III.

85 7 0
                                    

- Co to było?
- Raczej kto.- poprawia mnie Patryk.- To było drugie oblicze Małej.
- Ale...
- Nie ma ale. Poprostu "niewinna" dziewczyna cię usadziła i przyjebała. Tak swoją drogą to musisz to opatrzeć.
- No co ty ku*wa nie powiesz. Gdzie macie apteczkę?
- W kuchni - odpowiada mi Kamil- ale lepiej żeby któryś z nas z tobą poszedł.
- Po jakiego h*ja? Nie jestem małym dzieckiem.
- Może i nie ale Niki i Wiki zapewne już wiedzą co odje*ałeś.
- I?
- I może to się to skończyć kolejnymi urazami.
- Czy ty...?
- Tak dziewczyny mogą ci poprawić.
- Dlaczego przecież im nic nie zrobiłem?
- Im może nie ale ich "córeczce" tak.
- No to ok.
Wstałem i poszliśmy z Kamilem w stronę kuchni.
*** w tym czasie w kuchni***
Weszłam do kuchni. Dziewczyny już wiedziały, że coś się stało.
- Co jest? - zapytała Niki.
- Ten h*j mi podniósł ciśnienie.
- Czym?
- Powiedziałem, że lecę do was. A on "Raczej się toczysz. Haha."
- Boże co za zj*b. Zaraz mu pójdę i  przypi*rdole.
- No. Nie musisz. Już go nauczyłam jak trzeba się zachowywać.
- Co ty mu zrobiłaś?
- Nicz. - zrobiłam słodka minkę.
- Mhm diabełku.
W tym momencie do kuchni wszedł Kamil a za nim tej h*j.
- Nie bijcie go. Już dostał od naszej diablicy.- zaczął go bronić Kamil.
- Wiemy ale widocznie należało mu się.
- Ja nic takiego nie zrobiłem tej su*e.- powiedział taki niby kurwa niewinny.
- Oj grabisz sobie.- ostrzega go Kamil.
W stronkę chłopaków podeszła Nikola.
- Skarbie mógł byś się odsunąć? Nie chcę ci zrobić krzywdy.- powiedziała spokojnie Niki.
O zaraz się zacznie. Będzie grubo. Siadam na krześle i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
- Nic mi nie zrobisz.- mówi pewnie Bartek.
- Jesteś tego pewien? Nas jest trzy a ty jeden.
- Nie jestem sam jest Kamil i Patryk.
Postanawiam się włączyć do rozmowy.
- I TY KU*WA MYŚLISZ, ŻE ONI STANĄ W TWOJEJ OBRONIE? NIE SĄDZĘ.- mówię lekko podniesionym głosem.
- Jestem pewien.- mówi ten h*j.
- Chcesz się przekonać? - mówią chórem dziewczyny.
- Tak.
- Spox. Idziemy do salonu.
Dziewczyny, Kamil, Bartek i ja idziemy do salonu gdzie jest Patryk.
- Co jest? - pyta zaskoczony chłopak.
- Nic. Chcemy tylko coś komuś uświadomić.- mówię.
- Ok.
- Mała ustaw się po jednej stronie a ty po drugiej.
Zajmujemy wskazane przez Wiki miejsca.
- A teraz do całej reszty. Jest spór o to kogo poprzemy.
- Aaaaa...- mówi Patryk.
- Więc teraz, każdy wybiera. - kontynuowała Wiki.- Odwródzcie się.
Wiemy,że to dziecinne ale cóż. Posłusznie wykonaliśmy jej polecenie. Chwilę tak staliśmy ale mu się już zaczęło nudzić.
- Już? - zapytałam.
- Jeszcze.
- Już?
- Jeszcze.
- Alee już?
- Jeszcze.
Zaraz ich wyprowadzę z równowagi. Hihi... ale i tak mnie kochają.
- Ale juuuuuż?
- Tak. Możecie się odwrócić.
- Nareszcie.
Odwracamy się i Bartkowi opada kopara. Upsss... Serio on myślał, że chłopcy pójdą za nim. Oj jak mi psyklo. Moja zwariowana rodzinka jak ja ich kocham.
- Sory stary.- mówią chłopcy.
- No super zdrajcy.
- Nie zdrajcy tylko poprostu przesadziłeś.
- ...
Podchodzę do nich i mocno ich przytulam.
- Kocham was.
- My Ciebie też.- mówią wszyscy.
- Ja bardziej.😜
- Zawsze musi być po twojemu Mała.- mówi Kamil.
- No ba . A tak wogóle to mi gorąco.
- I co my mamy do tego?
- Hmm...pomyślmy nadal mnie tulicie.
- Oj tam, oj tam.- puścili mnie.- No ale przyznaj podobało ci się.
- Yy...nie.
- Nie?
- No może ciupinkę.
- Wiedziałem!- krzyknął Kamil.
- Hihi.- cała resztą wybuchła śmiechem.
- No to może czas...
- Tak.- mówi Niki.
- Czy ty mi czytasz w myślach?- marszcze oczka.
- Ja? Nigdy.
- Mam cię na oku.
Odchodzę od tych debili i szukam Bartka. Nigdzie go nie widzę, jednak po chwili go dostrzegam. Stoi na tarasie.No to czas na poważną rozmowę. Wychodzę na taras. Podchodzę i opieram się o barierkę.  Zauważam,że ma on  papieros w ustach. Jak można palić takie świństwo tak w ciszy. Nie zręcznej ciszy. Miałam nadzieję, że to on coś powie. Ale nie. Ehh... muszę zacząć to rozmowę.

Dwie twarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz