II.

108 9 0
                                    

Od samego wejścia czuć piękny zapach. Oznacza to, że dziewczyny coś pichcą. Zdejmuje buty  idę w stronę kuchni. Wchodzę do pomieszczenia, z którego unoszą się te zapachy. Tak jak myślałam w kuchni urzęduje Nikola. Z racji, że stoi ona tyłem chcę ją nastraszyć. Podchodzę na paluszkach i...
- Hej Mała. Już wróciłaś?
Fuck... Czasem zastanawiam się czy nie ma ona oczy do okoła głowy.
- Hej Niki. Tak. Sąd ty wiedziałaś?
- Kotku chodzisz jak mały słonik w składzie porcelany.- i posyła mi buziaka w powietrzu.
- Ejjj... nie chodzę tak.
- Chodzisz.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
W trakcie naszego przekomażania do kuchni wchodzi Wiki.
- Hej. O co wy się tak spieracie?
- No bo Nikola powiedziała, że chodzę jak mały słonik w składzie porcelany. - robie nine zbitego pieska.
- Iiii?- ciągnie dalej Wiki.
- I tak nie jest.
- Jest Mała.- mówi Niki.
- Nie jest.- ciągnie dalej.
- Wypowiedz się Wiki jest tak czy nie jest?
Wiki chwilę się zastanawia po czym mówi.
- Mała...przyznaję rację... Nikoli.
- I ty brutusie przeciwko mnie? Foch.
- No weź nie fochaj się. - mówi Wiki.
- ...
- Ej...nie nasza wina, że tak chodzisz.
- ...
- No dobra co chcesz?
- Nic. Poprostu lubię się z wami droczyć.- szczerzę się jak głupia.
- Osz ty. Zmykaj stąd.
- Też was kocham.
- Sio! - wyganiają mnie.
- Idę już idę. Tak wogóle to panowie w domu?
- Tak są w salonie.
- Ok dzięki.
Wychodzę z kuchni i idę do salonu. Wchodzę i widzę siedzących na kanapie i grających moich panów i jakiegoś kolesia, którego nie znam ale mam to w dupie.
- Hej miśki.
Siadam między mini na kanapie.
- Hej Mała. - chłopaki dają mi buziaki. Już wróciłaś z budy?
- No.
- Jak było?
- Super, ktoś do nas dochodzi do klasy.
- Serio?
- No.
- Współczucie.
- Mhm.
A ten koleś cały czas się gapi. Śni, że to ja się rusze i to ja mu sie pokłonie. Upsi nie będzie tak... Siedzimy jeszcze chwilę aż postanawiam iść do siebie bo dziewczyny niedługo przyjadą. Właśnie muszę zapytać wszystkich czy nie będzie im to przeszkadzać.
- Chlopaki...
- Tak?
- Mogą do mnie przyjść...
- Tak.- powiedziała dwujka.
- Nawet nie wiecie kto.
- Zuza, Tosia i Beata. Zgadłem? - zapytał Patryk.
- Tak. To mogą?
- Jasne. A tak wogóle to jest Bartek.
Chłopak podnosi się i podchodzi do mnie. Wreszcie ruszył się.
- Bartek
- Maryśka dla znajomych Mała.
- Miło mi.
I wraca na fotel.
- Tia. Ja już lecę. Dzięki.
- Raczej się toczysz. Haha.- zaśmiał się szyderczo Bartek.
- Przepraszam co powiedziałeś? - zapytałam.

- O jeszcze głucha. Ty nie możesz lecieć. Bo słonie nie latają. Co najwyżej się toczyć.
D

ałam mu szanse ale jej nie wykorzystał. Wstaję z kanapy a po minach chłopaków widzę, że zaczynają się bać. Ojć...miał szanse ale jej nie wykorzystał. Kamil posyła mi spojrzenie z typu "już mu współczuję". Ja tylko się uśmiecham. Podchodzę do niego i z cichem i milusiej zmieniam się w diabełka.
- CHCIAŁAM BYĆ MIŁA ALE Z TAKIM H*JEM JAK TY SIĘ NIE DA.
- Ale...
- NIE PRZERYWAJ MI. TO, ŻE NIBY JESTEŚ SUPER WYSPORTOWANY MA ZNACZYĆ, ŻE JESTEŚ LEPSZY. MOŻE I TAK ALE RZEŹBA ZABRAŁA CI MÓZG. WIĘC JA WOLĘ JAK TY TO POWIEDZIAŁEŚ...SIĘ TOCZYĆ NIŻ NIE MIEĆ MÓZGU.
Na odchodne strzelam mu pięknego prawego sierpowego. Z nosa zaczyna mu lecieć trochę krew. Ups...ze mną się nie zadziera.
- A i zapamiętaj sobie lepiej nie wchodź mi ani żadnej z nas w drogę bo źle się to dla Ciebie skończy. - mówię już spokojnie.
I wychodzę z salonu.
  *** perspektywa Bartka***
Po tym jak powiedziałem to co powiedziałem Maryśa spokojnie wstała. W oczach chłopaków widziałem współczucie. Taa...dopiekłem jej. Ale zaraz ona się uśmiecha. Podchodzi do mnie. I poznaję jej prawdziwe oblicze.
- CHCIAŁAM BYĆ MIŁA ALE Z TAKIM HUJEM JAK TY SIĘ NIE DA.
- Ale...- chcę je coś powiedzieć ale nie daje mi dojść do słowa.
- NIE PRZEYWAJ MI. TO, ŻE NIBY JESTEŚ SUPER WYSPORTOWANY MA ZNACZYĆ, ŻE JESTEŚ LEPSZY. MOŻE I TAK ALE RZEŹBA ZABRAŁA CI MÓZG. WIĘC JA WOLĘ JAK TY TO POWIEDZIAŁEŚ...SIĘ TOCZYĆ NIŻ NIE MIEĆ MÓZGU.
Po czym sprzedaje mi sierpowego. Czuję jak z nosa zaczyna mi lecieć krew. Zanim wychodzi mówi jeszcze już spokojna.
- A i zapamiętaj sobie lepiej nie wchodź mi ani żadnej z nas w drogę bo źle się to dla Ciebie skończy.
I wychodzi z salonu. Myślałem, że ucieknie ale ona podeszła do mnie i do tego jeszcze mi przyjebała. Spoglądam na chłopaków i widzę, że oni z trudem powstrzymują śmiech.

Dwie twarzeWhere stories live. Discover now