie mogła się opanować. Podeszłam do jednego z pudeł i zaczęłam szukać aż w końcu znalazłam. Zrobiłam trzy głębsze kreski i schowałam z powrotem mój skarb. Patrzyłam przez chwilę jak krew spływa po moim nadgarstku kapiąc na drewnianą podłogę. Cięcie się dawało mi spokój, ulgę w tym popapranym świecie. Uwielbiałam to robić, żeby ból psychiczny zastąpić bólem fizycznym. Wytarłam podłogę i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Zaczęłam przeglądać portale społecznościowe. Każdy z mojej szkoły gdzieś wyjechał i dobrze się bawi. Jakie zabawne jest to, że każdy myśli, że mam idealną rodzinkę. Taka bogata, duży do i ogród z basenem. Niczego im nie brakuje, a ja chciałabym mieć tylko normalną i kochającą się rodzinę taką za jaką nas uważają. Moja mama weszła do pokoju jak zwykle coś mi przerywając.


- Wyjeżdżasz jutro o piątej. Pociągiem będziesz jechać pięć godzin. Tu masz pieniądze - podała mi białą kopertę - założyłam ci konto w banku, na które będę ci przelewała co miesiąc kasę. Chociaż tyle będę mogła zrobić dla mojego kochanego synka, kiedy to on będzie się z tobą użerał - oczywiście jak zwykle musiała powiedzieć coś co mnie cholernie zrani. Uśmiechnęła się złośliwie i wyszła, a po moim policzku spłynęła samotna łza, którą szybko starłam rękawem od piżamy. Miałam już dosyć tego dnia i czekałam tylko na jutrzejszy wyjazd. Postanowiłam posłuchać muzyki. Pomaga mi się rozluźniać i odstresować. Założyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną playlistę. Kiedy poczułam ogarniające mnie zmęczenie postanowiłam pójść już spać. Nastawiłam budzik i zgasiłam lampkę nocną. Z lekkim uśmiechem udałam się w krainę Morfeusza.

Pomimo przeszkód Where stories live. Discover now