Dzień dwunasty: Zakupy z Aly-chan

821 101 28
                                    

  Tobio szedł między Oikawą, a [T/I], trzymając ich za ręce.

Postanowili pooglądać wystawy sklepowe, bo [T/N] jest biedna i nie ma pieniędzy...

- Autorko-san, myślę, że zaczynasz przesadzać. - Dziewczyna uśmiechnęła się, a na jej czole widniała pulsująca żyłka.

- Przepraszam? Ja tylko stwierdzam fakt. I ile razy mam ci mówić, żebyś mówiła do mnie ,,Aly-chan"? Kąciki ust Aly powędrowały nieco do góry, gdy patrzyła w ekran komputera.

- Um, Aly-chan, dałabyś radę złamać granicę między nami?* - zapytał siatkarz.

- Cóż...

- Hej, Aly nee-san! - Tobio pomachał na przywitanie Autorce.

- Hej, Tobio-chan! - odmachała mu. - A odpowiadając na twoje pytanie, Tooru, dzisiaj do was dołączę, jeśli nie będzie wam to przeszkadzać.

- Oh, oczywiście! Nie mamy nic przeciwko, prawda, [T/I]-chan? 

Dziewczyna uniosła wzrok, patrząc na wysoki sufit centra handlowego.

- Nie mam nic przeciwko, ale Aly-chan, proszę, nie rób za dużo zamieszania. Tooru w zupełności mi wystarczy - odpowiedziała trzecioklasistka, odchodząc.

- Tak, w końcu ona ma... Ej! Co to miało znaczyć?! - zawołał Oikawa, idąc za swoją dziewczyną, na co Autorka się uśmiechnęła.

- No popatrz, Tobio, zostawili cię samego - powiedziała Aly, spoglądając na chłopca.

I ze swoimi ,,magicznymi", komputerowymi zdolnościami, pojawiła się w centrum handlowym, mając na sobie zwykłe, ciemnoniebieskie dżinsy, białą koszulkę, conversy i okulary (bo jest ślepa i nic bez nich nie widzi).

- Waah, no patrz~ W końcu pojawiłam się w historii - rzekła dziewczyna z błyszczącymi oczami.

- Aly nee-san, co teraz zrobimy? - zapytał chłopiec, ciągnąc ją za rąbek koszulki.

Dotknęła palcem swojego policzka, spoglądając w dół.

- Hmmm, co możemy teraz zrobić? - powtórzyła.

Po chwili ciszy, w końcu coś jej zaświtało.

Kucając, dała brunetowi znak, żeby podszedł bliżej. Brzdąc posłuchał jej, lekko się pochylając.

- Zrobimy to, co zawsze chciałam zrobić - wyszeptała, a przedszkolak spojrzał na nią zdezorientowany. Odpowiedział mu jedynie złowieszczy uśmiech dziewczyny.

~****~

- Ahahahahahha! To jest takie fajne!

Aly właśnie skakała na trampolinie razem z innymi dziećmi, w tym z Tobio.

- Tak! Skacz wyżej! Wyżej! - wołał brunet, odbijając się od elastycznej powierzchni tak mocno, na ile pozwalały mu jego krótkie nóżki.

Autorka sapnęła.

- Tobio, zagrajmy w siatkówkę! Dzięki trampolinie, możemy skakać naprawdę, naprawdę wysoko! - powiedziała, trzymając w dłoniach piłkę, którą wytrzasnęła nie wiadomo skąd.

- Okej!

~****~

- Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłeś mi zapomnieć o Tobio!

- Niby dlaczego to moja wina?! Pierwsza sobie poszłaś!

- Przepraszam?!

- Odeszłaś, po tym jak mnie obraziłaś!

- Nie pamiętam czegoś takiego.

Oikawa spojrzał na [T/I], przełykając ślinę.

- ,,Nie mam nic przeciwko, ale Aly-chan, proszę, nie rób za dużo zamieszania. Tooru w zupełności mi wystarczy" - zacytował słowa swojej dziewczyny, wysokim, piskliwym głosem.

Trzecioklasistka wykpiła go, wywracając oczami.

- Proszę cię, wcale tak nie brzmię.

- A niby jak? Powinienem powiedzieć twoją kwestię męskim głosem?

- Co powiesz na to, żebyś się już zamknął?

- Okej, ale to ty pierwsza odeszłaś...

[T/I] mlasnęła językiem, a na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka.

- TO TERAZ NIE JEST WAŻNE. WAŻNE JEST TO, ŻE ZOSTAWILIŚMY TOBIO Z AUTORKĄ, KTÓRA JEST W STANIE WCHODZIĆ I WYCHODZIĆ Z NASZEJ HISTORII! - wykrzyczała.

Szatyn zrobił krok w tył, wystawiając ręce przed siebie w obronnym geście. Nie, żeby mógł on cokolwiek pomóc, ale nic nie zaszkodzi spróbować, prawda?

- Okej, okej, przepraszam. Po prostu znajdźmy już Tobio-chana, jestem tym zmęczony.[T/I] westchnęła, przeczesując włosy palcami.

- Mam tylko nadzieję, iż Aly-chan nie zrobiła nic głupiego - powiedziała.

- ...

- ...

- [T/I]-chan?

- Hm?

- Jeśli Aly-chan jest tutaj, to kto pisze historię?

- ...

~****~

Po półtorej godzinie poszukiwań, po Tobio i Aly-chan nadal nie było ani widu, ani słychu.

- Przysięgam na wszystkie siatkarskie bóstwa, że jeśli opuściła centrum handlowe z Tobio to...

- Jestem pewny, iż z nimi wszystko w porządku, [T/I]-chan. Chodźmy do następnego sklepu - powiedział Tooru, wskazując już na dziesiąty butik.

Niestety, tam też ich nie znaleźli.

I nie znajdą, bo obecnie Tobio i Aly przyglądali się zmaganiom pary zza ekranu laptopa.

~****~

- Wah, więc tu się wszystko dzieje?

- Mhmm, tutaj piszę wszystkie moje opowiadania i inne pierdoły. Fajne, nie? - odpowiedziała Aly.

- Kim są ci wszyscy ludzie?

- Moimi czytelnikami! Przywitaj się z nimi, są naprawdę mili!

Tobio zamachał dłonią.

- Hej, miło mi was poznać! - powiedział, uśmiechając się sympatycznie.

- Awwe, Tobio-chan, jesteś taki uroczy! Wiedziałeś, że wszyscy moi czytelnicy cię kochają? - zapytała dziewczyna, żartobliwie dźgając go palcem w policzek.

- Serio? Więc ja też ich kocham!

- Na pewno będą szczęśliwi, słysząc to!

- Aly nee-san, kiedy zamierzasz mnie zabrać z powrotem?

- Kiedy Tooru i [T/I] przestaną się sprzeczać. Patrz, znowu zaczynają.- ...

- ...

- Aly nee-san, [T/I] nee-san podnosi kij bejsbolowy.

- Uuuh, patrz Tobio! Siatkówka!

- Gdzie?!


_____________________________________

[Notka od tłumaczki]:;-;

The Babysiting Project || tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now