I.

248 8 1
                                    

               Dryń dryń
Ze snu budzi mnie to jeb*ne ustrojstwo zwane przez innych budzikiem. Dziś jest poniedziałek jak ja kocham ten dzień ( czujcie ten sarkazm). Jeszcze do tego mamy 1 września czyli rozpoczęcie roku szkolnego. Sprawdzam godzinę jest szósta. Jpdl, kto wymyślił tak wczesne wstawianie do szkoły. Wstaję z łóżka a raczej się zwlekam. Schodzę do kuchni gdzie są już wszyscy moi współlokatorzy ( czyt. Kamil, Nikola, Wiki i Patryk)
- Hej wam.
- Ooo śpiąca królewna wstała.- szczerzy się jak gupi Kamil.
- A weź idź! Kto to wymyślił żeby tak wcześnie wstawać.
- Ojć. Jak nam psyklo. - mówią chórem.- Biedactwo nasze. My to mamy już z głowy.
- A weźcie się udławcie. Nie na widzę was.
-  Też Cię kochamy.
- No to skoro mnie kochacie to zróbcie mi śniadanie.
- Ok dla jaśnie księżniczki wszystko.- powiedzieli panowie.
- Ej a my?! -  zbulwersowały się dziewczyny.
- Wy jesteście naszymi królewnami.
- Ooo nasze słodziaki.
Dziewczyny podchodzą do nich i dają im buziaki. O jacy oni słodcy.
- Awww... jaka słodycz.
- Dziecko zmykaj się szykować  nie podglądasz dorosłych. - mówi śmiertelnie poważnie Nikola.
- Już mamusiu.  Hihi.
- No córeczko. Hihi.
Wszyscy wybuchamy śmiechem. Biorę jeszcze wodę z lodówki i jabłko i zmykam spakować się do szkoły. Wrzucam potrzebne rzeczy do torby i idę poszukać jakiś ciuszków. Po 15 minutach wreszcie znajduję idealny strój. Zakładam czarne spodnie z przetarciami i białą koszulę. Na nogi baleriny. Na dworze jest ciepło więc nie biorę marynarki. Prostuję włosy i robię sobie make up, który u mnie składa się z tuszu do rzęs i błaszczyka. Na nos zaglądam okulary żeby przypominać tą, za którą ma mnie pół świata. Schodzę już odpicowana do salonu. Nikogo nie ma no to super idę z buta. Biorę kluczę od domu i wychodzę. Po zakluczeniu drzwi,  ryszam w stronę piekła zwanego szkołą. Po jakiś 20 minutach wchodzę do budynku i udaje się w stronę sali gimnastycznej gdzie jest apel. Znowu ten kochany dyrcio ( kochany sarkazm😀) będzie nas zanudzał swoją gadką.  Po 3 godzinach wreszcie rozeszliśmy się do klas. Weszłam do naszej sali i nic się nie zmieniło przez te 2 miesiące. Połowa klasy to plastiki i play boye. W ostatniej ławce siedzą moje misie Zuzełek ( Zuza),  Beatricze ( Beata) i Pepe ( Tosi). Podchodzę do nich i się witam buziakiem w policzek. To jedyne normalne dziołszki w tej klasie.
- Hej.😘
- Hejka Mała.😘- mówią razem.
- Jak tam wakacje?
- Szuper.😒 Całe dwa miesiące w domu.
- Ojć.
- A ty?
- Ja też z tymi idiotami. Hihi.
- Laseczki a co wy na to żeby w przyszłą sobotę zorganizować ognisko?- zaproponowała Beata.
- Jak dla mnie spoko. - powiedziałam.
- My też jesteśmy na tak.- swierdziła Pepe i Zuzełek.
- No to obgadamy resztę potem.
- Spox.
Do klasy weszła akurat nasza wychowawczyni raz z dyrektorem. Zaczęła swoją gadkie, której wymagał dyro.
- Witam wszystkich...bla bla.
Po 15 minutach dyrektor wyszedł a nasza pani mogła zacząć rozmawiać z nami normalnie.
- Wreszcie. Witam was moje urwiski. To kolejny już rok z wami. Tęskniliście?
I to jest prawdziwie oblicze naszej pani Asi. Kobieta jest niską, bladynką. Na nosie ma okulary. Nie ubiera się jakiś babcinie. Ma swój styl. Mimo,że ma około 50 lat jest super. Traktuje nas jak swoje dzieci. Zawsze uśmiechnięta i pogodna.
- Dzień dobry. Za Panią zawsze. Hihi.
- Moje slodziaki. Mam dla was parę informacji. Pierwsze to to, że przez najbliższy tydzień macie wolne bo ta buda będzie malowania. Drugie na miesiąc wyjeżdżam i zastąpi mnie Pani Ola, która tak "kochacie".
W całej klasie radość zamieniła się w jęki. Nie nawidzimy tej baby a ona nas. A tu jeszcze przez miesiąc będzie naszą wychowawczynią. Ehhh...będzie ciężko.
- A co to za mninki? Wrócę.  A teraz jeszcze jedno do naszej klasy dochodzą dwie osoby Piotr i Paweł. Macie ich dobrze przyjść.
Wszystko było by spoko gdyby jakiś plastik nie otworzył swojej japy i zaczął piszczeć.
- Proszę pani a gdzie oni są? - wypiszczała.
Kur*a moje bębenki!
- U dyrektorka.
Pani jeszcze trochę pogadała z nami i mogliśmy już iść do domu. Umówiłyśmy się, że dziewczyny wpadną potem do mnie. Ruszyłam do domu po godzinie byłam na miejscu.

Dwie twarzeWhere stories live. Discover now