21.

1.3K 128 17
                                    

Środowy sylwester nie zapowiadał się dobrze. Wrócił do kraju, gdyż nie miał ochoty na świętowanie czegokolwiek z obcymi ludźmi. Poza tym wspomnienie minionego roku, minionych pięciu lat, a może i reszty życia, nie napawało go optymizmem. Miał wrażenie, że zmarnował swój czas, dokonując błędnych wyborów czasami wręcz świadomie.

Większość w rodzinie miała już plany na nadchodzące dni, a Marta wyjechała z miasta. Pozostali tylko rodzice, których nie było w domu. Udał się więc i tam, gdzie oni, czyli do mieszkania Eryka.

I tak właśnie skończył, siedząc na kanapie z butelką piwa w ręce i gapiąc się bezmyślnie w ekran telewizora, w którym leciał jakiś mało interesujący program sylwestrowy. Jego rodzice zajmowali się dziećmi, a Eryk zbierał do wyjścia. I kto by pomyślał, że jeszcze parę dni temu siedział w tym samym mieszkaniu szczęśliwy i zadowolony z tego, że los postawił na jego drodze taką kobietę? Tą samą, która obecnie nie pozwalała mu normalnie funkcjonować. Nawet gdyby chciał, to nie był w stanie pozbyć się jej ze swojej głowy.

- Może po prostu do niej zadzwoń - usłyszał głos brata. - Albo napisz, chociaż życzenia noworoczne? - zaproponował.

Ten jednak nic na to nie odpowiedział, biorąc łyk piwa i nadal gapiąc się bezmyślnie w mieniący obraz.

- Jak uważasz. Mamo, tato, wychodzę...

Po chwili usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.

„Eryk?"- zdziwił się, widząc adresata.

Otworzył SMS-a z wizytówką Agaty. Od wpatrywania się w dziewięć cyfr, aż zapiekły go oczy. W końcu wyszedł z salonu do gabinetu brata i wybrał jej numer. Słyszał dźwięk sygnału i z każdym kolejnym jego serce biło coraz szybciej. Aż nagle ustał, gdyż nikt nie odebrał. Napisał więc kilka słów z życzeniami, podpisując się, by wiedziała, kto dzwonił. Niestety nie oddzwoniła i nie odpisała. Mógł teraz jedynie zachodzić w głowę, czy tak samo milczałaby, nie znając adresata tych życzeń.

***

Kiedy w piątek Eryk przekroczył próg swojego gabinetu, widok siedzącego w nim Andrzeja jakoś w ogóle go nie zaskoczył. Zarówno on, jak i jego mama, wymieniając między sobą jedynie spojrzenia, od razu wiedzieli, że coś musi być na rzeczy. Sylwester, a on siedział w jego mieszkaniu z rodzicami? Wysłał mu numer do Agaty, ale czy ten zrobił z niego jakiś użytek?

Andrzej przywitał się z nim, od razu przechodząc do rzeczy. Tych zawodowych oczywiście. Wysłuchał tego, co brat ma mu do powiedzenia, wiedząc, że zazwyczaj robił to przez telefon lub w mailu. Dlatego też rzadko bywał w jego biurze, gdyż nie było takiej potrzeby. Kiedy skończył mówić, nie miał do niego pytań, czy też uwag. Andrzej zerknął na zegarek, po czym wstał ciężko z miejsca, mówiąc coś o pakowaniu i samolocie. Rozejrzał się jeszcze po gabinecie, jakby chciał w magiczny sposób rozciągnąć czas.

- Agata ma dzisiaj wolne - odezwał się, a jego brat od razu spojrzał na niego. - Mówiła, że zmienia mieszkanie.

Ten jednak nic nie powiedział, jedynie przytakując głową.

- Dzwoniłeś do niej? - Eryk wstał z miejsca i stanął naprzeciwko niego.

- Tak - odparł po chwili, nieznacznie się krzywiąc. - Nie odebrała. Napisałem jej życzenia.

- Dzwoniłeś jeden raz i jesteś niezadowolony, że nie odebrała? A może trzeba było spróbować ponownie?

- Nic nie odpisała - próbował się bronić, ale widząc minę Eryka, dodał ciszej. - Nie chcę być nachalny.

Opowiadanie szóste - kończące (LLI 1.6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz