Rozdział 3

1.9K 73 11
                                    

Itachi stał w drzwiach, a ja nadal nic nie potrafiłam powiedzieć, w końcu jednak chłopak przerwał cisze.

-Gdyż nigdy nie mogłem zastać cię w domu, dopiero teraz chciałem dać prezent, jako nowy sąsiad. - Wyciągnął do mnie ręce z pakunkami. Zabrałam niepewnie przedmioty. Nie wiedziałam, co mam zrobić, ale jako dobra gospodyni powinnam chyba zaprosić go do środka.

-Dziękuję. - Delikatnie się uśmiechnęłam. - A może wstąpisz na herbatę? - Zaproponowałam, jak to na dobrą panią domu przystało.

-Jeśli nie będę przeszkadzał. - Uśmiechnął się i wszedł przez otwarte drzwi.

-Co prawda nie mam nic do jedzenia, bo jak sam stwierdziłeś mało bywam w domu, ale herbata zawsze się znajdzie. - Postawiłam kilka kroków do przodu, spostrzegłam Samiego, który siedział, jak wryty w ziemie z otwartym pyszczkiem. Delikatnie szturchnęłam go nogą. - Bądź grzeczny i się przywitaj. - Nakazałam, jak małemu dziecku.

-Hej! - Krzyknął panicznie i schował się za mną. I taki właśnie z niego jest ninja. Boi się wszystkich nowych osób.

-O pies ninja, czyżby Kakashi ci go podarował. - Czemu on zawsze strzela w dziesiątkę.

-Tak, stwierdził, że przyda mi się małe towarzystwo w domu. Ale wydaje mi się, że bardziej miał na myśli to, że będę częściej do niego wracać, co nie udało się, ponieważ i tak więcej czasu przebywam w szpitalu. Proszę wejść i się rozsiądź, a ja zrobię nam herbaty. - Wskazałam mu salon, w momencie, w którym zdjął buty. Sami pobiegł na górę zapewne do mojej sypialni, a ja podążyłam do kuchni. Wstawiłam wodę i w tym momencie zrozumiałam, co ja właściwie zrobiłam. Wpuściłam do domu w sumie obcego mi mężczyznę, nie znałam go, a tym bardziej nie wiedziałam, jaki on jest. Co ja najlepszego zrobiłam. Otworzyłam pudełko od chłopaka, w którym znajdowało się ciasto. Pokroiłam je i wyjęłam z szafki dwa talerze, nadal rozmyślając nad tym, co ja zrobiłam. O czym ja mam z nim rozmawiać. Czajnik dał mi znać, że woda jest już gotowa, ale ja nie byłam gotowa na pójście do salonu. Zalałam napój wrzątkiem i wzięłam kubki do ręki, a w drugą zabrałam ciasto. Weszłam do salonu i zastałam Itachiego oglądającego moje zdjęcia z komody. Nie zauważył mnie lub nie chciał odwracać wzroku od przedmiotu. Podeszłam do niego i spojrzałam na kilka zdjęć. Zlustrowałam je, dawno na nie nie patrzyłam, większość było z Ino lub Naruto, a jedno jedyne to była nasza drużyna 7.

-Zmieniliście się. - W końcu odezwał się Itachi. - Z takich małych bezbronnych dzieciaków, staliście się najpotężniejszymi ninja.

-Każdy dorasta. - Uśmiechnęłam się. Powiem szczerze, że jestem zaskoczona swoim postępowaniem w stosunku do chłopaka. Do jego brata boje się odezwać, a z nim, chodź w ogóle go nie znam, rozmawiam, jak ze starym kumplem. - Herbata już jest. - Wskazałam na stolik. Zasiedliśmy razem na kanapie, usiadłam wygodnie opierając się o oparcie z podwiniętymi nogami do góry, trzymając w ręku kubek.

-Jakim cudem taka drobna dziewczyn, jak ty ma w sobie tyle siły? - Zapytał nakładając sobie kawałek ciasta na talerz. Przemyślałam chwilę jego słowa.

-Uczyła mnie sama Tsunade. Nie mogłam nie nauczyć się tej siły po takich treningach.

-Chodzi mi też o to, że się nigdy nie poddajesz. Rozmawiałem tu i tam z ludźmi o tobie i każdy mówił to samo, że nie poddajesz się i dlatego ciągle siedzisz w szpitalu.

-Ah.. - Zacięłam się. Nie, dlatego, że nie wiedziałam, co odpowiedzieć, tylko, dlatego że Itachi sam się przyznał, że rozmawiał o mnie z ludźmi, ale, po co? Nie mógł rozmawiać o Sasuke? Musiał o mnie? - Na mojej zmianie nie może nikt umrzeć. - Zaczęłam w końcu. - Tsunade nauczyła mnie, jak leczyć innych. W końcu w czymś stałam się dobra i chciałam pokazać innym, że do czegoś się nadaje. - Uśmiechnęłam się smutno, w sumie powiedziałam mu coś, czego tak na prawdę nigdy nikomu nie przekazałam na głos. Czemu jestem dla niego taka otwarta i miła. I czemu przy nim mogę normalnie mówić, a przy Sasuke już nie.

Marzenia, czy obowiązek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz