NatsuxLucy dla Kruulik

460 34 7
                                    

Część 5

<Natsu>

-No, więc nie chcę wrócić do ojca, bo odkąd tylko pamiętam, byłam dla niego, a właściwie dla jego kolegów, nagrodą. Zawsze, gdy przyjeżdżali do nas jego znajomi i grali w karty... byłam nagrodą dla nich. Dlatego tez, gdy ojciec przegrywał... -wzdrygnęła się, a ja zmrużyłem oczy. -musiałam spędzić z jednym z nich noc. -z jej oczu poleciała jedna łza. - Gdy odmawiałam, to mnie bił i do tego zmuszał. -druga łza. -Jednak kilka miesięcy temu... Ojciec powiedział mi, że książę z królestwa Lodu się mną zainteresował. Chciał mnie zmusić do ślubu z nim. -kolejne łzy wypływały spod jej powiek. -Ale dzięki tej ulewie się tu zatrzymaliśmy i spotkałam cię. -uśmiechnęła się do mnie, mimo łez. Ja poczułem jednocześnie żal, chęć mordu dla tych, co ośmielili się ją dotknąć, smutek, no i szczęście, bo jednak jej na mnie zależy. -Ja... nie wiem, co oni mi robili, bo mnie uśpili. A teraz... -zamiast dokończyć, podała mi kopertę.
Zabrałem ją i otworzyłem. W środku był list zaadresowany do Lucy. Wyjąłem go i zacząłem czytać,
Droga Lucy!

Jak się domyślasz tu twój ojciec. Chcę, abyś się uwolniła, od tego potwora (o ile jeszcze żyjesz) i natychmiast przyjechała do królestwa Lodu. Książę już wysłał armię, która zmierza w kierunku jego domu, więc nie martw się. Wasz ślub odbędzie się, jak tylko wrócisz.Twój ojciec.
Zgniotłem z wściekłości list. Zacisnąłem pięści. Miałem ochotę zabić wszystkich, by tylko się od nas odczepili.
Z moich rozmyślań wyrwała mnie ręka, którą położyła mi na ramieniu Lucy. Spojrzałem na nią. Wyglądała na zmartwioną.
-Nie martw się. -powiedziałem, uśmiechając się,. -Nie pozwolę im cię ode mnie zabrać!
-Ale... Pamiętasz o układzie? -spytała się niepewnie. Ja dopiero teraz sobie przypomniałem, że muszę jej powiedzieć o mojej przeszłości.
-Eh... westchnąłem i potarłem twarz rękoma. Po chwili namysłu zacząłem mówić. -Siedem lat temu mieszkałem tu razem z bratem, ojcem i matką. Jednakże pewnego dnia mój ojciec zniknął, a matka z rozpaczy próbowała nas zabić, gdyż według niej za bardzo przypominamy jej tatę. W akcie samoobrony... przypadkiem... ja... zabiłem ją. -wyznałem ze smutkiem. -Nie chciałem tego, ale... jakoś samo tak wyszło. Mojego brata wtedy nie było w domu, bo uczył się magi. Była jego pasją. Według rodziców to była bzdura, ale on i tak ich kochał i podążał za swoimi marzeniami. -skrzywiłem się lekko. -Gdy wrócił i zobaczył martwą mamę, a mnie z nożem nad nią... Zdenerwował się. Wiedziałem, że nie chciał mnie skrzywdzić, ale przypadkiem, pod wpływem gniewu rzucił na mnie klątwę. Potem gdy wytłumaczyłem mu, co się stało, to mnie przepraszał, ale nic nie mógł zrobić. Miałem zostać taki na zawsze. - Lucy patrzyła na mnie ze współczuciem. -Po jakimś czasie wyprowadził się, bo chciał zgłębiać sekrety magi. Wtedy zostałem sam. No... Aż do dnia, w który poznałem cię. -uśmiechnąłem się i lekko zarumieniłem. -Sprawiłaś, że moje życie znowu nabrało kolorów. -zarumieniłem się jeszcze mocniej. -Ach... -przypomniałem sobie. -No tak. Te dwa pokoje były zamknięte, bo... tu zabiłem moją matkę. Źle mi się kojarzył. A tamten to była sypialnia rodziców. Nie chciałem, by się zniszczyła. -skończyłem mówić.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, której żadne z nas nie miało odwagi przerwać. Ja przetwarzałem informacje od niej, a ona zapewne ode mnie. Po kilku minutach postanowiłem, że coś powiem, ale ona mnie uprzedziła.
-Przykro mi -powiedziała i się do mnie przytuliła. Ja byłem zdziwiony. Nikt od dawna tego nie robił. Niepewnie odwzajemniłem uścisk. Nic nie mówiłem. Nie potrzebowaliśmy słów, by się zrozumieć.
-To... Co teraz robimy? -spytała Luce, odrywając się ode mnie. Patrzyła na mnie zmartwiona.
-Na pewno cię im nie oddam! Nie pozwolę cię znowu skrzywdzić. Zapłacą mi za wszystkie krzywdy, które ci wyrządzili. -warknąłem, zaciskając pięści, a Lucy chyba lekko się przestraszyła.
-Uspokój się. Ja też nie chcę tam wracać, dlatego trzeba uciec. Nawet ty nie poradzisz sobie z całą armią. -powiedziała, głaszcząc mnie po ramieniu. Ja popatrzyłem na nią z rozczuleniem.
-Dobra. To idź się spakować. -rozkazałem jej.
-Okej. -odpowiedziała i ruszyła do góry.

One-ShotyWhere stories live. Discover now