Usłyszałam jeszcze imię, którego nie kojarzę. Zick? A może Zayn? Już nawet nie pamiętam. To tylko dodatkowo namieszało mi w głowie. Nie żeby było w niej poukładane.

Szybko wróciłam na łóżko, gdy tylko usłyszałam kroki.

- Słuchaj Nao. - powiedział z przejętą miną. - Muszę już lecieć, ale przyszedłem tu, żeby ci powiedzieć, że dzisiaj wieczorem będzie impreza w naszej cukierni i ciocia bardzo liczy na naszą pomoc.

- Dzisiaj wieczorem? Przecież jest niedziela? Kto wyprawia imprezę w niedzielę?

- Nie chcesz wiedzieć...

- Co to ma niby znaczyć?

- Dziewczyna Joe, Taylor, Tanya, czy jak jej tam...

Nie udawaj, że nie wiesz.

- Tiffany. - poprawiłam go.

- Ach, tak. Właśnie ona wyprawia imprezę urodzinową. Joe też tam będzie.

Chyba lepszej niedzieli nie mogłam sobie wymarzyć.

- To jak, pomożesz mi?

W pierwszej chwili chciałam wcisnąć mu jakąś wymówkę, ale stwierdziłam, że może to być dobra okazja, żeby odzyskać telefon albo chociaż zrozumieć cokolwiek z tej dziwnej sytuacji.

- Jasne. - uśmiechnęłam się sztucznie.


*kilka godzin później*

Joe's POV

Cały dzień analizowałem wszystko, co pomogłoby mi zrozumieć tę sytuację. Oczywiście nie wpadłem na nic lepszego niż przejrzenie telefonu Nao. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale skoro grozi jej niebezpieczeństwo, to nie mam zamiaru się powstrzymywać.

Chwyciłem jej telefon i zacząłem od przegladania kontaktów. Niestety nie zauważyłem tam nic nadzwyczajnego, więc przez kolejne kilkanaście minut wchodziłem na wszystkie aplikacje, co również nie przyniosło skutków.

Już chciałem się poddać, kiedy przypomniało mi się o jednej rzeczy, której nie przejrzałem.

Zdjęcia.

Od razu pospiesznie kliknąłem w ikonkę, nieco bojąc się, że znowu jedynie się zawiodę.

Jednak niemal zakrztusiłem się powietrzem, widząc zdjęcia Tiffany całującej się z Calumem. Czułem, jak napinają się wszystkie moje mięśnie.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie czułem ani odrobiny zazdrości. Jedynie złość.

Byłem zły na Nao, że nie pokazała mi tych zdjeć. Na Tiffany, że się mną dosłownie bawiła. A najbardziej zły byłem na siebie, że dałem się w to wszystko wrobić.

Spojrzałem na stolik, gdzie leżał zapakowany prezent dla Tiffany. Miałem ochotę rzucić nim o ścianę i skończyć tę całą popieprzoną grę.

Ale najpierw chciałem poznać jej zasady. Nadal nie wiedziałem, kto i dlaczego to robi. Wiedziałem jedynie, że nie zamierzam przegrać.

Wtedy usłyszałem dzwonek, więc zerwałem się z miejsca, zostawiając telefon na kanapie i otworzyłem drzwi.

- Hej, kotku! Zgadnij kto jest solenizantką?

Jesteś tak zakłamana, że nawet nie jestem pewien, czy naprawdę masz dzisiaj urodziny. Nawet nie wiem, czy masz na imię Tiffany.

Och, przecież jej tego nie powiem. Będę grać dalej, dokładnie jak ona.

- Hmm, no nie wiem... Może moja najpiękniejsza dziewczyna na ziemi? - uśmiechnąłem się sztucznie.

- Bingo! - zachichotała, po czym mnie pocałowała.

Nie mogłem uwierzyć, jak łatwo przychodzi jej to całe aktorstwo.

- A czemu przyszłaś tak wcześnie?

- Och, no tak! Nie mogę znaleźć mojej szminki. Mogę się rozejrzeć, czy nigdzie jej nie zostawiłam?

- Nie ma sprawy, tylko nie rozpakowuj prezentu! - zaśmiałem się, idąc z nią do salonu

- Kupiłeś mi prezent? Och, nie musiałeś! - powiedziała sztucznie, na co w duchu wywróciłem oczami

- Jasne, że musiałem! Przecież cię kocham. - prawie parsknąłem śmiechem, ale musiałem się opanować, żeby nie wzbudzać w niej podejrzeń.

- Ja ciebie też kotku. Mógłbyś może zrobić mi herbatę? Rozejrzę się w tym czasie za szminką.

- Dla solenizantki wszystko. - powiedziałem z uśmiechem.

Poszedłem do kuchni i zabrałem się za przygotowanie herbaty. Kiedy czekałem, aż zagotuje się woda, do kuchni wbiegła Tiffany.

- Przepraszam, muszę lecieć. Odebrałam właśnie bardzo ważny telefon. Ale widzimy się wieczorem w cukierni! - powiedziała, po czym cmoknęła mnie i wybiegła z domu.

Bardzo ważny telefon.

Tak, tak.

Ciekawe, co tym razem wymyśliła.

Nieco przerażony wbiegłem do salonu, by upewnić się, że wszystko jest w porządku. Już chciałem odetchnąć z ulgą, kiedy zobaczyłem, co zniknęło.

Telefon Nao.

=

Hej, kochani! Chciałam podziękować serdecznie za 170 tysięcy wyświetleń! Wow! Nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, że ten fanfic będzie miał chociażby 10 tysięcy wyświetleń, a co dopiero 170!!!! Nawet nie umiem wyrazić, jak wdzięczna Wam za to wszystko jestem!

No i niestety, oficjalnie stwierdzam, iż zostało już dosłownie kilka rozdziałów. Mówiąc kilka, mam na myśli maksymalnie 3. Już teraz ciężko mi się z Wami żegnać, więc nie umiem wyobrazić sobie, co będzie później...

Jeżeli zostaliście ze mną aż do teraz, to nie odchodźcie! Już niebawem wszystko się wyjaśni...

Do następnego, kocham Was! 💘

Only friends?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz