1. Rozdział 9: Sztuka randkowania

Bắt đầu từ đầu
                                    

– Nawet o tym nie myśl – rzekła całkiem swobodnie. – Musisz porządnie wydobrzeć – dodała, po czym zaczęła grzebać w torbie z jedzeniem. Wyjęła z niej jedną z białych tacek, po czym podreptała do jego kuchni. Wróciła trzy minuty później z talerzem i widelcem. – Wciąż się tutaj gubię – stwierdziła.

– Nie mogłaś po prostu tego przywołać? – Draco westchnął ciężko.

– Nie można być tak leniwym. I tak stanowczo za dużo rzeczy robię za pomocą magii.

Otworzyła opakowanie, a para zaczęła unosić się ku górze. Dziewczyna sprawnie przełożyła jeszcze ciepłą jajecznicę na talerz, po czym podała go blondynowi.

– Skąd wiesz, że już nie jadłem śniadania? – spytał, odbierając talerz.

– Intuicja – odparła krótko. 

Malfoy westchnął, ale zaczął jeść. Nie miał zbyt wielkiego apetytu, ale póki pilnowało go czujne oko Hermiony, mógł pomarzyć o oszustwie. W czasie, kiedy on wmuszał w siebie jajecznicę z porannej oferty, ona zaczęła grzebać w swojej torebce. Po chwili wyjęła z niej dwie książki – jedną cienką, drugą o wiele grubszą. Stanęła obok niego.

– Wypożyczyłam je dla ciebie, żebyś się nie nudził. To – podniosła cienką lekturę – jest poradnik o prowadzeniu biznesu. Podobno bardzo ciekawy, ale nie mogę ci tego obiecać, bo nie czytałam – podsumowała, a następnie odłożyła ją na gazetę, spoczywającą na szafce. – A to jest kryminał. Ma same dobre opinie, więc wolałabym, żebyś zaczął go czytać jako pierwszy, bo jeśli ci się nie spodoba, to ja chętnie się za niego wezmę. 

Draco się zaśmiał.

– Na pewno go nie chcesz? Widzę jak na niego patrzysz... – Poruszał sugestywnie brwiami. Hermiona nie wytrzymała i uraczyła go uśmiechem. 

– Daj spokój, jak będę chciała, to wypożyczę go drugi raz albo przedłużę termin. Poza tym, teraz mam swoje zajęcia. 

I usiadła przy biurku, w rogu pokoju i zajęła się swoją pracą. Gdy Draco skończył śniadanie, przyniosła mu herbatę (której z przyzwyczajenia już nie witał złością) i dopilnowała, żeby wypił swój eliksir. 

Później do samej czternastej siedzieli w ciszy – on zajęty lekturą kryminału, który okazał się majstersztykiem, a ona wypełnianiem dokumentów. Co jakiś czas, kiedy uzbierała się kupka papierów, podchodziła do blondyna, aby złożył swój podpis w odpowiednich miejscach. O czternastej odgrzała mu zupę warzywną, którą tym razem zjadł posłusznie i bez zbędnych komentarzy. 

– Wiesz co, Granger... – zaczął, kiedy zobaczył, że zaczyna zbierać rzeczy. Najwidoczniej czas minął mu tak szybko, że nawet nie zdołał dostrzec jego upływu. – To naprawdę świetna książka. 

Hermiona uśmiechnęła się z satysfakcją. Przeczuwała, że mu się spodoba.

– To się cieszę.

– No i jak nadal będę czytał w takim tempie, to wszystko wskazuje na to, że jutro będę mógł ci ją oddać – dodał zadowolony. Panna Granger popatrzyła na niego znad torebki, w której właśnie grzebała.

– Obawiam się, że nici z tego, Malfoy. Jutro jest sobota i będziesz pod opieką Astorii i Notta.

Nie wiedziała, czy jej się to przewidziała, czy Draco naprawdę zrzedła mina. Zupełnie, jakby wcale się nie cieszył, że jutro go nie odwiedzi.

– To nic – odrzekł mniej energicznie i jakby zmieszany. – Oddam ci je w poniedziałek.

– O ile wyzdrowiejesz – przypomniała mu, na co przewrócił oczami.

Pełnia szczęścia | DramioneNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ