Rozdział 13 - Może to ona?

8.8K 724 417
                                    

Zdziwiła się, dlaczego obudziła się we własnym łóżku, ale Tikki wyjaśniła jej, co zaszło poprzedniego wieczora. To było miłe z jego strony.

Niedziela, w przeciwieństwie do soboty, nie zapowiadała się zbyt ciekawie. Uroki kwietniowej aury; raz słonecznie, a raz deszczowo. A tego dnia było wyjątkowo chłodno i wilgotno, a od samego rana na niebie wisiały ciężkie nimbusy. Dlatego Marinette nie miała ochoty wychodzić z łóżka, ale niestety trzeba było się ruszyć. Rodzice dziewczyny poszli do znajomych i poprosili, żeby Marinette posprzątała dom i piekarnię, na co się zgodziła, ponieważ i tak nie miała nic ciekawszego do roboty. Cóż, miała do zrobienia lekcje z chemii, ale kiedy jest się niekumatym z jakiegoś przedmiotu, to próbuje się wszystko, co z tym związane odwlec najdłużej jak się tylko da.

Przeciągnęła się leniwie i wstała z fotela.

— Czas się zabrać za sprzątanie. — mruknęła pod nosem.

Włączyła swoją ulubioną playlistę na telefonie i wkładając sobie słuchawki w uszy zeszła na dół. Wyjęła ze schowka wszystkie potrzebne do sprzątania rzeczy i środki czystości, zaczęła sprzątanie od piekarni, co nie należało do przyjemnych. Mączny pył był we wszystkich zakamarkach pomieszczenia, w którym co rano jej tata przygotowuje świeże wypieki.

Godzinę później było już po wszystkim. Cała w mące, weszła do łazienki i szybko się rozebrała, rzucając brudne ubrania pod pralkę. Nalała pełną wannę wody i dolała swojego ulubionego płynu i zrobiła sobie pianę. Weszła do gorącej wody, a jej ciało momentalnie się rozprężyło. Prawie zasnęła w wannie, ale w pewnym momencie wybudziło ją poczucie delikatnego ciężaru na swoim, wystającym ponad taflą wody i piany kolanie.

— Hej, Tikki. — ziewnęła. — Co tu robisz? — spytała i podrapała kwami po główce.

— Długo nie wychodziłaś i chciałam sprawdzić, czy wszystko dobrze. — wyjaśniła.

— Cieszę się, że cię mam. — dziewczyna się uśmiechnęła. Kwami chciało wzlecieć do góry, lecz zamiast tego, poślizgnęło się na mokrej skórze swojej podopiecznej, co poskutkowało tym, że po łazience rozniósł się cichy plusk. - Ojej, Tikki, wszystko okej. - wyłowiła małą biedroneczkę z wody.

— Tak. — otrzepała się z wilgoci i uśmiechnęła.

— Słodko wyglądasz z tą pianą na główce. — wytarła dłonią pozostałości płynu.

Tymczasem Adrien obudził się około godziny czternastej; musiał odespać pracowitą sobotę. Mógłby spać dłużej, ale oczywiście pewien mały, czarny kocur, jak zwykle musiał o sobie przypomnieć. Plagg skakał po klatce piersiowej blondyna i biadolił najgłośniej, jak tylko potrafił, że jest niedożywiony. Adrien zignorował te piski i przewrócił się z pleców na brzuch, a rąbek kołdry zakrył rozjuszonego Plagga. Jednak kwami nie dawało za wygraną. Uśmiechnął się chytrze i podleciał bliżej głowy blondynka.

— Adrienku, jeśli dasz mi tyle sera, ile będę chciał, to powiem ci, która dziewczyna jest posiadaczką Miraculum Biedronki. — starał się powiedzieć to poważnym tonem głosu, jednak w środku wiedział, że Adrien da się na to złapać.

— Daruj sobie, Plagg. — wymruczał w poduszkę.

— Nie chcesz wiedzieć, kim jest twoja Księżniczka? — zapytał, zdziwiony. Przecież jeszcze kilka dni temu Adrien dałby wszystko, by się tego dowiedzieć.

— Już niedługo sam się dowiem. - usiadł na łóżku i wyjął swoją listę. — Skreślę jeszcze tylko cztery imiona i gotowe. — uśmiechnął się. - I nie wyłudzisz ode mnie więcej sera, niż zasługujesz. — wstał i zniknął za drzwiami łazienki.

Popołudnie Adrienowi mijało całkiem leniwie, przeglądał internet, czytał książkę, drażnił się z Plaggiem, a nawet sprawdził ze trzy razy czy w jego zadaniach z chemii nie ma żadnego błędu.

Zrobił kilka kółek po pokoju, nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić. Wetschnął, oparłszy się o szybę w swoim gigantycznym oknie i wpatrzył się w pochmurne niebo. Niby od rana zbierało się na deszcz, ale na razie, jeszcze nie spadła ani jedna kropla; wypowiedział magiczne słowa, dzięki którym przemieniał się w paryskiego superbohatera i wyskoczył z pokoju przy pomocy swojej broni.

Biegał i skakał po dachach, zwinnie omijając wszystkie przeszkody, a kiedy zaczęło padać, pospiesznie wracał do domu. Niestety, jak to pechowy kocur, musiał się poślizgnąć na mokrych dachówkach, przez co runął z głośnym hukiem na czyjś taras.

Marinette jęknęła zrezygnowana kolejny raz, siedząc nad zadaniami z chemii. Za nic w świecie nie mogła pojąć co z czym i dlaczego. Jak dla niej wszystko było jedną wielką plątaniną niezrozumiałych symboli i cyferek. Położyła głowę na biurku, by chwilę później zacząć uderzać nią o biały blat mebla. I kolejny jęk wydobył się z jej gardła.

— Mari, co ty robisz? — zapytało z troską kwami.

— Nie widać? — spojrzała na nią. — Próbuję sobie wbić coś do głowy. — wytłumaczyła, a jej opiekunka przewróciła z rozbawieniem oczkami.

Znów powróciła do próby rozwiązania tego szatańskiego zadania, gdy usłyszała głośny huk, dochodzący z jej tarasu; nakazała kwami się ukryć, a sama wyszła po drabince, otworzyła klapę i wystawiła głowę na zewnątrz. Rozejrzała się uważnie dookoła, niestety obserwacji nie ułatwiał ulewny deszcz. Wtedy zauważyła czarną postać leżącą na deskach tarasu.

— Hej. — wyjęczał leżący bohater.

— Czarny Kocie, co ty robisz w taką pogodę. — założyła kaptur granatowej bluzy na głowę i wyszła do blondyna. — Chodź szybko do środka. — pomogła wstać chłopakowi i poprowadziła do klapy prowadzącej do jej pokoju. — Siadaj. — nakazała, będąc już w pomieszczeniu. Podeszła do szafy i zaczęła czegoś tam szukać.

— Mari, co ty... — zaczął.

— Nic nie mów. — przerwała. — Pewnie jest ci zimno? — podeszła do niego i okryła jego plecy puchatym kocem. — A teraz poczekaj, zaraz wrócę. — posłała mu uśmiech i wyszła z pokoju, by wrócić po chwili z kubkiem gorącej herbaty.

— Dziękuję. — szepnął i odebrał od dziewczyny bursztynowy napar. — Dlaczego to robisz? — zapytał, upijając łyk napoju.

Ciemnowłosa zrobiła wielkie oczy.

— A jak myślisz? — spytała zdziwiona. — Jesteś bohaterem, zawsze dbasz o innych, spychając swoje zdrowie na drugi tor, a nie możesz się rozchorować, Biedronka nie da sobie bez ciebie rady. — wyjaśniła spokojnie.

Może to ona?

👹👹👹

Poprawione.

💜💜💜

Who Are You, Purrincess? ||Miraculous||✔Where stories live. Discover now