8.

1K 116 18
                                    

„Szlag!"- krzyczała szeptem miesiąc później, siedząc na brzegu wanny. – „Szlag, szlag, szlag!"

Zamknęła oczy i przygryzła skórkę przy paznokciu, jakby to mogło w czymkolwiek pomóc.

„Szlag" - powtórzyła po raz ostatni i wstała z miejsca, słysząc ruch w sypialni. Zabrała plastikową płytkę z umywalki i wrzuciła do kosza na śmieci.

Weszła do pokoju i zobaczyła, że Eryk odkłada telefon na szafkę. Od razu ją dostrzegł.

- Nie uwierzysz - odezwał się. - Rodzicom znowu pękła rura. Ta sama co w zeszłym miesiącu.

Mówił dalej, ale ona już nie słuchała, gapiąc się gdzieś przed siebie. Nagle przypomniała sobie tamten dzień i wszystko stało się jasne.

- Nie słuchasz mnie - doszło jej uszu i zauważyła, że podszedł do niej.

- Jestem w ciąży - powiedziała. - Znowu - dodała zrezygnowana i wzdychając, odeszła od niego, siadając na brzegu łóżka.

- To wspaniale - poczuła, jak ją obejmuje. - Bardzo się cieszę. - Puścił ją i kucnął naprzeciwko niej. - To cudowna wiadomość.

- Serio? - powiedziała z rezygnacją w głosie.

Spojrzała w jego pogodną i szczęśliwą twarz. W sumie to nie spodziewała się z jego strony innej reakcji. Wiedziała, że się ucieszy. Zapewne nie miałby nic przeciwko temu, żeby rodziła mu te dzieci do menopauzy.

- Oczywiście.

- Eryk, ja chyba nigdy tych studiów nie skończę.

- Skończysz, skończysz - usiadł obok niej i obejmując ramieniem, przytulił do siebie.

Pierwszy rok na uczelni minął jej lekko i przyjemnie, głównie na zabawie, ale egzaminy pozdawała w terminie. W pierwszą ciążę zaszła na drugim roku i na całe szczęście zdążyła zamknąć czwarty semestr sesją wiosenną. Trzeci zaczęła mimo tego, że była świeżo upieczoną mamą i tu zaczęły się schody. Rok był ciężki, a ona niewyspana i rozkojarzona. Skończyło się na sesji poprawkowej w październiku. Udało się ją zamknąć pomyślnie na jesień, ale co z tego, skoro wkrótce ponownie zaszła w ciążę. Na dodatek czuła się o wiele gorzej niż za pierwszym razem. Musiała zrezygnować i przerwać naukę. Obecnie kończyła zaległy czwarty rok ...

Spojrzała na niego.

- Zaczynam w to wątpić - westchnęła zrezygnowana. - Rany, został mi tylko jeden rok - westchnęła i ponownie spojrzała przed siebie.

- Myślisz, że wtedy pod prysznicem ... ? - odezwał się po dłuższej chwili Eryk.

- Na pewno - odparła z uśmiechem.

I kiedy spojrzała w jego ciepłe i kochające oczy, wiedziała, że gdyby tylko ją o to poprosił, to rodziłaby te dzieci tyle razy, ile by tylko chciał. Jednak nie musiała się obawiać „tej" swojej słabości względem niego, bo wiedziała, że dla Eryka jest coś ważniejszego od własnego szczęścia - jej szczęście i zadowolenie. I między innymi dlatego tak bardzo go kochała. Ponownie wtuliła się w jego ramiona, wiedząc, że wszystko będzie dobrze.

- Ale to już ostatni raz, dobrze?

- W porządku - usłyszała śmiech w jego głosie. - Będziemy bardziej uważać.

Po czym jego usta spoczęły na jej czole.

Opowiadanie szóste - kończące (LLI 1.6)Where stories live. Discover now