Rozdział 12

9.8K 588 20
                                    

Ostatni maratonowy rozdział :)
------------------------------------------------------
Aaron odprowadził mnie w niezręcznej ciszy do domu. Obawiałam się, że przez jego wyznanie sytuacja się zmieni, nie tylko miedzy nami ale także w domu. Już od jakiegoś czasu myślałam nad poproszeniem Alfy o własne lokum, a teraz byłam pewna, że muszę to zrobić. Z Jaredem nie chciałam mieszkać, Wilkinsonów już wystarczająco wykorzystałam. Widziałam jaki wysiłek wkłada codziennie Jara w zorganizowanie tych posiłków. Pomagałam jej jak tylko mogłam, ale mimo wszystko. Było mi zwyczajnie głupio, nie chciałam już jej na to narażać, miała swoje obowiązki i bez tych dodatkowych.

Gdy wróciliśmy na zegarku wybiła za kwadrans piętnasta. Postanowiłam się odświeżyć i przebrać w wygodne rzeczy, czułam że tego popołudnia nie raz będę zmieniać formę. Kiedy byłam już gotowa postanowiłam zejść na dół i czekać na dziewczynę przed domem. Chwilę pózniej moim oczom ukazała się truchtająca postać. Blond włosy miała spięte w kucyka, który wraz z jej ruchami kołysał się na boki. Miała wysportowane ciało, zapewne przez ciągłe bieganie. Ubrana była w sportowy, czarny stanik i luźną różową koszulkę. Na nogach miała czarne legginsy do połowy łydki, na stopach sportowe buty także w kolorze czarnym z różowymi wstawkami. Podbiegła bliżej, a ja mogłam dojrzeć jej błękitne oczy, blade piegi na całej twarzy, prosty lekko zadarty nos oraz wąskie usta. Była wyższa ode mnie o prawie piętnaście centymetrów.

Uśmiechnęłam się do Salmy, przywitaliśmy się po czym zaprowadziłam ją kawałek w kierunku lasu. Chciałam, żeby dziewczyna poczuła zew natury. Kazałam jej usiąść na runie, najpierw chciałam zapoznać się z sytuacją.

- Salma powiedz mi, czy Ty czujesz swojego wilka? - zapytałam.

- Tak, Daya. - uzgodniliśmy, że dziewczyna będzie do mnie mówić po imieniu. - Moja wilczyca mówi do mnie, znajduje się czasem tuż pod skorą, która swędzi, ale nigdy nie chce się wydostać. - powiedziała z rozpaczą i rozłożyła bezradnie ręce.

- Dobrze spokojnie. Jeśli czujesz wilczyce to świetnie, musimy ją tylko uwolnić. Powiedz mi, czy ktoś kiedyś próbował zmienić się z Tobą? - zapytałam ale widząc zdziwiony głos dziewczyny, zaczęłam wyjaśniać. - Często zdarza się, że jeden, już zmieniony, wilk "popycha" drugiego do przemiany. - widząc powoli pojawiające się zrozumienie w oczach nastolatki zaczęłam się rozluźniać.

Wstałam na nogi i postanowiłam wypróbować tego manewru. Zmieniłam formę na jej oczach i czekałam aż dziewczyna zrobi to samo. Wzięłam głębszy oddech i faktycznie czułam jej wilczycę tuż przy powierzchni skóry. Zaczęłam obchodzić Salmę, delikatnie trącając ją nosem co jakiś czas. Widziałam, że patrzy na mnie ale nic się nie działo. Westchnęłam i wróciłam do ludzkiej formy.

- Nic? - zapytałam

- Czułam Ciebie, czułam moją wilczyce, była już tak blisko, rwała się do wyjścia ale nie wiedziała jak! - zaczęłam się poważnie zastanawiać, w głowie rodził mi się plan, ale najpierw postanowiłam wypróbować czegoś innego.

Ponownie zmieniłam formę i zaczęłam biec. Skoro dziewczyna czuła wilczyce znaczy, że miała rownież wyostrzone zmysły, w tym słuch. Powinna więc była słyszeć jak kilka zajęcy bawiło się na niedalekiej polance. Tam też skierowałam swoje łapy, biegłam tak aby Salma za mną nadąrzyła. Myślałam, że może chęć polowania pozwoli jej otworzyć się na drugą naturę. Byłyśmy już wystarczajaco blisko, żebym sama poczuła potrzebę gonienia kicków. Moja wilczyca zawyła w uciesze, wskoczyłam na polane i chwyciłam jedno zwierze pomiędzy zęby tylko aby je przytrzymać, nie skrzywdzić. Obejrzałam się i zauważyłam nastolatkę smętnie patrzącą na ten widok. Wypuściłam ostrożnie zająca i podeszłam do niej. Miałam jeszcze tylko jeden pomysł, jeśli on nie zadziała, to już nie widziałam jak jej pomóc.

Szepcząc [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now