***perspektywa Bartka***
Po tym jak Mała wyszła na dwór z tym kolesiem poszliśmy do kuchni. Siedzieliśmy tam trochę i rozmawialiśmy aż w drzwiach pojawiły się przyjaciółki Maryśki.
- Hejka. Mamy do was proźbę. My musimy coś załatwić. Przekażcie Małej, że wyszłyśmy i napiszemy do niej jutro.
- Ok.- odpowiedziała Wiktoria.
- No to my lecimy. Cześć.
- Pa.
Dziewczyny wyszły a my siedzieliśmy tak jeszcze z 5 minut aż i moi znajomi musieli się też wyjść. Zostałem sam w domu, żeby mieć na oku tą dwujkę. Poszłem do salonu i pideszłem do okna. To co ram zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Ten idiota trzymał ja tak mocno za twarz, że z jej oczu poleciały łzy. W momencie gdy byłem w drzwiach ten szczyl uderzył ją. Ta ugieła się pid ciosem, odwrociła głowę w moja stronę i zemdlała. Wzrosło mi ciśnienie. Miałem chcęć zabić tego h* ja. Pobiegłem do niego i złapałem za koszulkę. Byłem wściekły.
- Co ty h* uju robisz? Damski bokser się znalazł. Spiepszaj stąd albo pogadamy inaczej.
- Co mi zrobisz? Chcesz się bić o takiego wieloryba?
- Co ty k* rwa powiedziałeś?
Nie wytrzymałem i przypiepszyłem mu. Z nosa poleciał mu strumień krwi. Gdy zobaczył jak go urzadziłem zamachnoł się i przywalił mi. Oddałem mu tak, że aż się zahwiał.
- Wypie*dalaj stąd.
- Jeszcze się policzymy.
Zebrał i wyszedł. Otarłem krew i podszedłem do tej małej kruszynki. Klęknołem przy niej i zaczołem ja cucić.
- Mała... Marysia... Skarbie...
Nie reagowała. Zaczołem ją delikatnie szturchać. I dopiero powoli zaczeła wracać.
- Mała...
- Cześć... Co ci się stało?
- Nic mi nie będzie. Jak ty się czujesz?
- Dobrze.
Mała chciała wstać ale jej próba skończyła się upadkiem.
- Ałaa mój tyłek.
Wstałem i wyciągnąłem do niej ręki by jej pomóc wstać.
- Choć pomogę Ci.
- Dzięki dam radę.
- Mhm...
Kolejna próba i znowu ląduje na tyłku.
- Ałaaa...
- Daj pomogę ci.
- Nie.
- Sama chciałaś.
Poszedłem do niej i wziołem ją na ręce.
- Puść mnie!
- Nie.
- Puszczaj!
- Nie.
Mała zaczęła się wiercić.
- Przestań do Cię upuszczę.
- Pfff.
Weszliśmy do salonu. Posadziłem ją na kanapie.
- Nie nawidzę Cię.
- I tak mnie kochasz.
- Co?
- Nic.
- O nie mój drogi slyszałam. Też Cię bardzo lubię.
- Ja ciebie bardziej kruszynko.
- Mogę Cię o coś poprosić?
- Tak.
- Przyniesiesz mi truskawki z zamrażalnika.
- Ej nie dam ci jeść mrożonki. Mogę ci coś zrobić do jedzenia.
- Idioto chcę przyłożyć sobie i tobie.
- Aaa...ok.
Poszedłem po "okład" i wrociłem. Usiadłem obok niej.
- Proszę.
- Dziękuję.
Mała przylożyła sobie jedną paczkę. A mi wcisneła drugą. Siedzieliśmy tak troszkę. Aż przerwała ciszę.
- Bardzo Cię boli?
- Nie wogóle mnie nie boli.
- A tak serio?
- Troszkę.
- Przepraszam.- spuściła głowę.
- Ej Mała to nie twoja wina.
- Moja.
- Nie. To ja mu przypie* szyłem i nie powiem było mi to potrzebne. Haha.
- Dziękuję.
Mała przysuneła się do mnie i dała mi buziaka. Nie powiem było to miłe.
- Za co to?
- Za to co dla mnie zrobiłeś.
- Nie masz za co dziękować ale buziak był słodki.
- A weź. Hihi. Oglądamy coś?
- A co?
- Jakiś film?
- Jaki?
- Wybież coś a ja pujdę po przekąski i napoje i dziewczyny.
- Nie na ich.
- Jak to?
- Musiały coś załatwić.
- Aha. A moja familja?
- Poszli do kina.
- Co za chamy i nas nie wzieli za sobą.- powiedziała bardzo poważnie.
- No widzisz.
- No ale nasz seans będzie lepszy.
- Oczywiście. Hihi.
- Dobra idę po przekaski i jakieś picie.
- Ok ja poszukam jakiegoś filmu.
- Spox.
Mała poszła po jakieś żarełko a ja wybrałem idealny film...romans. Przecież każda dziewczyna lubi takie smenty. Płyta wylądowała w odtwarzaczu a ja wygodnie się rozsiadłem...
*** perspektywa Małej***
Poszłam do kuchni po jakieś jedzenie. W mojej głowie było jedno. Moze ten Bartek nie jest aż takim idiotą? Cóż przekonamy się. Może się dogadamy ale to tylko może. Biorę wszystko i kieruje się spowrotem do salonu. Mam nadzieję, że nie wybrał jakiegoś romansu...
YOU ARE READING
Dwie twarze
Teen FictionAnioł czy diabeł... Dobro czy zło... Ta dziewczyna to jedna wielka tajemnica... Lecz nie zawsze taka była... Rany zmieniają ludzi... Teraz po niej można spodziewać się wszystkiego...