Rozdział 21

7.2K 457 15
                                    

Nie wierze, ile osób codziennie głosuje i ile przybywa odsłon!!! 😲😨😍😍Jestem meeega wdzięczna i strasznie się cieszę, że Wam się podoba!! Wow!!! ❤️❤️👌🏼👌🏼

____________________________________________________________________________

Obudziłam się obok Jared'a następnego dnia. Spojrzałam na jego zaspaną twarz i nie mogłam powstrzymać parsknięcia. Przypomniała mi się sytuacja z dnia poprzedniego, a dokładając do tego jego nieogarniętą minę, nie mogłam się powstrzymać. Przytuliłam się do niego i zebrałam na odwagę aby poważnie porozmawiać.

- Jared, musimy porozmawiać. - powiedziałam w jego klatkę.

- O oł.. Co to znaczy? Nie lubię tego zdania. - mruknął niezadowolony. - Zdradzasz mnie? Nie kochasz mnie? Jesteś w ciąży? A czekaj... jesteś. - Moje czoło będzie miało wgłębienie jeśli ten człowiek nie przestanie wywoływać moich facepalmów.

Podniosłam się na łokciach i spojrzałam mojego Partnera. Przeczesałam jego zmierzwione włosy w kolorze brudnego blondu. Przyglądałam się chwilę jego twarzy z lekkim uśmiechem, starając się zapamietać rysy.

- Wszystko dobrze. Chciałabym tylko wyjaśnić kilka rzeczy. - odpowiedziałam trochę nieobecnym głosem. Mężczyzna chwycił moją dłoń w swoja i delikatnie ją pocałował.

- Cokolwiek się dzieje, wiesz, że możesz mi powiedzieć. Damy radę. Razem. - powiedział patrząc mi w oczy. Co on robi z moimi wnętrznościami, ze zamieniają się w kisiel?

- Musisz mnie oznaczyć. Dla dobra naszej córki. Wiem, że chciałam z tym poczekać, ale w tej chwili nie ma na co. Dla jej dobra, nasze dusze powinny stać się jednością. -  Z każdym moim słowem twarz Jareda robiła się coraz pogodniejsza.

- Dlaczego zakładasz, że to będzie dziewczynka? - popatrzył na mój, wciąż bardzo płaski brzuch i dotknął go z czułością. - Może to synek? Przejmie stado po tatusiu! O! Już czuje jak kopie. - Podniosłam pobłażliwie jedną brew.

- Po pierwsze nie możesz czuć jak kopie, bo ruchy dziecka matka wyczuwa około 17 tygodnia ciąży, a kopnięcia jeszcze później. - Jared przewrócił tylko oczami na mój naukowy wywód. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, przecież chyba się lepiej znałam na tych sprawach niż on, c'nie? - A po drugie, wiem, że to będzie córka. Jestem w stanie wydać na świat tylko jednego potomka i jest to potomek płci żeńskiej. - Ostanie zdanie wypowiedziałam już z powagą. Jared usiadł na łóżku i popatrzył na mnie z góry nierozumiejącym wzrokiem.

- Dlaczego? Jak to? - westchnęłam i także usiadłam, opierając się plecami o wezgłowie łóżka.

- Wiesz, że jestem Szeptuchą. - poczekałam z kontynuacją, aż kiwnie głową. - To nie są tylko moje wymysły, latające włosy i rozmowy z przodkami. Jared to jest poważna sprawa, całe moje życie jest podporządkowane temu czym jestem. - Westchnęłam, ponieważ wcale nie byłam zadowolona z mojego przeznaczenia. Życie w ten sposób wcale nie jest łatwe.

- Na tej planecie egzystuje już od ponad sześciuset lat. Sześciuset dwudziestu trzech dokładnie. Jestem pierwszą wilczycą, która tak długo nie przekazała swojego dziedzictwa. Widzisz, miałam bardzo dokładnie wyznaczone zadanie. Miałam znaleść Ciebie, przekonać Cię, że Szeptuchy wcale nie są straszne, a wręcz należy im się szacunek i zrodzić kolejną wilczycę. W międzyczasie znalazłam duszę trzech innych PraWilczyc, ale to jest historia na później. - dodałam kiedy już mężczyzna miła mi przerwać mój wywód. - Przed Tobą miałam trzech partnerów. Cały czas liczyłam, że każdy z nich będzie Tobą. Życie tak długo wcale nie jest fajne. Patrzyłam jak świat który znalałam i rozumiałam zmienia się nie do poznania, moi bliscy i przyjaciele umierają. Ciagle musiałam zmieniać watachy, a także okłamywać jej członków na temat mojego pochodzenia i wieku. - Westchnęłam, mój wzrok zaszedł lekko mgłą. - Gdy Cię zobaczyłam zdałam sobie sprawę, że jesteś moim ostatnim przystankiem. Zrodzę dla Ciebie córkę, przekażę jej "dar" i zakończę swój żywot.

Szepcząc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz