Prolog

15.3K 627 31
                                    

Kolejny poranek. Chociaż słońce świeciło i pogoda była cudowna, nie miałam w ogóle, ochoty wstać z łóżka. Świadomość tego, że muszę iść do szkoły, mnie przerażała. Ale nie dlatego, że nie lubię szkoły, ale po prostu okropnie się w niej nudzę. Tematy i przedmioty są tak banalnie proste, że siedzę na lekcji, czytając pod ławką książki o fizyce kwantowej. Mam wiele znajomych, ale nie mam żadnych przyjaciół. Niestety... Większość spędza ze mną czas tylko ze względu na to, kim jestem. Czasami wolałabym nie istnieć. Nikomu nie sprawiałabym kłopotów. Pewnie zastanawiacie się, kim ja w ogóle jestem.

Nazywam się Han­nah Stark. Tak, wiem, już pewnie domyślacie się, kim jestem, ale to wcale nie jest takie oczywiste, jakby miało się wydawać.

Moje życie wcale nie jest takie łatwe. Wydaję się, że jest piękne i kolorowe skoro żyje w luksusach, ale prawda jest taka, że wcale nie jestem przyzwyczajona do czegoś takiego, ale za to jestem bardzo przyzwyczajona do samotności. Większość czasu spędzałam sama, bo mamy nie było albo nie chciała pamiętać, że istnieje. Moja matka to Maya Hansen. Wiem to skomplikowane, ale biorąc pod uwagę styl życia Tony'ego Starka to wszystko było możliwe. Kiedy spotykali się na konferencjach i nie tylko stało się to, co miało się stać. Ale Oczywiście moja matka nic nie powiedziała Star­kowi. Kiedy zginęła, Tony dostał list, w którym o wszystkim się dowiedział. Myślałam, że ten facet w ogóle nie zainteresuje się tą informacją i nic się nie zmieni, ale się myliłam.

Postarał się, abym jak najszybciej znalazła się w Malibu, załatwił mi jakąś prywatną szkołę, ale i tak później nie było go w domu. Więc całe dnie spędzałam u siebie albo na rozmowach z Pep­per. Z nią miałam najlepszy kontakt. Mogłyśmy porozmawiać, ale nie do końca o wszystkim. Tak naprawdę, tego jednego jej nie powiedziałam, chciałam porozmawiać z Tonym... Ale przecież się do tego nie przyznam. On nawet nie wie, jaka naprawdę jestem. Wie tylko, kim jestem. Sporadyczne rozmowy nie zadowalają chyba nikogo. Kiedy wracał z Aven­gers nie miał za wiele czasu albo po prostu szedł do warsztatu i siedział tam całe godziny.
W międzyczasie zdążył tylko kłócić się z Pepper.

Dlatego czasem wolę wrócić do domu dziecka albo zniknąć gdzieś daleko.

Cóż trzeba iść do szkoły. W ogóle nie miałam na to ochoty. Te sztuczne uśmiechy i uściski... Nie znoszę takiego czegoś. Po co zgodziłam się przyjąć nazwisko ojca?! Byłoby zupełnie inaczej, gdyby nikt nie wiedział, kim jestem.

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Where stories live. Discover now