„Zrobiłam już na nim wrażenie, więc teraz niech zajmie się już czymś innym" - wmawiała sobie, czując na sobie jego nieustające spojrzenie.
Było w tym coś niewątpliwie miłego i podniecającego - ponownie! I chyba to ją najbardziej przerażało. Tam, na weselu, nie miała ochoty na żadne, przygodne romanse, a teraz, w innych okolicznościach sama nie poznawała siebie. Na szczęście była w pracy - profesjonalna i opanowana, a nie na przyjęciu, gdzie nic by jej nie trzymało w ryzach.
„Skup się na pracy - powtarzała sobie. - To notoryczny podrywacz i jeśli już, to będziesz tylko kolejną na jego liście. Ale czy byłoby to takie złe? W końcu nie planowałam z nim happy ever after."
Nie planowała tego już z nikim. Mimo wszystko niezręczna wydawała jej się jedynie jedno nocna przygoda z bratem szefa, który na dodatek spotykał się kiedyś z jej młodszą siostrą.
„Skup się na pracy, a nie na czymś, co może nie mieć nigdy miejsca w twoim życiu. Myśl o tym, co się dzieje tu i teraz."
Po skończonej naradzie zebrała papiery z notatkami od szefa i poszłam do swojego biura. Ledwo usiadłam za biurkiem, gdy w drzwiach stanął Andrzej.
- Więc to jednak była prawda - odezwał się. - Naprawdę jesteś asystentką mojego brata.
Zbliżył się do jej biurka.
- Tak, jak mówiłam - uśmiechnęła się. - W tygodniu nie zmieniam pieluch, zostawiam to sobie na weekend.
- Od razu mi to do ciebie nie pasowało.
- Zmienianie pieluch?
- Nie - uśmiechnął się. - Kłamstwo. Uważam cię za nad wyraz szczerą osobę.
- Uznam to za komplement - ponownie się uśmiechnęła.
Nic na to nie odpowiedział, patrząc na nią przez moment w ciszy. Odwróciła od niego wzrok, zabierając się za swoją pracę. Przecież nie przyszedł tutaj specjalnie do niej.
- Ostatni dzień w pracy przed Świętami?
- Uhm. Do Nowego Roku - odparła, przekładając spokojnie papiery.
- Dochodzi pierwsza, może dasz się wyciągnąć na lunch?
Spojrzała na niego, zdziwiona tą propozycją.
"Czyli jednak coś było na rzeczy i nie bez powodu gapił się na mnie przez dwie godziny. Być może Eryk miał rację, że jego brat nie przepuści żadnej niani i ona w tym zakresie nie będzie stanowić wyjątku."
Z drugiej strony był to całkiem wygodny układ. Niczego przecież od niego nie chciała, na nic nie liczyła i niczego nie oczekiwała. Tak samo, jak on. Więc czemu by nie?
Z gabinetu obok wyszedł niespodziewanie jej szef.
- O, ty jeszcze tutaj? - zdziwił się, widząc swojego brata.
- Próbuję właśnie namówić Agatę na wspólny lunch - przyznał od razu.
- Dobrze się składa, bo ja też wychodzę. Ada z Martą czekają na mnie w pobliskiej restauracji. Pójdziemy razem.
Już chciała coś powiedzieć, ale Eryk przewidział ten ruch.
- Żadnego "nie". Ubierają się i idziemy. Wezmę tylko płaszcz. - Po czym zniknął w swoim biurze.
Odłożyła dokumenty i wstała z miejsca.
„Sytuacja nieco się skomplikowała - pomyślała, uśmiechając się sama do siebie. - Mina Andrzeja była nieoceniona."
CZYTASZ
Opowiadanie szóste - kończące (LLI 1.6)
RomanceNie jest łatwo zapomnieć o krzywdach, które spotkały nas w życiu. Nie da się ich wymazać z pamięci. Ciężko odnaleźć w nich głębszy sens. Nie jest rzeczą łatwą, ruszyć do przodu, gdy przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. A i właściwy kierunek wydaje...