Rozdział 17. Zniknięcie

Zacznij od początku
                                    

Następnego dnia Harry wstał z nadzieją, że w końcu porozmawia z Isabellą. Rozczarowany zauważył, że w pokoju wspólnym jej nie było.
— Cześć, Lavender — powiedział, pierwszy raz ciesząc się na widok dziewczyny. — Wróciła już może Isabella?
— Nie — odpowiedziała krótko i nie mówiąc nic więcej, wyszła przez dziurę. Harry postanowił zrobić to samo, z nadzieją, że może Is będzie już na śniadaniu. Nie mogła przecież spędzić całego życia w Zakazanym Lesie!
Ku jego rozczarowaniu, dziewczyna nie pojawiła się ani na śniadaniu, ani na żadnej lekcji. Z każdą godziną martwił się coraz bardziej, do tego stopnia, że idąc na kolację, nie zauważył profesora Snape'a.
— Potter — ostry głos wyrwał go z zamyślenia. Harry zatrzymał się i po chwili podszedł do profesora. Zrobił to automatycznie, nie myśląc nad tym, co robił. Snape odczekał chwilę, aż przeszło kilku uczniów. — Gdzie jest Isabella?
— Nie wiem — odpowiedział Harry. — Nie widziałem jej. Nie pojawiła się na lekcjach, nie było jej również w Wieży Gryffindoru.
Na twarzy Snape'a pojawiło się zaniepokojenie. Nie mówiąc ani słowa, wskazał gestem Harry'emu, że może odejść. Harry miał mętlik w głowie i zamyślony usiadł na swoim miejscu w Wielkiej Sali. Dopiero po chwili zauważył, że Ron coś do niego mówi.
— Wszystko ok? — zapytał Paul siedzący obok. Harry pokręcił przecząco głową.
— Isabella zniknęła — odpowiedział.
— Przecież Snape ci powiedział, że pewnie poszła do jednorożców — stwierdził Ron. Harry potrząsnął głową.
— I miała wrócić rano. A tymczasem jej tu nie ma, nikt jej nie widział i nawet Snape nie wie, gdzie ona jest.
Zapadła cisza.
— Spróbuj porozmawiać z Dumbledore'em — zasugerował cicho Paul. Harry skinął głową.
— Pójdę do niego po kolacji.

Jednak zanim wyszedł z Wielkiej Sali, zaczepiła go Julia Bonk.
— Cześć — powiedział zaskoczony Harry. Julia nigdy z nim nie rozmawiała ani w świecie mugoli, ani tym bardziej w Hogwarcie.
— Gdzie jest Isabella? — zapytała. Chłopak milczał, co wzbudziło jej irytację. — Słuchaj, nie pytam dla siebie, tylko dla niego — wskazała Dracona. — Wiem, że zachował się jak dupek i nie powinien zdradzać jej tajemnicy, ale ona naprawdę jest dla niego ważna. Nie wiem, czy ona go unika, ale chciałby ją przeprosić i upewnić się, czy wszystko u niej w porządku, jest naprawdę przybity tą sytuacją.
— To coś nowego — mruknął Ron, który stał za Harrym. Oboje go zignorowali.
— Is sama będzie musiała zdecydować, czy zechce z nim porozmawiać — odparł Harry. — Problem w tym, że teraz mamy większe problemy na głowie niż wyrzuty sumienia Malfoya. Możesz mu tylko przekazać, że ona zniknęła i nikt nie wie, gdzie jest.
— Jak to, zniknęła? — Harry nie zauważył, kiedy blondyn do nich podszedł.
— Od wczoraj nikt jej nie widział — powiedział zirytowany Harry. Chciał jak najszybciej skończyć tę rozmowę i pójść do profesora Dumbledore'a. — Nawet Snape nie wie, gdzie jest... Właściwie powinienem ci teraz przywalić...
— Wyświadczyłem ci przysługę — powiedział cicho Draco. — Dzięki mnie wiesz w końcu, kim jest...
— Już dawno wiedziałem, kim jest! — warknął Harry. — Co mnie obchodzi, kim jest jej ojciec?! Mam to gdzieś, rozumiesz? Nie zamierzam jej odtrącać tylko dlatego, że Voldemort jest jej ojcem! To nie ma wpływu na to, jakim ona jest człowiekiem! — Ostatnie zdania wykrzyczał, co zwróciło uwagę osób pozostałych w Wielkiej Sali. Większość nich wzdrygnęła się, słysząc imię czarnoksiężnika. — Jeśli przyjaźniłeś się z nią tylko z tego powodu, to nie zasługujesz na to, by móc nazywać się jej przyjacielem. — Harry wysyczał ostatnie słowa i wyszedł z Wielkiej Sali.
— To nie tak — jęknął Draco. Harry zignorował te słowa, był wściekły. Czuł, że musiał się oddalić od Ślizgona, zanim zrobiłby coś nieprzemyślanego, a w tej chwili miał większe problemy na głowie.

Ponieważ Harry i Ron nie zastali dyrektora w gabinecie, postanowili go poszukać w pokoju nauczycielskim. Drzwi były uchylone, dlatego słyszeli rozmowę między nauczycielami.
— Niestety po szkole rozeszły się plotki, że Isabella uciekła do Komnaty Tajemnic. — Chłopcy usłyszeli profesora Flitwicka. Przystanęli za drzwiami tak, żeby nikt ich nie zauważył.
— Też je słyszałam — powiedziała profesor McGonagall. — Wiele osób sądzi, że to ona...
— Isabella nie otworzyła Komnaty Tajemnic! — krzyknął Snape.
— Severusie — powiedział cicho Dumbledore, ale Snape go zignorował:
— Ona nie ma nic wspólnego z tymi atakami!
— Severusie — powtórzył Dumbledore, ale tym razem z mocą, która powstrzymała Mistrza Eliksirów przed dalszym wybuchem. — Wszyscy tu wiemy, że to nie ona jest sprawcą ostatnich wydarzeń. Niestety zniknęła. Wczoraj jej poradziłem, że jeśli chce, może spędzić noc z jednorożcami. Dziś z nimi rozmawiałem, nie dotarła tam. Nie widzieli jej od ostatniej pełni, a wczoraj poczuli coś dziwnego...
— Myślisz Albusie, że potwór z Komnaty Tajemnic ją porwał?
— Tego się obawiam — powiedział cicho Dumbledore. — Niestety nikt w to nie uwierzy.
Harry i Ron spojrzeli na siebie z przerażeniem i cicho wycofali się z korytarza. Postanowili odwiedzić Hermionę, żeby z nią porozmawiać o tym, czego właśnie się dowiedzieli.

***

Dni mijały, a Isabella nadal nie wracała i wszystko zaczęło się toczyć zwyczajnym rytmem. Harry i Ron opowiedzieli mi o rozmowie nauczycieli, którą podsłuchali i zgodnie z przewidywaniami dyrektora, nikt nie wierzył w niewinność Isabelli. Wszyscy sądzili, że jej zniknięcie potwierdza, że to ona jest sprawcą wszystkich ataków. W moim domu byłam jedyną osobą przekonaną o jej niewinności, dlatego wiele osób spoglądało na mnie z politowaniem i mówiło: Amando, takim tonem, jakbym była dzieckiem niezdolnym zrozumieć, co się wokół mnie działo.
W pozostałych domach wyglądało podobnie. W Slytherinie tylko Draco Malfoy wierzył w jej niewinność. Chociaż chłopak przez pierwsze kilka dni po jej zniknięciu był przybity, szybko doszedł do siebie i wrócił do szydzenia innych i znęcania się nad słabszymi. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego Isabella się z nim zadawała, ale znała go znacznie lepiej niż ja. Tak jak ja znałam ją lepiej niż inni Krukoni. I chociaż wydawało się, że Draco znów był taki, jak wcześniej, potrafiłam dostrzec pod tą maską jego smutek, który chciał ukryć przed światem. Za każdym razem, gdy go mijałam, widziałam rozpacz w jego oczach. Czasami się zastanawiałam, czy tylko ja mogłam to zauważyć, bo pewnie przypominałam mu o niej?
Byłam pewna, że wierzył w niewinność Isabelli, gdyż niechcący podsłuchałam jego rozmowę z Julią Bonk:
— Myślisz, że ukrywa się w Komnacie Tajemnic? — Nawet jeśli nie słyszałam wcześniejszej części rozmowy, od razu domyśliłam się, o kim mowa.
— Nie — odpowiedział bez wahania. — Ona nie wiedziała, gdzie jest ta komnata.
— Ale mówiłeś...
— Wiem, co mówiłem. Kłamałem. No, może nie całkowicie, naprawdę jest spokrewniona ze Slytherinem, ale to nie ona otworzyła tę komnatę. Musi być ktoś jeszcze, ktoś, kto być może usunął ją w odpowiednim momencie i teraz wszyscy myślą, że to jej sprawka.
Przez chwilę milczeli.
— A wiesz, co w tym wszystkim jest najgorsze? Że to moja wina. Gdybym nie był tak głupi i trzymał język za zębami, nikt by się nie dowiedział o jej pochodzeniu i nic by jej się nie stało. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
— Ale przecież jeśli są ze sobą spokrewnieni, to może nie zrobi jej krzywdy — powiedziała Julia, jakby sama w to nie wierzyła.
— Nawet jeśli wróci cała i zdrowa, nie wybaczę sobie, że tak ją zdradziłem. Jestem pewien, że ona też nie.
Po tych słowach wycofałam się z korytarza. Usłyszałam wystarczająco dużo i byłam pewna, że miał rację. Isabella bardziej ufała tylko Severusowi, byłam pewna, że to złamało jej serce. A odzyskać zaufanie drugiego człowieka jest cholernie trudno. Chociaż nigdy za nim nie przepadałam, było mi żal ich przyjaźni.
Natomiast w Gryffindorze sytuacja miała się trochę inaczej. Od zniknięcia Isabelli znacznie częściej rozmawiałam z Harrym, Ronem i Hermioną, która w końcu opuściła skrzydło szpitalne. Ponieważ tak bardzo się zbliżyliśmy, a wiedzieli, że można mi ufać, zdradzili, dlaczego Hermiona tyle czasu spędziła pod opieką pani Pomfrey. Najczęściej jednak rozmawialiśmy o Isabelli i raz wymsknęło mi się, że już od dawna wiedziałam, kim jest jej ojciec. Nie pozostawało mi nic innego, jak opowiedzieć im, w jaki sposób się tego dowiedziałam. Hermiona zaskoczyła mnie mówiąc, że zaczęła się tego domyślać kilka tygodni wcześniej.
Nie tylko oni wierzyli w niewinność Isabelli. Cała rodzina Weasleyów stała za nią murem, jak i przyjaciele bliźniaków: Paul oraz Lee. Neville również nie mógł uwierzyć, że mogłaby otworzyć komnatę, a i kilka innych osób było przekonanych, że sama stała się ofiarą.
Oczywiście nie wszyscy tak myśleli, nawet większość Gryfonów wyrażała głośno swoje zdanie, że na pewno w przyszłości stanie się taka jak ojciec, a otwarcie komnaty to jej pierwszy krok na zdobycie sławy.
No cóż, ze sławą mieli trochę racji, Prorok Codzienny napisał obszerny artykuł o niej i jej pochodzeniu, jednak, co ciekawe, nie wspomnieli o jej zniknięciu.

Redakcja & korekta: as_ifwhat

Dziękuję wszystkim za wypełnienie ankiety. Jeśli jeszcze jej nie wypełniłaś/eś, proszę o przesłanie odpowiedzi. Link znajduje się jako "link zewnętrzny" (w wersji komputerowej znajduje się bezpośrednio nad komentarzami, w aplikacji na telefony czy tablety nie wiem, gdzie to cholerstwo się znajduje :( Ale w razie czego link nadal "wisi" na moim profilu w ostatniej wiadomości).  Wasze odpowiedzi zbieram do ok. 20 maja, a pod koniec miesiąca, wraz z ostatnim rozdziałem opublikuję jej wyniki :)

Mam nadzieję, że rozdział, chociaż bez Isabelli, Wam się spodobał :)

Isabella Potter 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz