Wszedłem do domu zaraz zamykając za sobą drzwi.
-leo?
-Nie, włamywacz.
-czemu wyszedłeś?
-musiałem sie przejść.
-zjadłeś coś przed wyjściem?
-nie chciało mi sie.
-A teraz chcesz?
-nie, która godzina?
-7:20.
-okey.
-szykuj sie do szkoły.
-wiem.
Poszedłem na góre spojrzałem w lusterko i zabralem plecak. Zszedłem nad dół gdzie czekała moja mama.
-Leo śniadanie!
-nie chce.
Wyszedłem z domu i kierowalem sie w dobrze znane mi miejsce z nadzieją że zmieni sie zachowanie ludzi w obec mnie.
Gdy doszedłem wszyscy sie zdromadzali i szeptali patrzac i wskazujac na mnie.
Szedłem dalej ze spuszczoną głową.
-leondre?
Uniosłem głowe i ujrazłem Rosie.
Pokręciłem jedynie głową i odszedłem gdy byłem dalej spojrzałem w tył. Stała tam lecz nie sama. Stała z Samantą po chwili doszła reszta. Nie chcąc patrzec na to poszedłem na lekcje.
**
Po wszystkich 6 lekcjach ostatni wyszedłem z klasy. Nikogo juz nie bylo na korytarzach. Podszedłem do mojej szawki i włorzyłiem tam ksiązki. Gdy chciałem zamknąć szawke ktoś przytrzymał mnie z tyłu, a rayan uderzył szawką o moją głowę. Poczułem duże rozcięcie. Gdy puścili mnie usłyszałem ciche "przepraszam" i uciekli.
Brązowe włosy powiewały w tył i jej ostatnie spojrzenie.
Rosie.
_____
Długo nie mnie tu nie było jest jeszcze tu ktoś?
CZYTASZ
w deszczu nie widać łez. L.D.
FanfictionOn- Leondre Devries choć woli leo. Ma 16 lat kocha nutelle i jeździć na deskorolce. Dręczony przez rówieśników. Chłopak zapadł w depreje oraz anoreksje. Ona- Rosie Trep. 15 lat w listopadzie 16. Lubi czekolade i siatkówke kocha tańczyć. Lubiana prze...