16/3

1K 51 2
                                    

Lily wodziła smukłymi palcami po delikatnym materiale jednej z sukienek. Nie mogła się zdecydować! Postanowiła, że nie będzie się ograniczać i do przymierzalni zabierze wszystkie cztery, a potem którąś wybierze. Nie mogła uwierzyć, że idzie na ślub Remusa i Tonks odkąd otrzymała zaproszenie. James miał być świadkiem, a ona jako jego partnerka nie mogła prezentować się byle jak. Zwłaszcza, że jej chłopak poprzeczkę postawił bardzo wysoko. Teraz, gdy doszedł do siebie po porwaniu, nabrał wigoru i pozbawiał tchu większość mijających go kobiet. Nie żeby wcześniej tego nie robił.. Są razem prawie od roku (jedenastu i pół miesiąca!). Co śmieszniejsze, ich rocznica wypada dokładnie w dniu ślubu ich przyjaciół. Ciekawe czy on będzie pamiętał...

Zasunęła się w przymierzalni i zdążyła rozpiąć do końca zamek swojej sukienki, gdy usłyszała krzyki.

- Lily! LILY! W której przebieralni jesteś?! - o wilku mowa..

- Zamknij się! Jesteśmy w miejscu publicznym! - ugryzła się w wargę, by nie dać znać, że się uśmiecha. Już po sekundzie zza kotary wysunęła się rozbawiona głowa Jamesa. Otaksował ją dokładnie wzrokiem i cały wtargnął do środka. 

- No dalej, roz... przymierzaj kolejną. - oczy zaświeciły mu blaskiem charakterystycznym dla czteroletnich dzieci. Chyba nie spodziewał się, że Lily naprawdę ma zamiar rozebrać się przed nim do czarnej koronkowej bielizny, bo gwałtownie wciągnął powietrze, gdy materiał sukienki zsunął się z ramion Rudej. - Moim zdaniem w tym wyglądasz najlepiej!

Czerwony rumieniec wkradł się na policzki Evans, ale ona nie dała za wygraną.

- Czyli już  wiem w czym idę na ślub. Poproszę kasjerkę, żeby nie pakowała, to od razu przejdę się tak przez ulic..

Nie zdążyła dokończyć, ponieważ silne, męskie ramiona przyciągnęły ją do siebie i owinęły się szczelnie wokół jej talii. Prędkość z jaką wszystko nastąpiło zmusiła ją do położenia dłoni na torsie Jamesa. Stała teraz w samej bieliźnie, przyciśnięta do klatki piersiowej Rogacza w przymierzalni. 

- Nie zrobiłabyś mi tego.. - jego głos pozostawał roześmiany, mimo napięcia, które narodziło się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak. Pocałował ją szybko w usta i chciał się odsunąć, ale drobne dłonie chwyciły go za koszulkę i pociągnęły w swoją stronę, przyciągając do kolejnego, namiętnego całusa. 

- Miałaś przymierzać sukienki, pamiętasz?

- Biorę czerwoną.. - znowu musnęła jego wargi i zaczęła się ubierać. Schyliła się po buty i wtedy wzrok Jamesa powędrował prosto na jej tyłek, opięty przez przylegające jeansy. Niestety, stali tuż przed lustrem, więc Evans mogła i obserwowała każdy jego ruch. Zablokowali spojrzenia w lustrze; ona - rozbawione, on - spanikowane. Od razu zerknął na zegarek i udał, że struktura zasłonki jest bardzo pociągająca, a jego policzki zmieniły barwę na bardziej różową. Lily po raz ostatni cmoknęła go w usta i powiedziała:

- Nawet jakbyś mnie klepnął, nie gniewałabym się na ciebie...


Wysiedli z taksówki pod małym drewnianym kościółkiem i przebiegli sprintem odcinek drogi z parkingu do kościelnych drzwi, ponieważ zaczęło mocno padać. Lily, wściekła na deszcz, że śmiał spaść, pocierała zażarcie rajstopy, próbując pozbyć się małej plamki nad kolanem. James oznajmił jej, że wygląda idealnie, więc poprawki nie są konieczne oraz że idzie pogadać z Remusem. Pan młody witał gości w bocznej nawie i był bardzo zestresowany. Możliwe, że ciotka Zosia ze strony siostry matki stryja siostrzeńca dziadka nie zauważyła przerażenia wymalowanego na twarzy Lupina, ale Potter jak najbardziej. Odciągnął biedaka od rodziny i poprowadził w stronę ołtarza. Lunatyk chodził jak w transie, nie bardzo odbierając bodźce z zewnątrz. W końcu, gdy każdy siedział na swoim miejscu, z kościelnych organów popłynęły pierwsze takty marszu Mendelsona, a drzwi do kaplicy otworzyły się, ujawniając postać Nimfadory Tonks w długiej białej sukni i welonie na twarzy. Emocje rozsadzały Remusa od środka. Pragnął ją pocałować, albo chociaż przytulić. Drżącymi dłońmi odsłaniał jej twarz, a gdy ujrzał ją w całości, kolana ugięły się pod nim. Jej włosy były białe! Wyglądała jak anioł. Nawet nachylił się, żeby wyszeptać jej to do ucha, więc kolor fryzury zamigotał przez chwilę na różowo, ale powrócił po chwili do śnieżnobiałej barwy. 

Historie HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz