12/03/05 pt. 2

212 50 19
                                    

Stojąc pod tymi samymi drzwiami, co wczoraj i trzymając tym razem rękę swojej mamusi czuła, jak jej żołądek robi fikołka.

Słysząc przekręcany zamek nieświadomie ścisnęła mocniej rękę swojej mamy, bo trochę się bała, że znowu stanie przed nią ten niemiły pan. Przeżyła miłe zaskoczenie, gdy przywitała je uśmiechnięta pani.

- Jesteście! Jak to miło, że przyszłyście! - wciąż się uśmiechając zaprosiła je ręką do środka

- Przyniosłyśmy babeczki, Yongsunnie wykonała większość roboty - powiedziała mama brunetki, na co ta się zarumieniła i tylko pokręciła przecząco główką, bo była bardzo skromnym dzieckiem

- Och, nie musiałyście! - odpowiedziała kobieta zabierając pudełeczko z rąk gościa i kładąc je na stole, a następnie nachylając się do dziewczynki - Jestem Lee Soorin, a ty pewnie jesteś Yongsun? - uśmiechnęła się ciepło

- Dzień dobry, jestem Kim Yongsun - ukłoniła się i uśmiechnęła nieśmiało

- Jesteś taka urocza - pogłaskała ją po włoskach i wyprostowała się - Chodźcie do salonu, nie przyszłyście przecież po to, żeby stać w przedpokoju

Chwilę później znalazły się w przestronnym i ładnie urządzonym pomieszczeniu. To, co przykuło uwagę małej to nie kolorowe kwiaty ustawione na środku stolika czy ściany w przytulnym kolorze, obwieszone mnóstwem zdjęć i obrazów. Była to dwójka dzieci stojąca w rogu pokoju, jakby sprawdzając, czy mogą podejść bliżej.

Ale to nie to było dla Yongsun najdziwniejsze. Najdziwniejsze było to, że Moonbyul stała za chłopcem, którego Wheein ostatnio przytargała ze sobą na przerwie.

- Noona! - uradował się chłopczyk, gdy rozpoznał znajomą twarz i podleciał do niej szybko i przytulił, a Moonbyul popędziła za nim

- Binnie, nie rzucaj się tak na ludzi i nie mów do obcych jak do przyjaciół - powiedziała cichutko i próbowała odciągnąć go od gościa

- Widzę, że już się znają - zaśmiała się mama rodzeństwa, a druga odpowiedziała jej tym samym

Kobiety usiadły i zaczęły rozmawiać jakby znały się wieki, a Moonbyul zaprowadziła Yongsun i wciąż lepiącego się do niej braciszka do ich pokoju, żeby nie przeszkadzać dorosłym.

Usiedli na dywaniku na ziemi, gdzie rozłożone były kolorowe kubeczki i miseczki z różnymi przekąskami.

- Noona! Wybierz sobie kolor kubeczka! - cały czas szczerzył się Bin

- Różowy - uśmiechnęła się

- To ja wezmę niebieski a siostrzyczka będzie mieć fioletowy - zadecydował radośnie

Chłopczyk zaczął opowiadać różne rzeczy, głównie co mu się przydarzyło w nowej szkole lub jakieś śmieszne historyjki. Dziewczynki natomiast siedziały cichutko, czasami jedynie na siebie spoglądając albo lekko śmiejąc się z opowieści chłopca.

Jednakże milczały z dwóch zupełnie różnych powodów.

Yongsunnie nie odzywała się, ponieważ była bardzo nieśmiała i ciężko jej było nawiązywać nowe znajomości. Była naprawdę wdzięczna Binowi, że próbuje jakoś utrzymać radosną i luźną atmosferę, zapewne nieświadomie.

Moonbyul natomiast, podobnie jak Yongsun, ciężko było poznawać nowych ludzi. Powodem jednak nie była nieśmiałość. Z doświadczenia wiedziała, że to nie ma sensu. Za niedługo pewnie znowu będą musieli się przeprowadzić, a ona będzie musiała zostawić za sobą wszystko, co osiągnie w tym miejscu. Binnie jeszcze nie do końca rozumie to wszystko i wciąż jest tym samym, żywym dzieciakiem co kiedyś.

- Mam pomysł! - krzyknął nagle brunet nieco za głośno, przez co obydwie lekko podskoczyły

- Jaki? - spytała Byul Yi, na co Yongsunnie trochę się zdziwiła, bo to może trzeci raz, kiedy słyszy jej głos

- Ostatnio w szkole bawiliśmy się w taką grę, żeby nam się miło zrobiło i żeby może się troszkę bardziej poznać - zaczął tłumaczyć dosyć nieskładnie - Chodzi o to, że wszyscy mówią jakieś miłe rzeczy o jednej osobie. Za co tą osobę lubimy albo co nam się w niej podoba. Myślę, że moglibyśmy w to też teraz zagrać - uśmiechnął się uroczo, przez co nie sposób było mu odmówić

- To może być dobry pomysł... - powiedziała cicho Moonbyul

- Też tak myślę... - odpowiedziała równie cicho

- Super! - ucieszył się chłopiec - To możecie zacząć ode mnie. Co we mnie lubicie? - wyszczerzył się jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle możliwe

- Mogę zacząć - stwierdziła starsza - Lubię w tobie to, że jesteś taki radosny i kochany dla swojej starszej siostry - uśmiechnęła się lekko, na co braciszek ją mocno wyściskał

- Ja też w tobie lubię, że jesteś taki wesoły i masz dużo energii. A jak się uśmiechasz, to ci się tak uroczo błyszczą oczka - zaśmiała się Yongsunnie, a Binnie przytulił również ją.

- Jesteście najlepsze! Teraz opisujemy siostrzyczkę! - wskazał paluszkiem na starszą dziewczynkę - Ja cię kocham za to, że zawsze stoisz po mojej stronie i mnie bronisz przed łobuzami i śpiewasz mi jak nie mogę zasnąć - nieśmiały uśmiech wpełzł na jego buzię, a Moonbyul zmierzwiła jego włoski.

- Lubię cię za to, że... - Yongsun trochę ciężko było wymyślić za co, w końcu prawie się nie znają, więc postanowiła zmienić swoją wypowiedź - Podoba mi się twoje imię, bo to tak jakbyś miała swój mały kawałeczek nocnego nieba, a twoje oczka też przypominają mi noc, bo są takie ciemne i błyszczące... - nie wiedziała jak inaczej wyrazić swoje zafascynowanie nową koleżanką, więc trochę się jąkała i nerwowo bawiła rąbkiem swojej sukieneczki

- To zostałaś tylko ty, noona! - zaczął - Lubię cię za to, że jesteś taka miła i urocza - zaśmiał się, a Yongsunnie to odwzajemniła

- Też mi się podoba twoje imię, Yongsun - odezwała się Byul Yi, na co młodsza od razu spojrzała jej w oczy - To tak, jakbyś miała swoje własne słoneczko. Twój uśmiech też przypomina mi słoneczko. Jest taki ciepły i promienny.

Siedziały tak przez chwilę w ciszy, jedynie patrząc na siebie. Binnie coś mówił, ale nie zwracały na niego uwagi. Zdawało się, jakby w tamtym momencie coś je połączyło, coś je przyciągało.

Wtedy też weszła mama Yongsun mówiąc, że muszą już iść. Wszyscy niechętnie się rozstali, ale to była konieczność. Matki powinny zresztą wiedzieć, że dobro ich dzieci jest najważniejsze. Dlatego też mama Yongsunnie szybko wróciła z nią do domu, a mama rodzeństwa jak najszybciej posprzątała razem z Moonbyul.

Na ulicy Yongsunnie spotkała tego samego złego pana, który wcześniej otworzył jej drzwi. Przeszedł koło nich, krzywo na nie patrząc, a potem usłyszały tylko trzask drzwi, bo jej mamusia bardzo szybko wprowadziła ją do domu.

Yongsunnie było jedynie smutno, że musiała już iść, ale również cieszyła się, że udało jej się choć trochę porozmawiać z Moonbyul.

Nie spodobał jej się jedynie wzrok tego niedobrego pana. Był taki... lodowaty.



Hola Hola! Tak, mam fazę na *wreszcie* debiut K.A.R.D. Kochajcie ich, bo są świetni i potrzebują dużo miłości. Wiem, że wszyscy pewnie mają teraz fazę na Ko Ko Bop, bo nie ukrywam że wpada w ucho, ale osobiście wolę np. Monster jeśli o Exo chodzi i moim skromnym zdaniem Hola Hola zasługuje na więcej uwagi i miłości bo naprawdę mało osób, szczególnie w Korei, zna K.A.R.D ;-;
Nie myślałam że ten part wyjdzie mi taki długi, koło 1000 słów tu jest, jakoś mnie tak poniosło xD
Wybacz mi xuaesoi, ale muszę trochę podramatyzować :") Znasz mnie, nie byłabym sobą bez tego, ale pamiętaj że cię kocham i zacytuję fragment tego partu: "Matki powinny zresztą wiedzieć, że dobro ich dzieci jest najważniejsze" :)))
Koniec ogłoszeń parafialnych, do zobaczenia i dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz, to naprawdę motywuje! <333

Don't Forget // MoonsunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz