16

171 10 2
                                    

Wszedłem do domu zaraz zamykając za sobą drzwi.

-leo?

-Nie, włamywacz.

-czemu wyszedłeś?

-musiałem sie przejść.

-zjadłeś coś przed wyjściem?

-nie chciało mi sie.

-A teraz chcesz?

-nie, która godzina?

-7:20.

-okey.

-szykuj sie do szkoły.

-wiem.

Poszedłem na góre spojrzałem w lusterko i zabralem plecak. Zszedłem nad dół gdzie czekała moja mama.

-Leo śniadanie!

-nie chce.

Wyszedłem z domu i kierowalem sie w dobrze znane mi miejsce z nadzieją że zmieni sie zachowanie ludzi w obec mnie.

Gdy doszedłem wszyscy sie zdromadzali i szeptali patrzac i wskazujac na mnie.

Szedłem dalej ze spuszczoną głową.

-leondre?

Uniosłem głowe i ujrazłem Rosie.

Pokręciłem jedynie głową i odszedłem gdy byłem dalej spojrzałem w tył. Stała tam lecz nie sama. Stała z Samantą po chwili doszła reszta. Nie chcąc patrzec na to poszedłem na lekcje.

**

Po wszystkich 6 lekcjach ostatni wyszedłem z klasy. Nikogo juz nie bylo na korytarzach. Podszedłem do mojej szawki i włorzyłiem tam ksiązki. Gdy chciałem zamknąć szawke ktoś przytrzymał mnie z tyłu, a rayan uderzył szawką o moją głowę. Poczułem duże rozcięcie. Gdy puścili mnie usłyszałem ciche "przepraszam" i uciekli.

Brązowe włosy powiewały w tył i jej ostatnie spojrzenie.

Rosie.

_____
Długo nie mnie tu nie było jest jeszcze tu ktoś?

w deszczu nie widać łez. L.D. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz