Rozdział 5

629 13 4
                                    

Zaproszenia na bankiety przychodziły do mnie z niesamowitą prędkością, jak jeszcze nigdy. Nawet kiedy spotykałam się z Harry’m, tylu ich nie było. Moja wartość rynkowa, jeśli w ogóle można to tak nazwać, wzrosła o co najmniej 50%. Na niektóre z nich wychodziłam z przyjaciółką, na niektóre zmuszona byłam iść sama. Mój grafik był wypełniony po brzegi. Niesamowite jest to, że nie ma w nim ani minuty dla Pana Styles’a. Na pierwszy rzut oka jest silny, ale to tylko pozory. Potrzebuje kogoś kto go ocali przed samym sobą.

Przejrzałam swoją skrzynkę mailową. Kilka zaproszeń na gale dobroczynne, nawet dwa na ślub. Jeden z listów mnie zainteresował. Zaproszenie na galę rozdania nagród od Zayn’a. 

Postanowiłam, że się wybiorę.

Miałam ponad trzydzieści godzin na znalezienie odpowiedniej sukni. Przejrzałam dokładnie całą szafę. Panowały tam pustki. Odkąd rozpoczęłam pracę jako asystentka prezesa wielkiej wytwórni płytowej, która była dużą konkurencją dla Styles Music Production, nie miałam ani chwili na zakupy. Zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Zostawiłam cała swoją papierkową robotę i wyszłam w poszukiwaniu odpowiedniego stroju.

**

Z wiadomości od Zayn’a dowiedziałam się, że ma być to niemałe wydarzenie. Dużo ważnych osobistości z branży. Malik często powtarzał, że powinnam wejść w to towarzystwo. Zacząć śpiewać „na poważnie”, pomyśleć o karierze. Zawsze wyśmiewałam go, ale teraz jak o tym myślę, mógłby to być świetny pomysł. Jutro z nim o tym porozmawiam. Nic mi to nie zaszkodzi.

**

Złota, krótka sukienka okazała się znakomitym wyborem. Jestem pewna, że zwróci uwagę wielu osób. Przejrzałam kilka portali plotkarskich z nadzieją znalezienia czegoś na temat tej gali.

**

Kiedy kierowca oznajmił, że dojeżdżamy do celu, lekko się zestresowałam. Wyjście z samochodu w tej sukience było nie lada wyzwaniem. Blaski fleszy i otaczający mnie hałas utrudniał to. Kroczyłam czerwonym dywanem w swoich złotych wiązanych, wysokich szpilkach, modląc się, aby nie upaść. Kilku fotografów prosiło, abym się zatrzymała. Paru dziennikarzy przeprowadziło ze mną króciutkie wywiady. W tym całym tłumie udało mi się wypatrzyć Zayn’a. Szybkim i pewnym krokiem podeszłam do niego, od razu rzucając się mu w ramiona. Tym samym dałam fotografom materiał do idealnego newsa na pierwsze strony magazynów.

-Cieszę się, że jesteś.

-Dawno się nie widzieliśmy. Pomyślałam, ze to jest doskonała okazja, aby odnowić nasza znajomość.

-Myślałem, ze już nie przyjdziesz. Harry przyjechał wcześniej sam i byłem pewny, że ciebie już tu nie zobaczę.

-Jak to? Harry tutaj jest?

-Nie wiedziałaś? Nie powiedział Ci?

-Zayn. My już nie jesteśmy razem.

-Jak to?

-Po prostu. Zmienił się. Nie pasujemy do siebie.

-Rozumiem.

-Proszę, tylko nie mów mi jaki to wielki błąd popełniłam, zrywając zaręczyny.

-Nie zamierzam. Uważam, że dobrze postąpiłaś.

-Cieszę się. Nie rozmawiajmy o nim. Dobrze?

-Co powiesz, aby ponabijać się z paparazzi?

-Co masz na myśli?

-No wiesz. Będziemy udawać zakochanych.

Nie odpowiedziałam, tylko chwyciłam Zayn’a za rękę i dumnie ruszyliśmy wzdłuż czerwonego dywanu. Już po paru sekundach krzyki, odnośnie naszego „romansu”, się rozpoczęły. Podeszliśmy do paru osób, podesłanych z najostrzejszych szmatławców, które wysysają większość swoich artykułów z palców. Zadali po kilka pytań. Na wszystkie odpowiedział Zayn. To on zna o wiele lepiej ten świat. Oświadczyliśmy, że nasz „związek” jest dopiero świeżą sprawą i nie wiemy co z tego wyniknie. Posyłaliśmy sobie nawzajem jednoznaczne spojrzenia. Co chwilę, lekki buziak lądował na jego policzku. Uśmiech nie znikał z naszych twarzy.

ADDICT- Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now