- Naprawdę?! O jejuśku, byłabym dozgonnie wdzięczna, Hyde-san! - znowu krzyknęła, raniąc moje wrażliwe uszy. Wstałem i poszedłem położyć się na kanapie.

- Tak! Lich-tan na pewno się ucieszy z takiej wiernej fanki na swoim koncercie ❤ Oczywiście tobie też dam bilet, nii-san.

- Nie skorzystam - machnąłem dłonią w jego kierunku. Po tym położyłem ręce za głowę i zamknąłem oczy.

- Dam ci info co i jak, wymieńmy się numerami - Lawless zignorował to, co przed chwilą powiedziałem. - A teraz już pójdę, bo się stęskniłem za moim aniołeczkiem! Cześć, Sadao! Cześć, nii-san!

Nic nie powiedziałem, za to Sadao odprowadziła Hyde'a pod drzwi, żegnając się z nim. Włączyłem telewizor, przekręcając się na lewy bok i w tym samym czasie usłyszałem odgłos zamka. Dziewczyna weszła do salonu i stanęła za sofą, na której leżałem.

- Wygląda na to, że pójdziemy na koncert - powiedziała, niezmiernie ucieszona. - Już nie mogę się doczekać. A ty, Kuro-san?

- Tak szczerze - zacząłem powoli, jednocześnie patrząc się na czołówkę jakiegoś nowego serialu. - to bym z chęcią tam nie poszedł... - spojrzała się na mnie ze smutkiem. Aż poczułem na sobie jej wzrok. - To upierdliwe, no ale nie mam wyboru. Pójdę z tobą, jako moją eve.

Sadao krzyknęła ze szczęścia i od góry przytuliła mnie za szyję. Zdziwiony nie wiedziałem, co zrobić, więc się nie ruszałem. Po chwili jednak zamieniłem się w kota i usiadłem na jednej z poduszek, ustępując miejsca dziewczynie. Usiadła obok mnie, po czym położyła mnie na swoich kolanach i zaczęła głaskać po głowie. Zamruczałem, zamykając oczy.

-|-|-|-|-|-|-|-

Koncert odbędzie się wcześniej niżbym chciał. Nie zdążyłem się jeszcze przygotować psychicznie, a już Lawless zaczął wydzwaniać, że odbędzie się on "jutro" w jakimś hotelu, którego nazwy nie pamiętam.

Sadao od rana była jakoś tak upierdliwie wesoła, mimo że umówieni byliśmy dopiero na dwudziestą w hotelowym holu. Jeden plus tego naszego wyjścia: będzie ciemno. Znaczy już jest, bo zaraz wychodzimy. Przynajmniej tak było w planach.

W tym momencie w kociej formie latałem po całym domu, uciekając przed brązowowłosą dziewczyną, która chciała mnie wcisnąć w garnitur pożyczony od jej kuzyna. Nawet nie wiem, kiedy ona to zrobiła. Jakoś bardzo mnie to nie obchodziło, ale aż dreszcze mnie przeszły, gdy zobaczyłem trzymany przez nią czarny garniak. W dodatku trzyczęściowy. I do tego krawat. Błękitny, użyteczny jedynie wtedy, gdyby ktoś chciał się na nim powiesić, udając, że bezchmurne niebo go wzywa.

Wskoczyłem na szafę i zacząłem ciężko oddychać. Zakwasy będą jak nic.

- Kuro-saaan - Sadao złapała się pod boki. Stała pod meblem, na którym leżałem i się na mnie patrzyła. Ja spoglądałem na nią z góry, szczęśliwy, że mogę w końcu odpocząć. - Jeśli się w to ubierzesz to kupię ci dwa rameny - powiedziała, po chwili namysłu.

Drgnąłem, skuszony ofertą, ale postanowiłem ją ulepszyć:

- Cztery - mruknąłem wysokim głosem, którym dysponowałem, będąc w ciele kota. Ciągle patrzyłem na moją eve, która bez mrugnięcia okiem odpowiedziała:

- Zgoda. A teraz tu złaź, Kuro-san.

Westchnąłem, po czym skoczyłem na dół, zmieniając się w moją ludzką formę. Dziewczyna od razu wcisnęła mi w ręce garnitur i powiedziała, żebym go ubrał. Sama była już w niebieskiej sukience do kolan, która pod spodem na pewno miała mnóstwo halek czy jakichś tam innych falbanek. Musiała się jeszcze uczesać, więc podeszła do lusterka stojącego na jej biurku.

Znowu zostałem "Kuro" (SerVamp)Where stories live. Discover now