Chapter five

Depuis le début
                                    

– Muszę zatankować. Możesz sprawdzić, gdzie jest najbliższa stacja benzynowa? – Przerwał jej rozmyślenia. Sakura przytaknęła i sięgnęła po swój telefon, włączając odpowiednią aplikację.

– Za jakieś cztery kilometry powinniśmy się na jakąś natknąć.

Kiedy zatrzymali się na stacji, robiło się ciemno, oboje wyszli z auta. Sakura zdjęła z siebie kurtkę i rzuciła ją na tył samochodu.

– Idę do łazienki – mruknęła do Sasuke, który akurat tankował samochód i pobiegła do budynku. Wracając, zauważyła, że przestawił auto prawdopodobnie dlatego, żeby nie zastawiać miejsca.

– Już jestem, przepraszam, że tak długo, kolejka była. – Zapięła pasy i potarła swoje dłonie. – Jest strasznie zimno – mruknęła.

– Zwiększ temperaturę, jeśli chcesz. – Kątem oka widziała, jak Sasuke przeczesywał palcami i tak już rozczochrane włosy. Na ten widok zagryzła swoją wargę, chcąc odgonić nietaktowne myśli.

– Nie trzeba, zaraz się rozgrzeje – wyznała i oparła się o drzwi, żeby obserwować, jak Sasuke prowadzi samochód. Ponownie wdarło się między nich milczenie. Sakura, czując się trochę nieswojo, tak skupiła się na swoich dłoniach, że zasnęła.

Obudziła się, gdy dotarli na miejsce, Sasuke zatrzymał samochód przed niewielkim drewnianym domem. Rozejrzała się dookoła, przyzwyczajając się do ciemności, jaka panowała wokół nich, po czym się przeciągnęła.

– Przepraszam, usnęłam. – Przetarła dłońmi swoje zaspane oczy. Spojrzał na nią, po czym wystrzelił ze swojego miejsca i podbiegł do jej drzwi, zanim zdążyła odpiąć pas. Uśmiechnęła się do niego i w końcu wysiadła. – To tu się zatrzymamy? – zapytała nieco podekscytowana, podczas gdy Sasuke wyjmował ich bagaże z samochodu.

– Tak, ale zostawimy tylko walizki i się odświeżymy, bo chcę zabrać Cię w jedno miejsce. – Uśmiechnął się i puścił ją przodem. Wyciągnął z kieszeni kurtki klucz i wprowadził do środka.

Dom był wspaniały. Z zewnątrz wyglądał jak typowa górska chatka zaś w środku niczym wyjęty z pisemek o skandynawskim wystroju wnętrz. Parter był jedną wielką przestrzenią. Po lewej stronie była kuchnia z jadalnią. Salon zajmował centralną część domu, po prawej zaś było wielkie okno. Za firanką znajdowało się wyjście na taras. W salonie był cudowny kominek. Tuż obok niego przepiękna, duża, żywa choinka. A przed kominkiem puchaty biały dywan i dwa fotele.

– Zakochałam się w tym miejscu. Możesz mnie tu zamknąć i tylko jedzenie podrzucać. Jest pięknie. – Podskoczyła przy nim z radości i objęła go mocno za szyję.

– Jeszcze wezmę na poważnie twoją prośbę o zamknięciu, będziesz zdana tylko na mnie. – Zanurzył swoją twarz w jej szyję i odwzajemnił uścisk.

– Oj już tak nie żartuj. To wcale nie było śmieszne – mruknęła. Posłała mu gorszące spojrzenie i odsunęła się od niego. – Mogę zobaczyć górę? – zapytała nieśmiało, Sasuke przytaknął jej z uśmiechem na ustach. Zaprowadził ją do jej pokoju i poinformował, że ten obok był jego. Po lewej stronie korytarza była ogromna łazienka. Biała z czarno-szarymi elementami. W rogu stała cudowna wanna i szklany prysznic. Na samą myśl o tym, co oboje mogliby tam wyprawiać dostała soczystych rumieńców. Żeby wyrzucić te myśli ze swojej głowy, lekko uderzyła się dłońmi w policzki.

– Tu jest tak cudownie – oznajmiła głosem zdławionym od emocji. – Nie mogę uwierzyć, że tu jestem. – Przysunęła się do niego bliżej i ujęła jego twarz w dłonie. Przesunęła kciukami po jego dolnej wardze, którą chwilę później pocałowała. Natychmiast złapał ją w objęcia i przycisnął do siebie. – Dziękuję, że mnie tu zabrałeś – wyszeptała prawie ze łzami w oczach między pocałunkami.

[SasuSaku] Something I needOù les histoires vivent. Découvrez maintenant