1. Rozdział 10: Poza granicami

Start from the beginning
                                    

Draco wstał z siedzenia i przywitał się z dziewczyną cmoknięciem w policzek.

- Mam nadzieję, że nie musiałeś na mnie długo czekać - powiedziała, przyjacielsko uśmiechając się do niego.

- Nie musisz się o to martwić, sam dopiero co tutaj przyszedłem - odpowiedział.

Zapadła chwilowa cisza, przerwana przybyciem kelnera. Wybranie dania dla siebie zajęło Draco zaledwie chwilę. Dużo większy problem z tym miała Katherina. Jednakże, kiedy chłopak myślał, że minęły już wieki, i ona się na coś zdecydowała. Blondyn dobrał do kolacji wino i odprawił kelnera.

- A więc, jak tam się ma twoje samopoczucie, Draco? - spytała, szukając jakiegoś początku dla rozmowy.

Umówiliśmy się na randkę, czy sesję terapeutyczną? - przeszło mu przez myśl. Mimo to uśmiechnął się.

- Jak zawsze, bardzo dobrze - odparł. - A twoje?

Dziewczyna popatrzyła mu głęboko w oczy.

- Moje? Wyjątkowo zadowolone - powiedziała, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Masz większy apetyt na mnie niż na kolację, nie mylę się? - pomyślał. W tym momencie obsługujący ich chłopak wrócił z najlepszym czerwonym winem, jakie mieli w restauracji. Po odbyciu wszystkich kroków obowiązujących podczas podawania trunku, ponownie zostawił ich samych. Draco był o tyle zadowolony, że mógł czymś zająć ręce - niemal natychmiast pochwycił kieliszek. - Nie patrz się tak na mnie, bo zaraz mnie nieśmiałość dopadnie.

Malfoy przestraszył się, że owe słowa faktycznie opuściły jego usta, bo Katherina spuściła wzrok i biorąc z niego przykład, upiła wino.

Dziewczyna szybko zrozumiała, że Draco nie ma zbyt wielkiej ochoty na rozmowę i zaprzestała tak nachalnego podrywu. Potem już tylko starała się z nim porozmawiać. O czymkolwiek, byle pozbyć się tej okropnej ciszy. Szło jej dość topornie - zwłaszcza, że Malfoya nie interesowała ani pogoda, ani wiadomości ze społeczności czarodziejskiej, ani ona sama. Owszem, starał się odpowiadać na tyle wyczerpująco, na ile się dało, jednakże w pewnym momencie czuł, że to kompletnie bez sensu. Z nią po prostu nie miał o czym porozmawiać. A im więcej mówiła, tym bardziej odpychała go od siebie. Nie chciał jej poznawać, ani mieć z nią cokolwiek wspólnego. Była naprawdę miłą osobą - ze świecą takich szukać - ale poza tym, okazała się nijaka. Zero charakterystycznych cech osobowości albo interesujących zainteresowań.

Kolacja dłużyła mu się niemiłosiernie. W końcu jednak dokończyli deser, który chłopak zamówił z czystej przyzwoitości. Gdyby to zależało od niego, ta randka już dawno by się zakończyła.

- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym cię odprowadził do domu? - spytał, kiedy wyszli z lokalu.

- Nie, naprawdę nie trzeba.

- Jesteś stuprocentowo pewna?

Jesteś, jesteś, widzę to.

- Tak. - Uśmiechnęła się dla potwierdzenia swoich słów. - Cześć - rzuciła na pożegnanie, a następnie cmoknęła go w policzek tak jak przy przywitaniu.

Draco chciał jej odpowiedzieć „Do zobaczenia", jednak w porę ugryzł się w język. Oboje wiedzieli, że kolejnego razu nie będzie.


Pełnia szczęścia | DramioneWhere stories live. Discover now