Jeśli ktoś wygląda jak kanalia, cuchnie jak kanalia i gada jak kanalia, to prawdopodobnie jest cholerną kanalią.
Lucy
– Imię? – Chłopak prowadzący rejestrację nawet nie podniósł wzroku, a jego palce zawisły nad ekranem iPada. Obudziłam się o siódmej, a o ósmej postanowiłam się zarejestrować. Rzędy stolików przed centrum obsługi studenta przywodziły na myśl więzienie. W pobliżu kręciło się co najmniej dwudziestu studentów ostatnich dwóch lat, którzy wyglądali na szczerze znudzonych.
– Lucy – odparłam.
Westchnął poirytowany.
– W kampusie jest ponad trzydzieści pięć tysięcy studentów, a ty chcesz, żebym wyszukał cię na podstawie imienia, Lucy?
– Przepraszam. Heartfilia, Lucy Heartfilia.
Wpisał dane.
– Cóż, Heartfilia,Lucy Heartfilia, wygląda na to, że zapisałaś się na dziewiętnaście przedmiotów i musisz wybrać przedmiot kierunkowy.
Kim on był? Psychologiem kryminalnym?
– Tak – przyznałam. Odchyliłam się do tyłu i odchrząknęłam. Chłopak nadal nie podniósł wzroku.
– Hmm... – Jego palce zatańczyły na ekranie iPada. – Dobra, wysyłam rozkład zajęć na twój szkolny e-mail. – Odłożył iPada i sięgnął po kartonową teczkę. – Mapa kampusu, numer skrzynki pocztowej, adres studenckiego maila, wszystko, czego potrzebujesz, znajdziesz w tej teczce. Jeśli masz jakieś pytania, porozmawiaj ze swoim OR-em.
Miałam nadzieję, że chodziło mu o opiekuna roku, bo jeśli nie, to nie miałam pojęcia, o czym mówił.
– Dobrze. – Wzięłam teczkę, którą podstawił mi pod nos. – A co z legitymacją studencką?
– Następny! – Podniósł głowę i rzucił mi kolejne poirytowane spojrzenie.
– Przepraszam. – Nie dawałam za wygraną. – Gdzie mogę odebrać legitymację studencką?
Przygarbił się.
– Posłuchaj, Lucy, mam tu w kolejce kilkuset studentów. Powiedziałem, że wszystko, czego potrzebujesz, znajdziesz w tej teczce, więc bądź tak miła i zajrzyj do niej. W razie jakichkolwiek pytań, skontaktuj się z OR-em. My... – mówiąc to, wskazał siebie i mnie – ... już skończyliśmy.
O co, do diabła, mu chodziło?
Nie wiedziałam, czy jestem zakłopotana, czy poirytowana. Zaklęłam pod nosem, przycisnęłam teczkę do piersi i ostentacyjnie odeszłam. Odwróciłam się jeszcze, żeby rzucić mu ostatnie, wściekłe spojrzenie, i wpadłam na drzewo.
A przynajmniej myślałam, że to drzewo.
Tyle że drzewa nie są ciepłe.
I nie mają jedno-, dwu-, trój-, cztero-, sześcio-, dobry Boże, ośmio-? Ośmiopaków? Czy ja naprawdę dotykałam czyjegoś ośmiopaka? I, słodki Jezu, liczyłam. Dotknęłam każdego mięśnia. A moja ręka zatrzymała się na brzuchu obcego faceta.
Cofnęłam ją i zamknęłam oczy.
– Przepraszam, czy ty właśnie liczyłaś mięśnie mojego brzucha? – Wydawał się rozbawiony. Miał głos jak gwiazdor filmowy. Na dźwięk takiego głosu człowiek ma ochotę wskoczyć w ekran. Był głęboki i silny, z delikatnym akcentem, którego nie potrafiłam rozpoznać. Angielskim? Szkockim?
Przygryzłam dolną wargę, zastanawiając się, co powiedzieć. Nie mogłam się wywinąć. Pokiwałam głową.
– Przepraszam, ja tylko... – Nie powinnam była podnosić głowy. Gdybym mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym tego. Nie miałam pojęcia, że to jedno spojrzenie doszczętnie mnie zniszczy. Od tamtej pory minęły tygodnie, a ja wciąż żałuję tamtego spojrzenia z wyłącznie jednego powodu.
आप पढ़ रहे हैं
Utrata:Natsu x Lucy
रोमांसLucy nie jest zwykłą dziewczyną. Ścigają ją koszmarne echa wydarzeń sprzed dwóch lat. Od tamtej pory woli unikać zobowiązań, a smutek jest jedynym znanym jej - i dlatego bezpiecznym - uczuciem. Gdy poznaje Natsu, wydaje się, że dzięki niemu wyjdzie...