Rozdział 2

1.7K 170 23
                                    

           Rezydencja Akashiego Seijuro była ogromna oraz posiadała niezliczoną ilość pomieszczeń, przez co błękitnowłosy nieprzerwanie odkrywał nowe miejsca dziwiąc się przy tym jak mieszkając w pojedynkę można mieć aż tyle miejsca. Nie były to jednak puste pokoje gościnne. Większość z nich była bardzo mądrze zagospodarowana, o ile jego nowy pracodawca planował wynajmować swój budynek mieszkalny potencjalnym klientom poszukującym pięciogwiazdkowego hotelu. Znaleźć można by tu było praktycznie wszystko: pomieszczenie do bilarda, basen z jacuzzi, sauną i masażem, bar z, o dziwo, zawsze obecnym oraz bardzo przystojnym barmanem, z którym Kuroko zdążył już się poznać, gdy pewnego razu się zgubił; kręgielnia, pole do minigolfa i, wręcz raj dla Tetsu, obszerna, dobrze wyposażona biblioteka z regałami wypełnionymi najróżniejszymi książkami, sięgającymi aż do sufitu. Obok tychże regałów stała mała drabinka na kółkach, którą do tej pory Kuroko kojarzył tylko z filmów. Nie zdziwi wiec was fakt, że błękitnowłosy wręcz nad wyraz ochoczo przychodził do pracy, wieczory spędzając na czytaniu wybitnych dzieł.

Właśnie zaczynał się sobotni poranek. Na czas weekendu Kuroko zajmował jeden z bogato urządzonych pokoi na poddaszu. Nocami mógł obserwować gwiazdy nieśmiało świecące na czarnym niczym smoła nieboskłonie, a niekiedy było mu dane podziwiać nawet piękny księżyc. Pracował w tym miejscu równy miesiąc i do tej pory niemalże nie widział się z własnym pracodawcą, jedynie w ten czas, gdy Akashi Seijuro postanawiał wyłonić się ze swojego gabinetu, aby poćwiczyć. Niestety nie zawsze Kuroko był w pobliżu, także koniec końców mógł tylko doprowadzać siłownię do porządku po użytkowaniu. Tego dnia miało być inaczej, z czego w głębi ducha błękotnowłosy bardzo się cieszył mimo, że jego twarz jak zwykle nie wyrażała żadnych emocji. Przetarł zaspane oczy i podniósłszy się z łóżka skierował się powłóczystym krokiem na poranną toaletę.

Strój, który dostał od kamerdynera Tadashiego pasował na niego idealnie i sam Kuroko nie mógł zaprzeczyć, że wyglądał w nim wyjątkowo okazale. Mimo, że był to garnitur typowy dla służącego i tak był najlepszym, jaki miał okazję nosić. Przygładził dłonią marynarkę, raz jeszcze poprawiając krawat i udał się do kuchni.

- Dzień dobry Kagami-kun - przywitał się Tetsuya, kłaniając lekko, po czym z zainteresowaniem podszedł do rosłego mężczyzny zaglądając mu pod ręką na kuchenny blat, na którym przygotowywał śniadanie. Ten nie zauważył go jednak, nieprzerwanie wprawnie krojąc warzywa na małe kawałki, po czym wkładał je na patelnię. Kuroko odetchnął ciężko przyglądając się ze zmarszczonymi brwiami w plecy nowego znajomego. Kagami Taiga był bardzo porządnym człowiekiem ponad wszystko kochającym jedzenie. Musiał przyznać, że jego zdolności kulinarne były na bardzo zaawansowanym poziomie a przygotowywane jedzenie doprowadzało podniebienie do istnej rozkoszy. Pracował tutaj od roku wraz z Himuro Tatsuyą, który o dziwo jeszcze nie pojawił się w pracy. Kuroko odchrząknął cicho z nadzieją, że tym razem mężczyzna zwróci na niego uwagę, jednak znów skutek tego był znikomy. Podszedł więc do niego, lekko, lecz stanowczo podcinając kolana, na co czerwonowłosy zaklął głośno, łapiąc w płuca powietrze. Utrzymał równowagę i nienawistne spojrzenie skierował na sprawcę tego zdarzenia.

- Kuroko, ty draniu!

- Przepraszam, Kagami-kun. To naprawdę denerwujące, kiedy nie odpowiadasz na moje przywitanie.

Mężczyzna rozszerzył lekko źrenice, po czym z lekkim rumieńcem na policzkach podrapał się z zakłopotaniem po karku. Nie odpowiedział nic na to, kontynuując wcześniej przerwaną czynność. Przyjemny zapach podsmażanych warzyw unosił się w pomieszczeniu drażniąc przyjemnie nozdrza.

- Dzisiaj pierwszy raz zaniesiesz Akashiemu śniadanie, prawda? - zagadnął Kagami, zerkając przelotnie na niskiego mężczyznę, w tym samym czasie przekładając warzywa na płaski talerz ze złotymi zdobieniami w kształcie winorośli.

Kier ||Akashi x Kuroko ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz