Rozdział 2

10.9K 521 13
                                    

Obudziły mnie jakieś głosy. Nie potrafiłam żadnego rozpoznać. Jasne, bolące, światło wdzierało się pod moje powieki.

-Panno Stark...-cały czas to samo i znowu światło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam prześwietlone postaci. Jedną z nich była znana mi osoba. Głowa bolała mnie niepokornie.

-Jak się czujesz?-zapytała nieznana postać.

-Hmm... Głowa mnie boli.-wybełkotałam.

-Dobrze przepisze Ci leki i musisz dużo pić.-cały czas rozglądałam się po pomieszczeniu pół przytomna. Zobaczyłam przerażoną minę Tony'ego, który stał pod drzwiami. Lekarz wyszedł, zostawiając w mojej ręce wenflon z jakąś kroplówką. Tony podszedł i usiadł na brzegu łóżka.

-Która godzina?-zapytałam, bo pierwsze, o czym pomyślałam to szkoła.

-po 12:00-opowiedział.

-Już?! Przecież mam szkołę.-i już miałam wstać, ale on mnie powstrzymał.

-Musisz teraz odpoczywać.

-Czemu? Już się czuję dobrze.

-Musisz odpocząć.-powiedział stanowczo.

-Ale co się stało?-zapytałam, cały czas mrużąc oczy przed światłem.

-Rano nie mogłem cię dobudzić. W żaden sposób. Zadzwoniłem po lekarza.-wyjaśnił i po chwili dodał-Wystraszyłem się...

-Ty się czegoś boisz?-zapytałam.

-Nieważne. Najważniejsze, żebyś szybko wróciła do zdrowia.

-A co ze szkołą ja mam sprawdziany i...-nie dokończyłam.

-Wypisałem cię ze szkoły. Nauczyciel będzie przychodził uczyć się w domu. I wiem już, czemu zniszczyłaś telefon, więc tym bardziej nauka w domu będzie lepsza.-powiedział, a ja wpadłam mu w ramiona. Hannah co się z tobą dzieje?! Ogarnij się! Ale skoro wiedział, o co chodzi to chyba trochę mnie rozumie.

-Dziękuję-wyszeptałam cały czas wtulona w ojca.

-Proszę-odpowiedział odwdzięczając się delikatnym przytuleniem.

-A teraz prześpij się. Przyniosę coś do jedzenia.-powiedział, gdy wychodził z pokoju.

Wtuliłam się w kołdrę i patrzyłam na widok za oknem. Był taki piękny... Zasnęłam.

Obudziłam się i było już ciemno. Kroplówka była już odłączona na stoliku nocnym leżała taca z kolacją. Moje ulubione kanapki. Spojrzałam na zegarek. Było po 23:00. Wzięłam się za jedzenie. Czułam się o wiele lepiej. Na moim biurku leżał mój zepsuty telefon. Kiedy wrzucałam go do kosza, rozpadł się na kawałki. Stwierdziłam, że skorzystam z okazji i go naprawię. W końcu mam specjalistyczne narzędzia na miejscu. W dodatku wykorzystam moje dobre samopoczucie. Zeszłam na dół do warsztatu. Tony był czymś zajęty. Montował chyba nową zbroję. Raczej mnie nie zauważył. Na dole byłam tylko raz, kiedy mnie oprowadzał po domu, ale doskonale wiedziałam, gdzie znajdę potrzebne mi narzędzia. Wzięłam się do pracy, najciszej jak mogłam. Już prawie kończyłam, kiedy Stark skończył pracę. Schowałam telefon szybko do kieszeni.

-Hej widzę, że lepiej się już czujesz-powiedział, kiedy mnie zobaczył.

-Tak, dziękuje. Przyszłam zobaczyć, co robisz.

-Nic ciekawego.-opowiedział i upił łyka szkockiej która leżała na stole.-A tobie jak poszła praca?

-Jaka praca?-zapytałam zdziwiona.

-Naprawa telefonu. Udało się?-zapytał.

-Eeemm... tak.-czyli jednak widział-Widziałeś?

-Cały czas obserwowałem. Nie wiedziałem, że tak dobrze sobie radzisz z takimi rzeczami.

-W końcu jakby nie patrzeć jestem twoją córką-uśmiechnęłam się.

-Rzeczywiście. I do tego bardzo inteligentną. Chociaż czytanie książek ponadprogramowych na lekcjach nie było dobrym pomysłem.

-Czyli dyrektor Ci powiedział.-powiedziałam smutno.

-Tak, ale to dobrze. Bo przynajmniej, wiem jakiego nauczyciela zatrudnić.

Rozmawialiśmy jeszcze chwile o nauce i o szkole. Pytał, jak tam naprawdę było. Potem poszliśmy na górę. Usiadłam na chwilę w salonie i włączyłam telewizor. Nie leciało nic ciekawego. Tony przyniósł mi leki, które powinnam wziąć. Połknęłam okropne tabletki i spojrzałam na zegarek. Trochę się zagadaliśmy. Ale nie szkodzi. Brakowało mi tego, jak nie wiem co. Oglądaliśmy powtórki „Pełnej Chaty". Byłam już zmęczona, ale nie miałam siły iść na górę. Oparłam się o najbliższą mi poduszkę i nawet nie wiem kiedy-zasnęłam.

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Where stories live. Discover now