Epilog

13.8K 619 57
                                    

Drogie Charlie, a może powinnam nazwać cię Charlesem, przecież masz już dwadzieścia pięć lat. Dzisiaj, jak to pisze, jest akurat trzynasty sierpnia, czyli twoje urodziny i bardzo chciałabym być z tobą w tej chwili, ale wiem, że jest to nie możliwe. Zresztą ty napawano jesteś teraz ze swoją rodziną, możliwe że z żoną i dziećmi. Chciałabym wiedzieć co u ciebie słychać, jak ułożyłeś sobie życie, bo przecież od sześciu lat się nie widzieliśmy, od momentu zakończenia roku, po którym jak obiecałeś wyjechałeś. Mam nadzieję, że ułożyłeś sobie życie i jesteś szczęśliwy. Jestem pewna, że jakbyś miał możliwość zapytałbyś mnie o to samo, a ja chciałabym odpowiedzieć, że jestem szczęśliwa, zadowolona ze swojego życia i ze swoich wyborów, ale nie mogę tak powiedzieć. Popełniłam wiele błędów i jednym z nich było to, że kazałam ci wyjechać. Ale może właśnie dzięki temu udało mi się ciebie uratować od tego całego bagna. Każdego dnia w ciągu tych sześciu lat zastanawiałam się czy jakbyś został bylibyśmy razem szczęśliwi. Każdego dnia żałuję, że nie odpowiedziałam na twój liścik, który mi zostawiłeś w szpitalu, że nie odezwałam się do ciebie w ciągu tego miesiąca przed twoim wyjazdem, że w jakikolwiek sposób cię nie zatrzymałam. No ale cóż czasu nie cofnę... Teraz mogę jedynie żałować tego czego nie zrobiłam. Może wyda ci się to żałosne, ale pisząc ten list płaczę jak dziecko. Bardzo za tobą tęsknię, ale ty pewnie już nawet o mnie nie pamiętasz. To takie smutne, że ludzie, którzy kiedyś byli dla nas wszystkim teraz są jedynie wspomnieniami.

Sześć lat temu nie tylko ciebie straciłam. Może pamiętasz mojego przyjaciela, Andrew? On podążał za marzeniami, a ja zostałam w tyle. Nie chciałam go powstrzymywać, dlatego pozwoliłam mu odejść. Andrew osiągnął to o czym marzył, zajmuję się teraz zawodowo muzyką, śpiewa ze swoim zespołem na wielkich estradach, jestem szczęśliwa, że mu się udało. Ja straciłam szansę na spełnienie moich marzeń. Przez głupi wypadek na motorze zniszczyłam swoje szansę na tańczenie. Do dnia dzisiejszego moja noga nie jest tak samo sprawna jak kiedyś.

Pewnie też jesteś ciekawy co słychać u Jessicy, ale niestety o niej nie mogę ci nic powiedzieć. Straciłyśmy kontakt po zakończeniu szkoły i nawet nie jest mi szkoda. Jedynie do teraz mam kontakt z Maxem i Noah. Max jest moim kolegom, nie potrafię mu w pełni zaufać, ale zawsze jest gdy go potrzebuję. A Noah jest... W sumie może lepiej pomińmy kwestię kim on dla mnie jest.

Charlie, bardzo mi ciebie brakuję. Jeszcze jakiś czas temu miałam nadzieję, że się spotkamy, ale teraz już powoli ją tracę. Pewnie nigdy nie przeczytasz tego listu, bo nie będę miała na tyle odwagi, żeby go wysłać, ale wiedz że sześć lat temu cię pokochałam i kocham do teraz.

Twoja Beth.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

ZAPRASZAM NA DRUGĄ CZĘŚĆ POD TYTUŁEM "DAJ SOBIE POMÓC" ♥♥♥

♦♦♦♦♦

Dziękuję wszystkim osobą, które czytały, gwiazdkowały i komentowały.

Zwłaszcza dziękuję osobą, które komentowały, bo to wy mi dawaliście największą motywację i od niektórych komentarzy aż mi się robiło cieplutko na serduszku *-* Jesteście najlepsi

Mam nadzieję, że pierwsza część wam się podobała i będziecie dalej czytać

Piszcie czy jesteście zaskoczeni takim epilogiem (mam nadzieję, że tak ^^)

Queen of Death ✔Where stories live. Discover now