Rozdział 3 - Odkryta prawda

78 3 1
                                    

Wyjęłam ową rzecz z pod łóżka. Był to jakiś dziennik, czy pamiętnik. Trudno było mi określić co dokładnie. Zdmuchnęłam z niego kurz i otworzyłam delikatnie przerzucając kartki. Miał twardą oprawę, ale był dość cienki. Nie było w nim wiele zapisków, sporo stron było pogniecionych i pożółkłych od upływu czasu, czy nieco oberwanych, jak gdyby ktoś robił to z premedytacją. Gdzieniegdzie pojawiały się także skromne rysunki złotych kwiatów, zupełnie takich jak te na które spadłam. Gdy obejrzałam go powierzchownie, przyglądałam się teraz każdej stronie z osobna po kolei, w obawie, że przegapię któryś z zapisków. Coraz bardziej nerwowo przewracałam puste strony... Wtedy na jednej z nich odnalazłam zapis. W pośpiechu zaczęłam czytać notkę:

"Nie mogę pozwolić, by Ci ludzie uszli płazem... Nie! Za to co mi zrobili!!!? Muszą zapłacić. I dotrzymam własnej obietnicy. Ukażę im mój gniew. Takich rzeczy się nie zapomina. Pożałują... Za me krzywdy.

Kolejny wpis pojawił się dopiero kilka stron dalej...

Teraz nadarzy się okazja, nareszcie dokonam mej zemsty. Nowa linia czasowa jest idealna do tego. Ha ha... Wtedy, nie miałabym jak nawet ziścić chociaż części mego planu, wszyscy w około... Ktoś wreszcie by odkrył mój plan i nic by się nie udało...Każdy był miły dla siebie, pomagali sobie, nie było chwili spojokoju, bo ktoś ciągle pytał Cię o coś. Zaczęli być podejrzliwi wobec mnid gdy zaczęłąm się inaczej zachowywać. Nie było opcji, żebym mogła zrobić to w tamtej lini czasowej. Tą stworzyłam ja, i będzie działać według mojej woli. Tak jak ja chcę, na moich zasadach. Byłam wtedy taka wyczerpana, to pochłąnęło tyle mojej energi... Ale było warto. Byłam taka wściekła... Tak chciałam zmienić przeszłość, to co się stało... Coś w głebi mnie kazało mi to zrobić, bez wzgledu na wszystko...
Dzięki temu mogłam stworzyć nową linię czasową. Dokładnie tak jak chciałam.

A teraz mam czas by wszystko po kolei zaplanować i zrobić. Wspólnie z Asrielem dokonam mego dzieła.

On jest taki naiwny... Taki ... Inny niż wszyscy... Urgh. Nie na widzę go za to, że przyjaźni się ze mną, a jednocześnie żal mi go. Nawet nie wiem czemu!

Wspólnie z nim gram w grę, której zasady znam tylko ja, i nikt inny znać ich nie będzie. Bynajmniej nie musi.

Wszystko idzie na razie po mojej woli. Trucizna z kwiatów głębia się w moje ciało, czuję jak rozprzestrzenia się i niszczy wszystko na swej drodze. Boli. Bardzo. Ale warto. Czuję jak życie ucieka ze mnie... A oni wszyscy litują się nade mną. Słyszę jak płaczą, w oddali, czy szlochają. Ja jednak mam inny cel, i jest wbrew temu wszystkiemu co mówią. Mieli tyle celów związanych ze mną, powtarzali mi, że byłam nadzieją dla królestwa potworów.

Już wkrótce umrę. Asriel z rozpaczy wchłonie moją duszę, wyjdzie na powierzchnię, a ja zawładnę nim. Dzięki niemu osiągnę to na co tak długo czekałam. Ludzie popamiętają co zrobili Charze, która na zawsze pozostanie ZDETERMINOWANA."

Nie wiedziałam co miałam o tym myśleć. Czy to prawda? Jeśli tak oznaczałoby to, że Chara zmieniła czasoprzestrzeń i ta linia czasowa jest tą, którą stworzyła. Mój mózg tak szybko przetwarzał informacje jak nigdy dotąd. Nadal siedziałam na łóżku i drżałam. To był szok. Ale co teraz miałam zrobić? Jeżeli ta linia nie jest prawdziwa, to nigdy nikt nie pozna prawdy... Nie będzie wiedział jak było naprawdę. Wszystko to co się dzieję to fikcja, stworzona przez Charę.

Moje wspomnienia to prawda, i najwyraźniej istniały też inne linie czasowe, w których już byłam. Natłok myśli na chwilę sparaliżował mnie. Chciałam aby wszyscy poznali prawdę aby... Byli szczęśliwi na prawdę. Ale nie mogłam pokazać im tego dziennika. To było złe rozwiązanie. Musiałam sama sprawdzić czy to co zapisała Chara było prawdą, a tylko ona o tym wie. A jedynym sposobem na to by ją spotkać jest zabicie wszystkich. Bez względu na wszystko.

Pomyślałam wtedy o Toriel, która pewnie przygotowywała dla mnie ciasto. Troszczyła się o mnie jak nikt inny. Zrobiło mi się przykro. Przypomniałam sobie o innych, i następnych potworach, z którymi mogłabym się zaprzyjaźnić, za to będę musiała ich zabić bez skrópółów. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, drożąc w nich ścieżki wypełnione żalem, rozpaczą i pustką.

Teraz wiedziałam przed czym chciał ostrzec mnie Flowey, a raczej Asriel. Miałam do wypełnienia zadanie, które mogłam wykonać tylko ja. I to Ja musiałam spotkać się z Charą, by wreszcie poznać prawdę, wyczekiwaną już od tak dawna przez wszystkich.



Ten rozdział nieco krótszy niż poprzednie, myślę jednak, że nadrobi sobie rozwojem akcji. Już kolejne będą coraz dłuższe, bynajmniej mam taką nadzieję. Powinno pojawić się także więcej dialogów.
W dodatku miałam niemałe trudności z napisaniem tej części, i wciąż mam jakiś niedosyt po jego napisaniu.

Przygotujcie się na następny rozdział, będzie dużo fellings. Trzymajcie się drodzy Undertalowicze ! ;)

PS. Następny rozdział pojawi się o wiele później niż myślałam, w tym miesiącu jestem bardzo zajęta i wykorzystuję każdą wolną chwilę. Mimo wszystko postaram się go wkrótce napisać.

TRUETALE | czyli prawdziwa historia Undertale Where stories live. Discover now