O tym, jak wpadłem

963 235 28
                                    

Po tym pocałunku znów nie znalazłem czasu na rozmowę z nim, po prostu nie umiałem się przełamać. Obaj wróciliśmy do swoich pokojów, życząc sobie nawzajem przyjemnej nocy. 

Następnego dnia, po zdobyciu pobliskiego szczytu i kilkugodzinnej wędrówce, wszyscy byliśmy na tyle zmęczeni, by iść spać niemal od razu po powrocie. Było zupełnie spokojnie, ale też zabawnie, chyba nie tylko w moim odczuciu. Zwłaszcza gdy któryś z uczniów postanowił zamówić pizzę, zapominając, że jesteśmy na niemałej wysokości i musiał po nią biec do samego początku szlaku. 

Ostatnia noc była jedną z najdłuższych przez imprezę, którą zorganizowali na zakończenie wycieczki. Wtedy już nie dałem wyciągnąć się z pokoju, nie chcąc wpakować się w kłopoty, które i tak już czyhały w powietrzu... Ale Taehyung zdawał się ich nie przeczuwać. 

Przyszedł do mnie już po zakończeniu zabawy, gdy wszyscy położyli się do łóżek. Prawdopodobnie zdążyli już zasnąć i chociaż o tym pomyślał, by przyjść dyskretnie. Oczywiście w pierwszej chwili udawałem, że nie mam pojęcia dlaczego przyszedł. Wstałem z łóżka w swojej jakże wyjściowej piżamie, by mu otworzyć i zmarszczyłem lekko brwi. 

- Taehyung, stało się coś? Wszyscy już śpią, też powinieneś. 

Uśmiechnął się lekko, w odpowiedzi kręcąc głową. Potem poczułem jego dłonie na swoich ramionach, a on popchnął mnie bardziej do środka. Był wyższy i zapewne silniejszy, ale podejrzewałem, że wcale nie dlatego nie umiałem stawić mu oporu. 

Dotarliśmy aż do samego łóżka, na które mimowolnie opadłem, w ostatniej chwili podnosząc się chociaż do pozycji siedzącej. Właśnie wtedy poczułem jak składa kilka miękkich pocałunków na moich wargach, a ja mimowolnie je oblizałem, czując na nich miętowy posmak. 

Usiadł przy mnie, obejmując ramionami i ciągnąc z powrotem na poduszkę, choć tym razem naprawdę próbowałem się wyrwać. 

Bałem się. Naprawdę bałem się tego co się stanie, gdy w końcu ulegnę i mu zaufam. Już w tej chwili miałem wrażenie, że zaraz wyjmie telefon i zrobi mi serię zdjęć, by potem wkopać w jakąś nieprzyjemną sytuację. Właśnie przez to odwróciłem się twarzą do niego, by mieć na oku jego dłonie, które teraz leżały na poduszce na wysokości mojej twarzy. 

- Taehyung, nie powinno cię tu być. Nie wygłupiaj się już i wyjdź stąd, zanim ktoś cię przyłapie - szepnąłem, starając się brzmieć przekonująco, jednak wtedy poczułem jak głaszcze mnie wierzchem dłoni po policzku.

Wziąłem głęboki wdech, starając się ochłonąć. Zachowywałem się jak spragniony pieszczot kot, którego można przekupić drapaniem za uchem.

- Wszyscy już śpią, przecież sam to powiedziałeś. A ja... chciałem pooglądać gwiazdy - mruknął i uśmiechnął się delikatnie, wpatrując w moje oczy. Mimowolnie odwróciłem spojrzenie, chcąc wstać, ale wtedy objął mnie ramionami w pasie nawet mocniej. - Naprawdę się nie wygłupiam. Lubię cię, Yoongi hyung. 

- Przestań, przecież wiesz, że tak nie wolno! - uniosłem się, czując jak moje dłonie drżą z nerwów. Jednak wtedy posłał mi uśmiech tak smutny, że byłem bliski złamania serca. Jeśli było coś gorszego niż strach przed konsekwencjami, to chyba tylko ten uśmiech.

- Wiem. Wyjdę zanim wstaną, obiecuję, ale... tylko dzisiaj, proszę - wyszeptał, przytulając mnie ciasno do siebie, a ja nie sądziłem, że mogę się sprzedać za kilka całusów w szyję. Może też nie od razu "sprzedać", jednak efekt był bardziej niż oczywisty. Zasnąłem w jego ramionach, snem spokojnym i zupełnie naiwnym. 

Obudziłem się gdy wstał, jak obiecał, przed budzikiem i przed wszystkimi. Wyszedł z łóżka i poprawił koszulkę, chcąc wyjść, jednak to była ta chwila, gdy to ja chwyciłem go za rękę i przyciągnąłem do krótkiego pocałunku. 

Potem już nie zasnąłem. Leżałem wtulony w poduszkę pachnąca jego szamponem, przykryty kołdrą po same uszy, jakbym dzięki temu mógł się skryć. Jednak gdy wyszedł, znów poczułem strach. Miałem wrażenie, że wraz z tym jak wzejdzie słońce, on powie wszystkim o tych kilku pocałunkach, o tej nocy i naszej słodkiej tajemnicy. Bałem się, że to będzie bolesny koniec nie tylko dla mojej kariery nauczycielskiej, ale też moich uczuć, którym pozwoliłem rozkwitnąć. 

Jak się okazało, ten strach był zupełnie zbędny. Od rana wszystko było w zupełnej normie. Tylko ja byłem nieco bardziej zaspany niż opiekunowi wycieczki wypadało, ale co się dziwić, jeśli przespałem w nocy raptem tyle, co w jego objęciach? W każdym razie uczniowie nie dawali sygnałów, by wiedzieli cokolwiek więcej, a sam Taehyung powitał mnie uśmiechem tak pięknym jak zawsze. 

I to chyba przez ten uśmiech i czułe spojrzenie, to właśnie wtedy wpadłem w to do końca. 

-

Some kind of madness - KTH x MYGWhere stories live. Discover now