prolog

16 3 0
                                    

Byun Baekhyun ma 19 lat. Niedawno skończył liceum, a właściwie został z niego przymusowo zwolniony, co przeważyło o decyzji wyrzucenia go z domu. Nie ma się co dziwić, że rodzice nie chcieli mieć na swoim utrzymaniu zbuntowanego nastolatka, ze skłonnością do seksu, narkotyków i przemocy, bez żadnych perspektyw na przyszłość i będącego już kilka razy w areszcie.
Byun Baekhyun - tak ma wpisane w dowodzie, ale w swoim towarzystwie znany jest po prostu jako Hyun, ewentualnie jako ten, który za flaszkę dobrej wódki odrąbał jednemu zakładnikowi rękę i rzucił pod komisariat policji. I chociaż było to jednym z wielu wyrazów jego skrajnego szaleństwa, to każdy go szanował, a większość mogłaby powierzyć mu życie.
Byun Baekhyun lubi się bawić, ale umie postawić sobie granicę pomiędzy zabawą, a grą na śmierć i życie, w którą gra codziennie. Z totalnego zera stał się niezaprzeczalnym rekordzistą w przemytach, porwaniach i zabójstwach.
Ten sam Byun Baekhyun stał teraz przed przysłoniętym oknem swojej rudery na czwartym piętrze w najtańszej kamienicy na przedmieściach. Wypłowiałe i szarawe od dymu firanki przepuszczały tylko na tyle światła, by wiedzieć jak poruszać się po zawalonym pokoju, pełnym starych gratów i opakowań po chipsach. W jednym rogu stało zapadające się łóżko, przesiąknięte zapachem nikotyny i ołowiu; w drugim było biurko, a na nim stos brudnych talerzy i pudełek po pizzy firmy 'Kkaebsong', smakującej jak styropian, ale przynajmniej taniej.
Baekhyun zapalił kolejnego papierosa i trzymając go w zębach sięgnął po leżący na zakurzonym parapecie nóż. Obrócił go parę razy, obserwując jak nikłe światło załamuje się na gładkim ostrzu, świeżo wypolerowanym po ostatniej akcji z gangiem z sąsiedztwa. Skończyło się tylko na kilku draśnięciach, bo tyle wystarczyło, żeby te dzieciaki uświadomiły sobie gdzie jest ich miejsce. W tym mieście mógł być tylko jeden solidny biznes narkotykowy i zajmował się nim Hyun. Interes szedł gładko, przybywało nowych klientów a stali zwielokrotniali zamówienia. Nic nie było tak uzależniające i wyniszczające, jak to świństwo, którym obracali w mieście. Po pierwszym razie nie było odwrotu, dlatego Baekhyun się tego nie tykał. Kolejna granica, którą wyznaczył.
Zaciągnął się i wypuścił dym z ust, obserwując jak osiada na oknie i tworzy kolejną warstwę na firankach. Usłyszał ciche szuranie za sobą i poczuł ręce oplatające go w talii i zimne wargi przy jego szyi.
- Miałeś rzucić to cholerstwo - wymamrotał wysoki brunet, wtulając się w jego ramię.
- Jutro. - odparł krótko Baekhyun i zaciągnął się znowu, po czym zgasił papierosa i rzucił na parapet, obok kilkunastu innych. Obrócił głowę w bok i wypuszczając powoli dym z ust, zamknął odległość dzielącą go z chłopakiem.
- Śmierdzi ci z gęby.  - podsumował Sehun, odrywając się od Baekhyuna.
Hyun wzruszył ramionami, przyzwyczajony do docinek młodszego. Przeczesał swoje bordowe włosy palcami i znów spojrzał za okno.Usłyszał za sobą zgrzyt sprężyn starego materaca, na który rzucił się Sehun. Młodszy chłopak przeciągnął się na łóżku, po czym przypomniał sobie po co właściwie tu przyszedł.
Nie, nie po to, żeby pieprzyć się z Baekiem. Znaczy to też, ale priorytetem była kartka zmięta w kulkę, którą wyciągnął z kieszeni i rzucił w chłopaka przy oknie. Kulka odbiła się od jego głowy i spadła na podłogę. Hyun odwrócił się i zmierzył Sehuna wzrokiem (na co ten uśmiechnął się), ale schylił się i podniósł kartkę.
writer's, dostawa, 11pm, sam
Typowe dla szefa zwięzłe przekazywanie rozkazów.
- Wiem, że masz iść sam, bo przeczytałem list, ale weź mnie ze sobą. Nie chcę się nudzić... - Sehun przeciągnął ostatnie słowo.
- Suho nie ma dla ciebie zajęcia?
- Nie ma, wszyscy mają dziś wolne poza tobą. Nawet nie kazał nikomu cię obstawiać.
Baekhyun podniósł jedną brew. Wiedział, że szef go nienawidził. W końcu to Hyun rozbił jego pierwszy gang, próbując dostać się do niego, bo zastrzelił niechcący ówczesnego szefa, Krisa, o którym krążyły plotki, że ma romans z Suho. Ale to Baek był najważniejszą podporą obecnego składu i zajmował się większością najczarniejszej roboty, bez niego gang nie miał wręcz prawa istnieć. Nieraz głośno odzywali się ludzie chcący Hyuna na szefa zamiast Suho, ale on wolał nie podejmować się dowodzenia. Za dużo obowiązków, twierdził i pozostawał w cieniu. Teraz jednak wyglądało na to, że Suho chce się go ostatecznie pozbyć. Gruba transakcja, w okolicach kilku milionów dolarów, z człowiekiem, o którym nic nie wie, w nocy na zadupiu i w dodatku sam. 
- To co, mogę? - z zamyślenia wyrwał go Sehun.
- Suho cię zabije jeśli się dowie.
- Będę z boku. Nie możesz iść sam, wielki złoczyńco, nieustraszony Byun Baekhyunie - odparł z sarkastyczną wyniosłością.
- Ryj. Możesz.
Brunet wyszczerzył się. Hyun zignorował jego głupi uśmiech i skupił się na zleceniu. Potrzebny towar miał w schowku pod zlewem, broń leżała na dnie podwójnej szuflady w komodzie, z tym nie będzie problemu. Ostatni raz spojrzał na kartkę, po czym potargał ją na drobne strzępki i rzucił na podłogę. Resztki wiadomości zniknęły wśród kurzu i w szparach pomiędzy panelami.
Baekhyun usiadł na łóżku i oparł się o ścianę, spoglądając w sufit. Sehun podniósł się i siadł przy nim, opierając głowę o jego ramię.
- Wiesz, że to może być moje ostatnie zlecenie? - Hyun niepewnie przerwał ciszę po kilkunastu sekundach.
- Wiem.
- Szkoda by było.
- Damy radę - wyszeptał Sehun i pocałował lekko szczękę Baeka. Starszy odwrócił głowę i przycisnął swoje usta do miękkich warg bruneta, który odchylił się, ciągnąc Baekhyuna za sobą. Trzymając młodszego chłopaka pod sobą, czerwonowłosy pogłębił pocałunek, a łóżko trzeszczało przy każdym ich ruchu.
***

a/n
hej, ogólnie zaczęłam pisać ten ff dwa lata temu a dopiero teraz go publikuję - jeśli masz pomysł na dalszą część lub inne propozycje, to pisz śmiało, bo ja już od dawna nie śledzę exo i niestety mogę się pogubić
buziaczki
beedle

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 02, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

cross the line || chanbaekWhere stories live. Discover now