4.4

1K 64 19
                                    

SCE­NA IV

Sa­la taż sa­ma.

BAL­LA­DY­NA

sa­ma wcho­dzi w noc­nym ubio­rze z no­żem w rę­ku

Nie mo­głam spać, nóż le­żał przy mnie, wzię­łam...

W ko­szu­li — wstyd! gdy­by cię kto zo­ba­czył

W ko­szu­li z no­żem w rę­ku? — Jak tu ciem­no!...

idzie ku wie­ży

Cyt!... ja­kiś szmer? — Wiatr mi za­ga­sił świe­cę...

To przy­wi­dze­nie — nic nie sły­chać, za­mek ca­ły

Głę­bo­ko śpi... Lecz je­śli śpi ten czło­wiek

Z otwar­tą tak po­wie­ką?... to co? to co?

Je­że­li dziś nie zro­bię rze­czy, ju­tro

Ża­ło­wać bę­dę, wiem, ża­ło­wać bę­dę.

Wiatr za­mknął za mną drzwi, a ja my­śla­łam,

Że ja­ki ciem­ny duch za­my­kał za mną;

I do­tąd nie spoj­rza­łam w tam­tą stro­nę,

Jak­bym się ba­ła spo­tkać z czym okrop­nym.

oglą­da się

A wi­dzisz, nie ma nic, nic nie ma. Ciem­ne

Po­wie­trze, mgła; żad­nych nie wi­dać mar.

Bły­ska.

Wszel­ki duch Bo­ga chwa­li! Ja­ka to by­ła

Bły­ska­wi­ca czer­wo­na! jak wszyst­kie ścia­ny

Wi­dzia­łam bia­łe. — Cyt. — Nie sły­chać nic —

Spiesz się! — Lecz je­śli żar bły­ska­wic lu­nie

Na mo­ją twarz, gdy bę­dę z no­żem sta­ła

Nad nim; to co? — Ogień po­ka­że to­bie

Miej­sce, gdzie masz ude­rzyć. — O! bły­ska­wi­ce,

Stwórz­cie czer­wo­ny dzień na ło­nie no­cy,

Bądź­cie mo­je­go czy­nu słoń­cem. — Idę.

wy­cho­dzi na wie­żę

„Balladyna" J. SłowackiegoWhere stories live. Discover now