Rebel Watchman ~ Rozdział 4

63 9 3
                                    

* Perspektywa Dean'a Winchester'a *

Uwieszając się na mosiężnej klamce drewnianych drzwi, szybko odnalazłem dłoń zdezorientowanego Novaka i pociągnąłem go za sobą. Jego chłód prędko przeszył moją skórę, sprawiając że po całym moim ciele przeszły przyjemne ciarki. Gdy tylko oboje opuściliśmy gabinet pielęgniarki, uwolniłem go z niezręcznego uścisku i raz jeszcze spojrzałem na jego bladą, zmęczoną twarz.

- Cass, na pewno dobrze się czujesz? – zapytałem ponownie z nieukrywaną już, troską. Ten jednak, oparł się plecami o ścianę, macając przy tym obolałą twarz.

- To tylko kilka szwów... - wydukał, wbijając martwo wzrok w przestrzeń.

W jednej chwili, uderzyła we mnie fala nagłego sumienia. W jego zachowaniu dostrzegłem nutę obawy, a nawet... przestraszenia. Po tym wszystkim nawet mu się nie dziwiłem. Widział przecież, jak w dość bestialski i nieprzemyślany sposób nokautuje tamtego chłopaka. W takiej chwili jak tamta, nie byłem w stanie myśleć racjonalnie. Czułem, że cała skrywana przez lata, agresja budzi się we mnie i wręcz woła o wypuszczenie. Niemiałem sił, by się temu oprzeć i po prostu się poddałem. Teraz wiedziałem, że Castiel Novak się mnie boi, nie chciałem tego i za wszelką cenę pragnąłem go do siebie jakoś przekonać.

Odkąd pierwszy raz go ujrzałem, w mojej głowie zapanował ogromny chaos. Moje myśli krążyły wciąż, obok jego osoby. Nie wiedzieć dlaczego, stał się dla mnie tak ważny, że poświęciłbym za niego życie. I choć z pozoru wyglądał raczej na zwykłego kujona, czułem że otacza go aura tajemniczości, która powoli zaczynała mnie doprowadzać do szału. Chciałem wiedzieć o nim wszystko i mieć go jak najbliżej siebie. Chciałem, by miał obok siebie kogoś takiego jak ja...

- Castiel, ja... przepraszam, że musiałeś to widzieć. – słowa same wydarły mi się z ust. – Nie mogłem stać tam bezczynnie i patrzeć się na to co ci robi... Musiałem ci pomóc. – przyznałem, czując jak moje policzki przybierają na barwie.

- Rozumiem Dean. Naprawdę dziękuje ci, za to co dla mnie zrobiłeś. – odparł po chwili, przyglądając się mi uważnie.

Gdy tak się mi przyglądał, w jego niebieskiej otchłani spojrzenia, dostrzegłem dziwny blask, zupełnie jakby jego oczy na chwilę zabłysły niebiańskim światłem. Postanowiłem jednak nic o tym nie mówić, uważając że to zwykły odblask padającego na niego, światła.

< * >

Warkot silnika mojej dziecinki ustał. Jednym ruchem pozbawiłem stacyjkę kluczyka, wrzucając go sobie do przedniej kieszeni w kurtce. Wyłączając i tak już mocno przyciszone radio, mój wzrok znów utkwił na tajemniczym chłopaku.

Na jego bladą, nieskazitelną twarz padały liczne odbłyski stojącej niedaleko, lampy ulicznej, nadając mu tym jeszcze bardziej tajemniczego wizerunku. Na dłuższą chwilę, jego wzrok utkwił gdzieś w oddali otaczającego nas lasu, lustrując go uważnie. Moim oczom szczególnie wrzucały się liczne szwy i zadrapania, powodując że z każdą przebytą chwilą moje wyrzuty sumienia się nasilały. Nie mogąc tego dłuższej znieść, przełknąłem głośno ślinę i odwróciłem swój natrętny wzrok.

- Stresujesz się... - krępującą ciszę przerwał nagle, zmartwiony głos chłopaka. – Powiesz mi, czym? – zapytał po chwili, spoglądając w moją stronę.

- To nic takiego... Wyrzucenie tego z siebie i tak nic nie zmieni. – rzuciłem oschle, uchylając drzwi Impali. – Idziesz się przejść? Chciałeś porozmawiać... - wpatrzyłem się w niego uważnie, próbując odgadnąć o czy tak intensywnie rozmyśla.

Ten bez słowa już, postanowił pójść w moje ślady. Wychodząc na zewnątrz, uderzyła w nas nagła fala, przejmującego chłodu która aż jeżyła włoski na karku. Niewiele myśląc, opatuliłem się szczelniej swoją kurtką i ruszyłem przodem w stronę szosy.

* * *

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 21, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Rebel WatchmanWhere stories live. Discover now