5.1

1.1K 68 0
                                    

AKT PIĄ­TY

SCE­NA I

Po­ra­nek na le­śnej łą­ce. — Skier­ka i Cho­chlik.

SKIER­KA

Jak po bu­rzy ra­nek świe­ży!

By­łem u mat­ki bo­cia­na

I na­kar­mi­łem.

CHO­CHLIK

Ja na zam­ku wie­ży

Uczto­wa­łem u so­wy. Gdzie pa­ni Go­pla­na?

SKIER­KA

Znów po­le­cę po roz­ło­gach,

Po­le­cę łą­ką i bo­rem;

Kwiat­ki po­sta­wię na no­gach,

Roz­cze­szę ży­to na grzę­dzie,

Za­trzy­mam się nad je­zio­rem,

Za­wo­łam: „La­bu, la­bu­sie!"

I dwa Go­pla­ny ła­bę­dzie

Po wód błę­kit­nym ob­ru­sie

Przy­pły­ną do mnie z aje­ru;

Gar­stecz­ką zło­te­go że­ru

Śnież­ne pta­szę­ta przy­sy­pię;

I znów le­cę pod lesz­czy­nę,

Gdzie ła­nia Go­pla­ny szczy­pie

Błysz­czą­cą desz­czem krze­wi­nę;

I tę­czę nad nią za­wie­szę,

I ró­żę nad nią roz­wi­nę;

I zno­wu da­lej po­spie­szę

Na skrzy­dłach bab­ki ko­ni­ka.

Przy­pły­wa tu­man mgły ran­nej, oświe­co­ny tę­czą; spod bra­my ko­lo­rów wy­cho­dzi Go­pla­na.

GO­PLA­NA

Chodź­cie mnie uści­snąć, anioł­ki,

Bo Go­pla­na na wie­ki wam zni­ka.

O! za­pła­ka­ne fi­joł­ki!

Ró­że mo­je, bądź­cie zdro­we.

SKIER­KA

Co ty śpie­wasz?...

GO­PLA­NA

Nie­ste­ty! nie­ste­ty!

Pio­sen­kę po­że­gna­nia.

SKIER­KA

Jesz­cze ocze­re­ty

Nie gną się od ja­skó­łek, jesz­cze dnie wio­sno­we.

GO­PLA­NA

Po­le­cę w okrop­ną kra­inę,

Gdzie so­sny i śnie­gi si­ne,

Gdzie słoń­ce jak ga­sną­cy żar;

Gdzie księ­życ jak twarz tych mar,

Co z gro­bu wy­cho­dzą na cmen­tarz.

Anioł kar ze mną po­pły­nie

Krzy­cząc mi w du­szy:

„Pa­mię­tasz o róż i ma­lin kra­inie".

Bądź­cie zdro­wi! bądź­cie zdro­wi!

Po­plą­ta­łam ludz­kie czy­ny

Tak, że Bo­gu mści­cie­lo­wi

Trze­ba wziąć grom i upu­ścić

Na ludz­kie dzie­ła i wi­ny...

SKIER­KA

My cię nie chce­my opu­ścić,

Go­pla­no! Go­pla­no! Go­pla­no!

GO­PLA­NA

Pusz­czaj­cie bied­ną wy­gna­ną,

Kie­dyś wam o mnie za­śpie­wa

Pio­sen­kę ob­ca pta­szy­na

Usiadł­szy na ga­łąz­ce pła­czą­ce­go drze­wa.

Bądź­cie zdro­wi! mo­ja wi­na,

Że wy­gna­na w pół­noc le­cę.

CHO­CHLIK

Jesz­cze ci w dro­dze po­świe­cę,

Jak haj­duk bie­gnąc z ogni­kiem.

GO­PLA­NA

Dziś dłu­gim zwią­za­ne szy­kiem

Na pół­noc le­cą żu­ra­wie,

Ucze­pię się te­go wian­ka

I w po­wie­trzu się prze­pła­wię,

Jak bied­na dzie­wic rów­nian­ka

W błę­kit­ne rzu­co­na fa­le.

SKIER­KA

O bia­da! o bia­da! o bia­da!

GO­PLA­NA

Próż­ne ża­le! próż­ne ża­le!...

po­ka­zu­je w głąb la­su

Tam szar­fa żu­ra­wi spa­da

Na łą­ki błysz­czą­ce ro­są;

Gdy się żu­ra­wie pod­nio­są,

Uchwy­cę się szar­fy koń­ca

I w błę­kit po­le­cę bla­da,

Bla­da jak mie­siąc od słoń­ca,

Lek­ka jak liść, co opa­da.

Lecz nad mu­ry gne­zneń­skie­mi

Le­cąc, za­śpie­wam smut­ne po­że­gna­nie zie­mi.

Wy­cho­dzi — Skier­ka i Cho­chlik le­cą za nią.

„Balladyna" J. SłowackiegoWhere stories live. Discover now