5.2

1K 63 13
                                    

SCE­NA II

Pod mu­ra­mi Gne­zna wał.

Kir­kor z do­by­tym mie­czem, ze skrzy­dła­mi or­li­mi na bar­kach, wcho­dzi na cze­le woj­ska. — Cho­rą­gwie roz­wi­nię­te — trą­by gra­ją.

KIR­KOR

do Ry­ce­rzy

Czło­wiek, co się o ber­ło La­chów upo­mi­na,

Nie chciał wy­stą­pić w szran­ki; jak pod­ła ga­dzi­na

Kry­je się, a ze­braw­szy, co mó­wię! ten pod­ły

Obiet­ni­ca­mi, zło­tem, za­ku­piw­szy so­bie

Mno­gich stron­ni­ków... ry­cerz z nie­zna­ny­mi go­dły,

Wal­ką chce tron owła­dać i na mo­im gro­bie

Sta­nąć ja­ko na pierw­szym szcze­blu kró­lo­wa­nia.

Mno­dzy ry­ce­rze na­si (niech nas Bóg ochra­nia

Od ta­kie­go sza­leń­stwa i ta­kiej śle­po­ty!),

Mno­dzy na­si ry­ce­rze prze­szli pod na­mio­ty

Ja­sne­go oszu­kań­ca, lecz Bóg pa­trzy z nie­ba

W ser­ca ludz­kie; nam zdraj­ców prze­kup­nych nie trze­ba.

Sko­ro przy­bę­dzie Po­piel, po któ­re­go w la­sy

Po­sła­łem trzech ry­ce­rzy, z or­li­mi ha­ła­sy

Rzu­ci­my się na zło­ty obóz sa­mo­zwań­ca.

do Ry­ce­rzy sto­ją­cych na mu­rach

Wy za­my­kaj­cie bra­my... Niech z każ­de­go szań­ca

Na po­le wal­ki pa­trzą mno­gie sa­mo­strza­ły!

Gdy­bym ja prze­grał, zgi­nął, to jesz­cze te wa­ły

Dłu­go bro­nić się mo­gą... Niech wam si­we gło­wy

Przy­po­mną w chwi­lę stra­chu, że mur po­łu­dnio­wy

Naj­słab­szy, że tam trze­ba po­sta­wić mur lu­dzi.

Ale da Bóg, że mia­sto ju­tro się obu­dzi

Wol­ne od zgrai ło­trów.

RY­CE­RZE

Zwy­cię­żysz, Kir­ko­rze!

KIR­KOR

Je­śli Bóg da... ach! kie­dyż ja przy­łbi­cę zło­żę!

Kie­dyż wró­cę do żo­ny? kie­dyż uj­rzę ko­niec

Krwa­wym spra­wom kró­le­stwa i roz­bo­jom?

JE­DEN Z RY­CE­RZY

Go­niec.

Wcho­dzi Go­niec ku­rza­wą okry­ty.

KIR­KOR

We trzech wy­sła­ni w bo­ry, nie przy­pro­wa­dza­cie

Pu­stel­ni­ka Po­pie­la?

GO­NIEC

Okrop­ność!

KIR­KOR

Czy w cha­cie

Nie zna­leź­li­ście star­ca? mów... wal­ka nas cze­ka.

GO­NIEC

W ce­li nie by­ło sta­re­go czło­wie­ka;

Lecz na skrzy­pią­cej ga­łę­zi przed cha­tą

Trup je­go wi­siał na gru­bym po­wro­zie.

Z bia­ły­mi wło­sy i z po­dar­tą sza­tą

Wi­cher się ba­wił i tru­pa ko­ły­sał

Jak sta­ra mam­ka.

KIR­KOR

Trą­bić po obo­zie

Ha­sło do wal­ki! — Los je­mu do­pi­sał,

Do śmier­ci go­nił nie­szczę­ściem i za­bił

Nie­zna­ną rę­ką. — Ser­ceś mi osła­bił

Two­ją po­wie­ścią, spraw się do­brze w bo­ju. —

Mó­wisz, że wi­siał?

GO­NIEC

W pu­stel­ni­czym stro­ju

Wi­siał przed cha­tą. Na nie­szczę­snym drze­wie

Wro­na kra­ka­ła...

KIR­KOR

Idź­my! niech w po­wie­wie

Tań­czą cho­rą­gwie... idź­my! ści­snąć szy­ki!

Na­dzie­ja w mę­stwie. — Niech za­czną łucz­ni­ki!...

wy­cho­dzi z woj­skiem

„Balladyna" J. SłowackiegoWhere stories live. Discover now