Uderzyłam o przeciwległą ścianę. Poczułam mocny ból w całej lewej części mojego ciała, a po chwili jeszcze prawej, gdy upadłam na podłogę. Jęknęłam cicho i podparłam się rękoma.-Reven?!- wstałam z bólem. Wyprostowałam się, sycząc pod nosem. Czułam pulsujący ból rozprzestrzeniający się od lewego ramienia w górę. Złapałam za nie i stanęłam twardo na ziemi.
Moja przyjaciółka- Reven, oberwała dosyć solidnie od faceta z nadwagą. Hawajska koszula, sandały i krótkie spodenki nie dodawały mu uroku, które niszczyły całe czarne oczy oraz krew na twarzy. Brązowowłosa upadła obok mnie. Podałam jej prawą rękę i pomogłam wstać.
-Co teraz?- zapytała po wstaniu. Ogarnęłam wzrokiem pomieszczenie. W mgnieniu oka otoczyły nas dwa dodatkowe demony. Jedną była kobieta w zwiewnej sukience. Uśmiechała się wrednie. Obok niej stał mężczyzna o dużej posturze ubrany w poplamiony krwią garnitur.
-Modlimy się- odpowiedziałam chwytając za pistolet. Chciałam wycelować i strzelić, mimo, że wiedziałam, że to nic nie da, ale ktoś mnie wyprzedził.
Kobieta, demon w ciele kobiety, miała wypaloną dziurę w głowie. Chwilę zaczęła dygotać, aż padła na ziemię. Po chwili jej los podzielił także typ z zamiłowaniem do fastfoodów i mężczyzna drętwiak.
Stałam z szeroko otworzoną buzią, wpatrując się razem z niższą przyjaciółką w demony. Martwe demony. Nie wiem ile czasu próbowałam ogarnąć co tu się właśnie odjaniepawliło, ale w trakcie usłyszałam odbezpieczoną broń. Odruchowo wyciągnęłam swoją. Razem z Reven celowałyśmy do dwóch chłopaków. Zmarszczyłam brwi.
Na przeciw mnie stał typ w skórzanej kurtce. Celował do mnie z pokerfacem z bardzo ciekawej broni. Pierwszy raz ją widziałam. Swoją nie brzydką twarz miał trochę ubrudzoną krwią. Zerknęłam kątem oka na Reven. Za mężczyzną z niezłym stylem, stał drugi. Miał dłuższe włosy i był wyższy. Celował do mojej przyjaciółki z normalnego pistoletu. Gdyby nie to, że jeden mnie trzyma na muszcze, strzeliłabym między oczy temu.
Spuściłam wzrok na trupy. Nie no, jak?! Wzięłam wdech i spojrzałam w oczy osobie przede mną.
-Kim jesteście?- zacisnęłam dłoń na pistolecie. Ból w ręce nie przestawał pulsować.
-A wy?- patrzył mi w oczy. Był pewny siebie. Nie odpuści, póki nie odpowiemy.
-Łowcami- rzuciła Reven. Spojrzałam na nią karcącym wzrokiem. Chwilę staliśmy w milczeniu.
-My również- długowłosy opuścił lufę. Jednak ja z moim "rywalem" nie mieliśmy takiego zamiaru.
-Skąd macie te broń?- spojrzałam na pistolet przede mną.
-Nie twoja sprawa- warknął. Ciemne blond włosy opadły mi na czoło, ale nie ruszyłam się ani o centymetr.
-Dean, daj spokój. Są łowcami- długowłosy podszedł bliżej i zmierzył mnie wzrokiem. A więc ten co do mnie celuje ma na imię Dean. Myślałam, że nie odpuści, ale po chwili opuścił broń, cały czas patrząc mi w oczy. Zrobiłam to samo.
Schowałam broń do kabury, bacznie obserwując ruchy chłopaków. Dean wyjął...
-Ej!- krzyknęłam, gdy oblał mnie wodą święconą. To samo zrobił Reven. Przetarłam twarz rękawem.- Gościu, jakbyśmy były demonami, oni by nas nie chcieli zabić!- pokazałam na leżące ciała.
Dean wzruszył ramionami. Zabrałam mu pojemnik i sama chlusnełam mu w twarz, a to samo zrobiła Reven koledze Deana. Patrzyli na nas z miną mówiącą: "Really?".
-Też musiałyśmy sprawdzić.- Uśmiechnęłam się wrednie. Oddałam mu pojemnik już bez wody. Wziął go szybko i schował.
-Wychodzimy. Teraz- blondyn odwrócił się i wyszedł ze starego domku. Spojrzałam na przyjaciółkę. Bez zastanowienia udała się za nim.
CZYTASZ
Sprawa Dla Reportera ||Supernatural
FanfictionGdy demony zapanują nad światem... Gdy anioły przestaną być dupkami... Gdy Dean wyrzeknie się placka... Nadejdzie... . . . . . . Nie ważne co. I tak nigdy to się nie stanie. Dwie przyjaciółki spotykają na swojej drodzę braci Winchesterów. Od tego...