#33

47.3K 2.1K 1.3K
                                    

- Że co?! Kam, o czym ty mówisz?! - zaśmiałam się histerycznie i przeczesałam ręką włosy.

- No o Brianie. On...o kurwa! On ci nie powiedział, prawda? - tym razem to blondynka wyglądała na zdziwioną.

- Nie wiem nawet, co miał mi powiedzieć! - wykrzyknęłam i usiadłam na brzegu łóżka.

O co tu kurwa chodzi? Że Brian? To niemożliwe! Wiedziałabym przecież.

Patrzyłam jak dziewczyna zagryza nerwowo dolną wargę i krąży ze zdenerwowaniem po pokoju. Niechże ona przestanie!

- Kammy, kurwa, proszę cię, usiądź - poklepałam materac obok siebie - ona niepewnie podeszła i usiadła, ale cały czas miała wzrok wbity w swoje palce - teraz możesz dokończyć to, co zaczęłaś.

- Ale...ale skoro on sam ci tego nie powiedział, to może ja też nie powinnam? No wiesz, to jego sprawa...

- To dotyczy również mnie, z tego co zrozumiałam, a jak miałby mi powiedzieć, to zrobiłby to już dawno. Miał przecież wiele okazji.

- Tak! Jak się, do kurwy nędzy, pieprzyliście?! - gwałtownie wstała i zaczęła wymachiwać rękami. Rzadko widać ją w takim wybuchu, aż się zdziwiłam - Mistey, błagam cię. Dla ciebie to jest tylko seks bez żadnych, kurwa, zobowiązań. A on? On nie wytrzymał i się biedny zakochał i ty mówisz, że miał okazję ci to powiedzieć? Kiedy? Ja się pytam, do chuja pana, kiedy?! - wydarła się i złapała się za czoło.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam w szoku i przetwarzałam myśli.

- Ale...od początku ustaliliśmy, że gramy bez uczuć...nawet sam to zaproponował...- nic nie rozumiałam.

- Bo może na początku tak właśnie myślał. Ale wiesz, że miłość nie wybiera i przychodzi niespodziewanie. On ci dał kawałek swojego serca, a ty mu tylko dupy.

- Oj, no weź spierdalaj, co? I od kiedy ty go tak bronisz? - zirytowałam się.

- Po prostu...zakolegowałam się z nim. Kilka razy miałam okazję porozmawiać z nim szczerze i zobaczyłam, że jest naprawdę fajnym chłopakiem. Jak mi któregoś dnia wyznał, że czuje do ciebie coś ważnego, miałam nadzieję, że niedługo sam ci to powie, ale najwidoczniej uznał, że nie warto.

- Jak to nie warto?

- No może nie chciał ciebie stracić. Może myślał, że seks z tobą mu wystarczy i nie chce tego zepsuć swoją miłością.

- Boże... - jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach - to takie popieprzone. I co ja mam teraz, twoim zdaniem, zrobić? - zapytałam, patrząc na przyjaciółkę.

- Nic - wzruszyła ramionami.

- Jak to nic? Mam go dalej wykorzystywać, wiedząc, że on oczekuje czegoś więcej?

- On nie może się dowiedzieć, że to ja ci powiedziałam!

- Ale...

- Nie! Mistey, nie schrzań tego. On pewnie już woli sam seks, bo boi się, że urwiesz  z nim kontakt, gdy się dowiesz. Proszę cię, nic nie rób.

- Okej - szepnęłam, ale nie byłam pewna, czy to nie jest kłamstwo z mojej strony.

Gdy Kammy po jakimś czasie już sobie poszła, a ja byłam sama w domu, zaczęłam rozmyślać nad Brianem i tym, co powiedziała mi dzisiaj Kammy.

Przypomniałam sobie jego dziwne zachowanie. Od jakiegoś czasu zrobił się taki miły, nawet podczas seksu wydawał się bardzo czuły. Wcześniej tego nie zauważałam i myślałam, że on taki już jest. Troskliwy i wrażliwy w skorupie przystojnego bad boy'a.

Ta mała wrednaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz