Rozdział 6

251 39 17
                                    

    Deszcz z łomotem obijał się o szybę okna. Pokój był pogrążony w półmroku, który co jakiś czas rozświetlała błyskawica. Pośród tego pomieszczenia, który od chaosu oddzielała tylko ściana i kawałek szkła, było ciało dziewczyny, leżącej na materacu obszernego łóżka. Kolejny błysk, kolejny grzmot, to wystarczyło, by ciemnowłosa drgnęła i otworzyła oczy wybudzając się ze snu. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała nieprzytomnie w stronę okna, a chwilę później już przy nim stała. Uniosła dłoń i opuszkami palców pogładziła zimną powierzchnię szkła. Każdy kolejny grzmot nie robił na niej wrażenia, gdy ta najzwyczajniej wpatrywała się w zamazany obraz.

Źrenice dziewczyny rozszerzyły się kilkukrotnie na widok postaci stojącej na zewnątrz. Pomimo, że sama nie była pewna, czy to co widzi jest prawdą, czy może zwykłym żartem wyobraźni, przez jej umysł przebrnął pomysł pobiegnięcia do tej postaci. Nie czekając, ani minuty dłużej dopadła do drzwi, które otworzyła zamaszystym ruchem. Nie przejęła się słysząc huk, gdy te uderzyły o ścianę, tylko rozpędzona kierowała się korytarzem w stronę schodów. Dziewczyna nie wiedziała co nią kierowało, dlaczego tam biegła, ani skąd znała drogę, po prostu oddała się instynktowi.

Mogło by się wydawać, że dotarcie do wielkich drzwi prowadzących na zewnątrz zajęło jej raptem dwie sekundy, ale czy to w ogóle jest możliwe. Ciemnowłosa nie zważała na to. Jedyne co w tej chwili zajmowało jej myśli, to obraz, na oko dwuletniego dziecka, które z fascynacją wpatrywało się w rozświetlone niebo. Dziewczynka miała proste włosy do ramion o jasno kasztanowym odcieniu. Mokre przez krople deszczu lepiły się do jej ciała, podobnie jak jej różowa piżama z kwiatowym motywem. Ta jednak nie zwracała na to uwagi i stała kilka metrów od nastolatki, kompletnie jej nie zauważając.

- Kochanie! - Do uszu ciemnowłosej dotarł kobiecy krzyk, zduszony, jakby miała głowę pod wodą. Dziewczyna nie zdążyła się odwrócić, bo jej ciało rozmyło się niczym mgła, gdy kolejna postać przebiegła przez nią, wybiegając z głębi domu. Ów tajemnicza kobieta miała ciemne włosy, a ubrana była w śnieżnobiałą koszulę nocną, na którą niedbale zarzucony był lekki, błękitny szlafrok. Wyglądała niczym duch, którego ciało faluje na wietrze i opada pod wpływem ciężkich kropel wody.

Nim nastolatka zdążyła chociażby przyswoić dziwne zdarzenie, z jej ciałem w roli głównej, przed oczami stanął jej wzruszający widok. Kobieta, która z prędkością światła wybiegła z rezydencji, teraz tuliła do siebie ciało małej dziewczynki, tak, jakby chciała ją uchronić... odseparować od panującego tu chaosu. Głaskała ją po głowie, trzymając w ramionach i krocząc z powrotem w głąb budynku.

- Nie rób tak więcej. Nie strasz mnie skarbeńku... - wyszeptała, tuląc do siebie niczym nie wzruszone dziecko. Miała spuszczoną głowę, więc dziewczyna nie mogła dojrzeć jej twarzy, a okazja na to zniknęła wraz z momentem przekroczenia progu przez tajemniczą kobietę.

   Wybudziłam się ze snu z cichym piskiem i przyspieszonym oddechem. Odruchowo spojrzałam za okno, gdzie pierwsze promienie słońca kolorowały niebo na odcienie pastelowego różu. W mojej głowie natychmiastowo pojawiła się myśl o szkole i już miałam się podnosić, by zacząć się szykować, ale fakt, że zapomniałam zapytać o to alfę, szybko ostudził mój zapał. Przekręciłam się, tak, że leżałam na boku, po czym wcisnęłam rękę pod poduszkę szukając telefonu. Wiele razy dostawałam ochrzan za spanie z nim pod poduszką, bo podobno jest to niezdrowe, jednak mimo to, nie mogłam pozbyć się tego nawyku.

- Szósta dwadzieścia... - wyszeptałam, widząc cyfry na ekranie po odblokowaniu urządzenia. - I tak nie usnę. - podsumowałam, podnosząc się do pozycji siedzącej. Przeciągnęłam się, po czym opuściłam nogi na podłogę. Moje usta wykrzywiły się nieznacznie gdy poczułam pod stopami zimne, dębowe panele. Postanowiłam jednak się tym nie przejmować i ruszyłam w podskokach do szafy po jakieś ubrania.

EclipseWhere stories live. Discover now