Rozdział 3

3.4K 308 273
                                    

Sasuke dopiero nad ranem udało się wyplątać ze szczelnego uścisku Naruto, nie budząc go przy tym. Przeciągnął się, starając rozprostować zdrętwiałe ciało. Nachylił się jeszcze, ostatni raz przeczesał palcami blond włosy i złożył delikatny pocałunek na skroni chłopaka. W odpowiedzi usłyszał pomruk zadowolenia, a jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.

-Słodki - przemknęło mu przez głowę i po cichutku opuścił pokój.

Za drzwiami natknął się znowu na Sakurę.

-Ty jeszcze tutaj? - spytała podejrzliwie mierząc go od stóp do głów. - Ogarnij się, za dwie godziny zaczynasz dyżur.

-Tak, wiem, nie musisz mi przypominać - rzucił kąśliwie i ruszył do pokoju lekarskiego, marząc o prysznicu i dobrej mocnej kawie. Na sen nie było już czasu.

Sakura patrzyła na niego z mieszanką furii, kpiny, bólu, żalu i pożądania. Sasuke był bożyszczem żeńskiej części personelu. Kiedy zjawił się tutaj, pół roku temu, każda dziewczyna marzyła o małym randewu z tym istnym cudem natury. Wysoki, dobrze zbudowany, seksowny z oczami tak ciemnymi jak głęboka noc, w których można się zatracić bez pamięci. Alabastrowa cera, kruczoczarne włosy i ten jego uśmiech. Ach, ten jego uśmiech! Tak rzadko goszczący na jego licu jednak, jeśli się go zobaczyło... o matko! Ziemia osuwała się spod nóg...

Był na ustach wszystkich, nie tylko kobiet gdyż trzeba przyznać, że tym jędrnym tyłkiem interesował się chyba  każdy. Szkoda tylko, że jego nikt nie interesował. W pokoju pielęgniarek, głęboko ukryty w szufladzie biurka, leżał niewielki notatnik z zapisanymi zakładami, kto zdoła rozbić maskę tego cholernego zimnego drania. Sakura oczywiście, też przyjęła to wyzwanie. W końcu zdobyć takie ciało...

-Jeszcze będziesz mój - szepnęła do siebie z lubieżnym uśmiechem, którego nie powstydziłaby się rasowa kurwa, kiedy wyłowi bogatego klienta.

Sasuke brał długi, gorący prysznic pozwalający odprężyć spięte mięśnie. Nie mógł odpędzić od siebie widoku, tych przepełnionych strachem niebieskich oczu, wtedy na ułamek sekundy, jakby jego serce przestało bić a on sam przeniósł się do innej rzeczywistości gdzie sekunda trwała tyle co wieczność. Ciepło jego ciała przyprawiło go o szybsze bicie serca, zapach potu wymieszany z czymś cytrusowym otumanił zmysły. Przymknął oczy, pozwalając aby ciepła struga wody obmywała jego ciało a umysł powrócił do stanu sprzed zaledwie 20 minut. Sapnął, czując jak wzbiera w nim podniecenie.

To pierwszy raz kiedy tak się czuł. Nikt nigdy wcześniej nie dotknął tej wrażliwej jego części, skrywanej głęboko na dnie serca za pancernym murem. Nie wierzył, w coś tak idiotycznego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Nie istnieje żaden grom z jasnego nieba, czy też uderzenie strzały amora. To było zarezerwowane dla łzawych komedii romantycznych, kochanych i nałogowo oglądanych, przez desperatów mających nudne szare życie. To tylko fikcja...

Czy aby na pewno?

Przejechał dłonią po swoim torsie, brzuchu, docierając do najbardziej intymnej części swojego ciała. Podniecenie rozrywało jego podbrzusze domagając się ujścia. Jego nabrzmiała erekcja błagała o uwagę i rozładowanie napięcia.

Znów widział błękit zapłakanych oczu Naruto...

Ujął ją w dłoń i przejechał wzdłuż całości. Najpierw powoli, niespiesznie, jakby nie do końca świadomy tego co robi.

Na wspomnienie jego ciepła, kolejna fala przebiegła jego ciało...

Przyspieszył.

Znowu poczuł jego zapach...

Stracił już kontrolę nad własnym ciałem. Oparł wolną rękę i czoło o chłodne kafelki.

Usta na jego skroni...

Tego było już za dużo. Z cichym jękiem zmieszanym z jego imieniem doszedł.

Stał jeszcze chwilę uspokajając swój oddech. Zakręcił wodę i zaczął osuszać swoje ciało. Przetarł ręką lustro i spojrzał na swoje odbicie.

-Mam przejebane - uśmiechnął się krzywo do siebie.

Nie ma tego złego... (SasuNaru)Where stories live. Discover now