30

1.2K 127 13
                                    

- Jak to ich znasz? Co to znaczy?

- To, co właśnie powiedziałam - odparła po chwili.

Tak jakby wyrzucenie tego z siebie przyniosło jej ulgę. Odsunęła się nieznacznie od niego, ściskając w dłoni kawałek materiału od jego marynarki.

- Znam ludzi, którzy organizują to wesele. Znam ich bardzo dobrze. - Uniosła głowę, patrząc w jego twarz. - Przyszły pan młody jest bratem mojego byłego chłopaka.

Zamilkła, a on uważnie przyglądał się jej twarzy.

Wtedy w poniedziałek, widok Andrzeja bardzo ją zdziwił. Ale chyba nie tak bardzo, jak fakt, że obok niego nie było Edyty. Zresztą oboje już dawno powinni być po ślubie. To jak? Rozwiedli się? I kim była ta nowa narzeczona? Spojrzała w jej przyjemną twarz, nie mogąc pozbierać rozbieganych myśli.

- Długo tu pracujesz? - zapytał Andrzej, gdy już się przywitali.

- Kilka miesięcy.

- To aż dziwne, że wcześniej się nie spotkaliśmy?

- Nie do końca - przyznała. - Nigdy wcześniej nie organizowałam wesela. Zajmowałam się konferencjami i zjazdami. Ale jestem pewna, że sobie poradzę - dodała z przejęciem, gdyż nie zabrzmiało to za dobrze.

- Pewnie - zaśmiał się Andrzej. - Myślę, że teraz możemy już być spokojni. Bo nie ukrywam, że ta nagła zmiana na miesiąc przed ślubem nieco nas zestresowała. Ale skoro ty się tym zajmiesz, to możemy spać spokojnie.

Atmosfera w gabinecie jej szefa była lekka i przyjazna. Pan Janek także często się uśmiechał, co znaczyło, iż jest bardzo zadowolony z tego "niespodziewanego" spotkania. Renia, jako osoba zajmująca się przyjęciem od samego początku, zaczęła omawiać bieżące sprawy - załatwione i do załatwienia.

Po spotkaniu Andrzej od razu do niej podszedł, pytając, czy nie przeszłaby się z nimi na kawę. Wymówiła się jednak brakiem czasu. Szybko zabrała od Reni przygotowane dla niej papiery i pożegnała się, uciekając stamtąd niczym spłoszona mysz. Czuła się rozkojarzona i niezdolna do logicznego myślenia. Samotna i zagubiona. Za dużo dziwnych rzeczy dzisiaj się dowiedziała, a jeszcze więcej pewnie będzie musiała poznać.

- Rozumiem - głos Wiktora jakby wybudził ją z tego wspomnienia.

- Nie - zaprotestowała nagle. - To nie tak. Rozstaliśmy się już bardzo dawno temu i między nami nic nigdy nie będzie. Zarówno ja, jak i on doskonale to wiemy.

- Boisz się ponownie z nim spotkać?

- Nie. Eryk to wspaniały facet. To znaczy, taki porządny. Ma żonę i dzieci. To nie w nim jest problem.

- Tak? - chyba nie do końca jej wierzył. - To w takim razie w czym?

Wzruszyła ramionami.

- Skoro płaczesz z tego powodu ...

- To chyba we mnie jest problem - spuściła wzrok, czując, jak łzy ponownie napływają jej do oczu. - To ze mną jest coś nie tak.

- Posłuchaj, na pewno nie jest tak źle, jak ci się wydaje - przyciągnął ją do siebie, całując w głowę. - Chodź, posprzątamy sale i pójdziemy gdzieś porozmawiać, w porządku?

W ciszy doprowadzili salę do porządku, po skończonym spotkaniu i zdali klucz w recepcji, po czym udali się do pobliskiej kawiarni. Kelnerka przyjęła od nich zamówienie i ponownie zostali sami. Patrycja skubała brzeg serwetki, nie odrywając wzroku od blatu stołu.

- Mam niepełnosprawną siostrę - tymi słowami skutecznie przyciągnął jej uwagę. - To niepełnosprawność w stopniu znacznym. To znaczy, że rozwój mojej siostry zatrzymał się na poziomie szóstego roku życia. I mimo tego, że to dorosła kobieta, zachowuje się jak dziecko. Jakiś niespełna rok temu, nasza mama przeszła zawał mózgu w części ruchowej, czego efektem był niedowład jednej strony ciała. W związku z tym wymagała ciągłej opieki, a do tego dochodziła jeszcze moja siostra. Ja sam nie byłem w stanie zapewnić im wystarczającej opieki, dlatego obie zamieszkały w jednym z prywatnych ośrodków rehabilitacyjnych. Mogły tam być razem, co było szczególnie ważne dla silnie związanej z mamą Mirki. Jej śmierć ... Nagłe zniknięcie, nadal jest dla niej czymś niewytłumaczalnym. Na dodatek została tam teraz sama, gdyż ja nie jestem w stanie zabrać jej do domu. Ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni - potarł nerwowo czoło, opuszczając wzrok.

Opowiadanie szóste - kończące (LLI 1.6)Where stories live. Discover now