- Co to było?
- Raczej kto.- poprawia mnie Patryk.- To było drugie oblicze Małej.
- Ale...
- Nie ma ale. Poprostu "niewinna" dziewczyna cię usadziła i przyjebała. Tak swoją drogą to musisz to opatrzeć.
- No co ty ku*wa nie powiesz. Gdzie macie apteczkę?
- W kuchni - odpowiada mi Kamil- ale lepiej żeby któryś z nas z tobą poszedł.
- Po jakiego h*ja? Nie jestem małym dzieckiem.
- Może i nie ale Niki i Wiki zapewne już wiedzą co odje*ałeś.
- I?
- I może to się to skończyć kolejnymi urazami.
- Czy ty...?
- Tak dziewczyny mogą ci poprawić.
- Dlaczego przecież im nic nie zrobiłem?
- Im może nie ale ich "córeczce" tak.
- No to ok.
Wstałem i poszliśmy z Kamilem w stronę kuchni.
*** w tym czasie w kuchni***
Weszłam do kuchni. Dziewczyny już wiedziały, że coś się stało.
- Co jest? - zapytała Niki.
- Ten h*j mi podniósł ciśnienie.
- Czym?
- Powiedziałem, że lecę do was. A on "Raczej się toczysz. Haha."
- Boże co za zj*b. Zaraz mu pójdę i przypi*rdole.
- No. Nie musisz. Już go nauczyłam jak trzeba się zachowywać.
- Co ty mu zrobiłaś?
- Nicz. - zrobiłam słodka minkę.
- Mhm diabełku.
W tym momencie do kuchni wszedł Kamil a za nim tej h*j.
- Nie bijcie go. Już dostał od naszej diablicy.- zaczął go bronić Kamil.
- Wiemy ale widocznie należało mu się.
- Ja nic takiego nie zrobiłem tej su*e.- powiedział taki niby kurwa niewinny.
- Oj grabisz sobie.- ostrzega go Kamil.
W stronkę chłopaków podeszła Nikola.
- Skarbie mógł byś się odsunąć? Nie chcę ci zrobić krzywdy.- powiedziała spokojnie Niki.
O zaraz się zacznie. Będzie grubo. Siadam na krześle i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
- Nic mi nie zrobisz.- mówi pewnie Bartek.
- Jesteś tego pewien? Nas jest trzy a ty jeden.
- Nie jestem sam jest Kamil i Patryk.
Postanawiam się włączyć do rozmowy.
- I TY KU*WA MYŚLISZ, ŻE ONI STANĄ W TWOJEJ OBRONIE? NIE SĄDZĘ.- mówię lekko podniesionym głosem.
- Jestem pewien.- mówi ten h*j.
- Chcesz się przekonać? - mówią chórem dziewczyny.
- Tak.
- Spox. Idziemy do salonu.
Dziewczyny, Kamil, Bartek i ja idziemy do salonu gdzie jest Patryk.
- Co jest? - pyta zaskoczony chłopak.
- Nic. Chcemy tylko coś komuś uświadomić.- mówię.
- Ok.
- Mała ustaw się po jednej stronie a ty po drugiej.
Zajmujemy wskazane przez Wiki miejsca.
- A teraz do całej reszty. Jest spór o to kogo poprzemy.
- Aaaaa...- mówi Patryk.
- Więc teraz, każdy wybiera. - kontynuowała Wiki.- Odwródzcie się.
Wiemy,że to dziecinne ale cóż. Posłusznie wykonaliśmy jej polecenie. Chwilę tak staliśmy ale mu się już zaczęło nudzić.
- Już? - zapytałam.
- Jeszcze.
- Już?
- Jeszcze.
- Alee już?
- Jeszcze.
Zaraz ich wyprowadzę z równowagi. Hihi... ale i tak mnie kochają.
- Ale juuuuuż?
- Tak. Możecie się odwrócić.
- Nareszcie.
Odwracamy się i Bartkowi opada kopara. Upsss... Serio on myślał, że chłopcy pójdą za nim. Oj jak mi psyklo. Moja zwariowana rodzinka jak ja ich kocham.
- Sory stary.- mówią chłopcy.
- No super zdrajcy.
- Nie zdrajcy tylko poprostu przesadziłeś.
- ...
Podchodzę do nich i mocno ich przytulam.
- Kocham was.
- My Ciebie też.- mówią wszyscy.
- Ja bardziej.😜
- Zawsze musi być po twojemu Mała.- mówi Kamil.
- No ba . A tak wogóle to mi gorąco.
- I co my mamy do tego?
- Hmm...pomyślmy nadal mnie tulicie.
- Oj tam, oj tam.- puścili mnie.- No ale przyznaj podobało ci się.
- Yy...nie.
- Nie?
- No może ciupinkę.
- Wiedziałem!- krzyknął Kamil.
- Hihi.- cała resztą wybuchła śmiechem.
- No to może czas...
- Tak.- mówi Niki.
- Czy ty mi czytasz w myślach?- marszcze oczka.
- Ja? Nigdy.
- Mam cię na oku.
Odchodzę od tych debili i szukam Bartka. Nigdzie go nie widzę, jednak po chwili go dostrzegam. Stoi na tarasie.No to czas na poważną rozmowę. Wychodzę na taras. Podchodzę i opieram się o barierkę. Zauważam,że ma on papieros w ustach. Jak można palić takie świństwo tak w ciszy. Nie zręcznej ciszy. Miałam nadzieję, że to on coś powie. Ale nie. Ehh... muszę zacząć to rozmowę.
![](https://img.wattpad.com/cover/104245164-288-k789465.jpg)
CZYTASZ
Dwie twarze
Teen FictionAnioł czy diabeł... Dobro czy zło... Ta dziewczyna to jedna wielka tajemnica... Lecz nie zawsze taka była... Rany zmieniają ludzi... Teraz po niej można spodziewać się wszystkiego...