Rozdział 17 - Dziękuję

9K 714 437
                                    

Nauka z Alyą nie wyglądała tak, jak wyglądać powinna. Zamiast robić plakat na historię o architekturze rokoko (uprzedzając: jest to nurt w sztuce i architekturze. :D), one wolały oglądać jakąś durną komedię romantyczną i objadając się lodami, płakały nad losem głównej bohaterki, która straciła pamięć i nie pamięta swojego męża i dziecka.

Całe zapłakane w końcu wzięły się za ten plakat, jednak nie mogły skupić, a przynajmniej Alya. Dziewczyna była w świecie LadyNoir. Mulatka zasypywała Marinette setkami teorii na temat rzekomego związku paryskich bohaterów, ciemnowłosa, nie chcąc przypadkiem wyjawić swojej biedronkowej tożsamości, przytakiwała. Gdyby wszystkiemu zaprzeczała, przyjaciółka już dawno by coś zwęszyła.

Zadowolone z siebie, dopieściły pracę i z znów zajęły się oglądaniem tych, robiących wodę z mózgu, komedii. Marinette nie wiedziała, o czym jest ten film, robiło się już późno i zaczęła przysypiać, dlatego pożegnała się z przyjaciółką i wróciła do domu.

Było ciemno, a dla skrócenia sobie drogi, poszła tą mniej uczęszczaną częścią Paryża, niestety szybko tego pożałowała. Dwie przecznice od domu, usłyszała za sobą jakieś kroki, chciała przyspieszyć, jednak silny uchwyt jakiejś dużej, szorstkiej dłoni na jej przedramieniu jej to uniemożliwił. Serce Marinette prawie przebiło żebra i wyskoczyło spod piersi.

— A dokąd to się wybierasz, laluniu? — jakiś nieznajomy, ochrypły głos rozbrzmiał tuż przy jej uchu.

— Puszczaj mnie! — próbowała się wyrwać, lecz bezskutecznie.

Nie mogła się również przemienić, przecież nie mogła tak po prostu nałożyć przemiany i zdradzić temu typowi swojej drugiej tożsamości. Wyszarpać się z jego ohydnych łap też nie miała szans. Była bezradna.

— Uspokój się — warknął.

Jego ręce, bez pozwolenia ze strony dziewczyny, wjechały pod jej bluzkę i bezczelnie badały jej ciało. Po policzkach ciemnowłosej zaczęły spływać łzy bezradności i bólu. Przez swój szloch, słyszała dźwięk rozrywanej koszulki. Zbir pozbył się szybko poszarpanego materiału, zostawiając dziewczynę w samym staniku. Jej płacz przybrał na sile, a mężczyzna przycisnął brutalnie swoją dłoń do jej ust, hamując tym samym jej coraz głośniejszy szloch. Drugą ręką zaczął majstrować przy rozporku spodni Marinette.

Adrien był coraz bliżej rozwikłania zagadki tożsamości Biedronki. Po skreśleniu Sabriny z listy, do sprawdzenia zostały już tylko trzy dziewczyny.

Marinette
Mylène
Rose

Patrzył na już trochę sfatygowaną listę, którą gdzieniegdzie musiał już skleić taśmą i zastanawiał się, którą z nich widziałby w roli swojej partnerki i jednocześnie miłości swojego życia. Co prawda, kiedyś już się nad tym zastanawiał, jednak wtedy na jego liście było więcej dziewcząt i w tamtym czasie trochę go to wszystko przyprawiało o ból głowy, ale teraz, gdy już był prawie na mecie, mógł spokojnie o tym pomyśleć. Chyba najbardziej by się ucieszył, gdyby okazało się, że to Marinette ukrywa się pod maską Biedronki. Tak, tak byłoby najlepiej, jego przyjaciółka, jego miłością. Przyjaźń to idealne fundamenty pod udany związek. Nic pochopnie. Przecież są jeszcze Rose i Mylène, jednak gdzieś w głębi chciał je szybko wyeliminować.

— Chiński. — Plagg pojawił się przed jego twarzą. Blondyn potrząsnął głową, odganiając myśli i zerknął na zegarek.

— O nie! — poderwał się z krzesła. — Zaraz się spóźnię! — krzyknął i zaczął zbierać do torby wszystkie potrzebne rzeczy.

Wybiegł z domu, nie biorąc kluczyków od swojego samochodu. Nie chciało mu się po nie wracać, dlatego przyspieszył kroku i skierował się do szkoły, gdzie odbywały się lekcje języka chińskiego. Mimo że był już dorosły, a ojciec już raczej do niczego go nie zmuszał i pozwalał na zdecydowanie więcej, to nie chciał zrezygnować. Przez te wszystkie lata nacisku na naukę tego języka, przyzwyczaił się do jego nauki.

Podczas lekcji nie mógł się na niczym skupić, cały czas był myślami przy Marinette. Tak się zamyślił, że przegapił moment, w którym lekcja dobiegła końca.

— Adrien, a ty nie wracasz do domu? — zapytał nauczyciel.

— Już koniec? — zdziwił się blondyn.

— Oj, Adrien, Adrien. — mężczyzna pokręcił głową z rozbawieniem. — Pewnie myślałeś o swojej dziewczynie?

— Tak. Nie. Oj, już sam nie wiem. — plątał się. — Ja już lepiej pójdę.

Pożegnał się i wyszedł ze szkoły. Nie chciało mu się wracać jeszcze do domu, dlatego poszedł za budynek i się przemienił. Wskoczył na dach i pobiegł prosto przed siebie. Kiedy się zatrzymał, rozejrzał się wokół siebie i stwierdził, że w tej części Paryża jeszcze nigdy nie był. Usiadł na płaskiej części dachu, a swoje nogi opuścił za jego krawędź. Westchnął, nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić, wtedy jego kocie uszy zatrzepotały, rejestrując gdzieś niedaleko niepokojące hałasy. Poderwał się z miejsca i szybko zjawił się w tamtym miejscu.

Krew się w nim zagotowała, a złość i wściekłość zaczęły w nim buzować, kiedy zobaczył scenę przed sobą.

Marinette była cała zapłakana, stała przyciśnięta do ściany bez bluzki, a jakiś stary koleś dobierał jej się do spodni. Nie czekając dłużej, wyciągnął swój kicikij i zaczął nim okładać tego niedoszłego gwałciciela. Zwyzywał go i pobił do nieprzytomności, a kiedy się już trochę uspokoił, podszedł do dziewczyny. Ta bez namysłu rzuciła się na szyje bohaterowi i zaczęła jeszcze głośniej płakać.

— Dzię-ękuję. — usłyszał, gdy już się trochę uspokoiła.

— Cii, już dobrze, Księżniczko. — przytulił ją mocniej i głaskał ją po nagich plecach. — Jestem przy tobie. Chodź, zaniosę cię do domu.

Podniósł ją i wskoczył z powrotem na dach i zaczął ostrożnie biec i skakać w stronę najlepszej piekarni w mieście. Marinette kurczowo trzymała się jego szyi, a w jego ramionach czuła się naprawdę bezpiecznie. Na swoim półnagim ciele czuła każdy podmuch chłodnego wiatru, ale od chłopaka biło przyjemne ciepło, dlatego nie przejęła się tym bardzo. Wreszcie wylądowali na jej tarasie, a Czarny Kot odstawił ją na nogi.

— Dziękuję. — szepnęła i pocałowała go w miejsce tuż przy kąciku jego ust. — Gdyby nie ty, to nawet nie chcę myśleć, co by się ze mną stało.

— Do usług. — ukłonił się.

👹👹👹

Poprawione.

💜💜💜

Who Are You, Purrincess? ||Miraculous||✔Where stories live. Discover now