| II |

298 65 12
                                    

/uwaga, będzie tak uroczo, że można dostać zawału xD/

Nieszczelne zasłony przepuszczały niewielkie ilości porannego światła, prześlizgującego się do sypialni blondyna. Chłopak dzisiaj zaczynał swoje zajęcia dopiero po południu, jednak jego budzik zadzwonił już jakiś czas temu tylko po to, by ten wstał jak najprędzej i udał się do pobliskiego sklepu.

Zagubiony Tae stał właśnie w markecie, wgapiony w ekran telefonu w którym znalazł parę prostych przepisów i wybierał dokładnie konkretne składniki. Ostrożnie wybrał najlepsze produkty nawet nie martwiąc się tym, że będzie go to trochę więcej kosztować. Zapłacił i szybko wrócił do mieszkania, wyjmując wszystko ostrożnie z torby. Wybrał w końcu przepis, który wydawał się najprostszy i zaczął powoli, ostrożnie stosować się do jego punktów, tak by na pewno nic nie pomylić, by na pewno niczego nie zepsuć.

***

Promienie zachodzącego słońca leniwie oświetlały ulice miasta, przemykając się przez żółto-pomarańczowe liście drzew. Trudno było pomyśleć, że zaledwie jeden dzień temu było tu tak zimno, szaro... Na szczęście dzisiaj od rana było bardzo słonecznie i ciepło- przynajmniej na tyle, na ile jesienią ciepło być może.  

Wykłady minęły mu wyjątkowo szybko. Miał dzisiaj samą teorię, dlatego że profesor który pomagał mu z ćwiczeniem jego wokali nie przyszedł na uczelnię. Tae był więc wypoczęty, pełen energii i w takim właśnie wesołym nastroju kierował swoje kroki ku ukochanej kawiarni. Ale kiedy w końcu ujrzał ją z oddali zaczął się lekko stresować, ściskając w dłoniach mały pakuneczek.

Zwolnił tempo, spokojnie pokonując kolejne kroki. Widział już przez szybę starszego baristę, który stał przy ladzie, obrócony plecami w stronę ulicy. W chwili jednak, kiedy Tae dzieliło zaledwie parę metrów od wejścia zatrzymał się. Usłyszał jakiś, dźwięk, dziwnie mu znajomy...

"Baby baby, you are a..."

Taehyung osłupiał słysząc anielski, delikatny głos Jina, dobiegający do niego ze środka kawiarni. Szatyn był sam w pomieszczeniu, a zajęty ozdabianiem jakiegoś ciasta śpiewał piosenkę młodszego, piosenkę którą zaśpiewał mu wczoraj, którą słyszał tylko raz...

Ale po co się rozwodzić nad tym, że zapamiętał tekst piosenki po usłyszeniu jej jednokrotnie? Dlaczego, skoro teraz tym, co całkowicie zatkało Tae był sam jego głos. Jin nigdy nie mówił, że trenował śpiew, a brzmiał tak niesamowicie... Śpiewał czysto, miał piękną barwę głosu,  czuć było, jak bardzo wkłada w tą czynność całe swoje serce.

Blondyna coś ścisnęło w sercu. Poczuł miłe ciepło wzruszenia, które rozeszło się po jego ciele. Powoli, delikatnie podszedł do wejścia i cichutko uchylił drzwi, tak by wejść niezauważonym, by starszy nie przerwał śpiewać.

Jednak Jin od razu usłyszał wchodzącego studenta, zawieszając nagle głos. 

-T-Tae?- zająknął się, zawstydzony. 

-Dzień dobry, Jin-hyung!- uśmiechnął się delikatnie młodszy.

-Czy t-ty...

-Tak hyung, słyszałem. To było niesamowite! Masz piękny głos, tak cudownie piękny głos...!

-Nie, nie mów tak, to nieprawda. To Ty jesteś wokalistą, tak? Nie ja. 

-Jestem i właśnie dlatego uważam, że się na tym znam! Hyung, jesteś niesamowity!- powiedział Tae z iskierkami w oczach, w oczach wpatrzonych w skrępowanego baristę za ladą. Ten zaczął jąkać się próbując wytłumaczyć sytuację, ale Tae przerwał jego nieskładną wypowiedź.

Caramel Macchiato | TaeJin |Where stories live. Discover now