Rozdział 17

2.2K 139 15
                                    

Krzyki, płacz, błaganie o litość, to wszystko słyszałam leżąc w łóżku. Tylko leżąc na łóżku, to było za przeproszeniem chore, bałam się, co ja mówię byłam przerażona. Słyszałam jak jakieś tajemnicze głosy błagają o litość której nie dostały wnioskując po następujących po nich krzykach.

Nie mogłam już tego znieść, bałam się, bałam się że jeśli tylko się poruszę to to co dopada ich dopadnie i mnie. Leżałam sparaliżowana, czułam jak serce mi bije. Usłyszałam otwieranie drzwi i chwilę potem zobaczyłam czarną postać podchodzącą do mnie, nie było żadnych detali, po prostu czarna postać przypominająca mężczyznę.

Patrzyłam się na nią z przerażeniem i w miarę jak ona do mnie pochodziła ja odsuwałam się jak najdalej.

-Ana- usłyszałam delikatny i pełen troski głos... Bardzo znajomy głos

-O-Odejdź ode mnie- powiedziałam z przerażeniem

-A-Ana- słyszałam jak się waha, w jego głosie było słychać ból i smutek

-J-Ja nie chce umierać, proszę oszczędź mnie-załkałam i schowałam twarz w dłonie kuląc się. Słyszałam że ktoś coś do niego mówi-Zostawcie mnie w spokoju... Proszę -załkałam. Poczułam że coś mnie łapie za ramie, po chwili czuję rękę przytulającą mnie do siebie. Poznałam zapach Jamesa i wtuliłam się w niego przytulając się jak przysłowiowa Małpka.-K-Ktoś tu był... Słyszałam jak błagali o pomoc, słyszałam ich krzyki... J-ja nie chce skończyć jak oni, nie chce-  płakałam wtulając się w Buckiego.

-Ciii, spokojnie, jesteś bezpieczna, nikt tu nie przyjdzie, nie pozwolę na to- uspokajał mnie, czułam że jednym palcem kreśli wzorki na moim ramieniu. Jego głowa opierała się o moją formując bezpieczny kokon.

-Ale co jeśli przyjdzie później?- spytałam- nie chce zostać tu sama, moja moc fiksuje widziałeś co się wcześniej stało- dodałam

-To omdlenie było przez twoją moc?- dopytał a ja pokiwałam głową.-Wiesz że będę musiał powiedzieć to twojemu bratu?- znów spytał a ja znów przytaknęłam.

-Zostaniesz ze mną?- spytałam z nadzieją po chwilowej ciszy podczas której się uspokoiłam na tyle że nie płakałam.

-Jeśli chcesz- odpowiedział, odsunęłam się od niego i zrobiłam mu miejsce by mógł się położyć co po chwilowym zastanowieniu uczynił. Przytuliłam się do jego ręki i ułożyłam wygodnie uważając na wenflon który miałam wbity w żyłę na przedramieniu. Buck również chwile się kręcił ale po chwili Poczułam że zasnął, schowałam głowę pomiędzy jego tułowiem i ręką po czym zamknęłam oczy wytężając słuch jednak jedyne co tym razem słyszałam to był równomierny oddech Jamesa i zgłuszone bicie jego serca. Ukołysana tymi spokojnymi odgłosami zasnęłam, w końcu zasnęłam

-Ana- poczułam szturchnięcie, leniwie otworzyłam oczy patrzac sie na przystojną twarz Bucka. Wait What? Przystojną? To twój przyjaciel i tylko przyjaciel więc ogarnij dupe.-Nie chciałem cie budzić ale jeśli zaraz nie wyjdę to Doktor Banner mnie zabije o ile nie zrobi ze mnie miazgi- oznajmił

-A tak, już- powiedziałam odczepiając się od niego-Przepraszam, pewnie spało ci się nie wygodnie- zarumieniłam się z zakłopotania.

-Jakby mi było niewygodnie to bym się poruszył nie prawdasz?- odpowiedział wstając z łóżka

-No w sumie- powiedziałam

-Przyniose ci śniadanie- poinformował mnie a ja podziękowałam usmiechem oraz przytaknięciem. Buck wyszedł odgarniając swoje włosy a ja położyłam się wygodnie bo co mi innego zostało?
Po chwili ciszy usłyszałam otwieranie drzwi. Po chwili zobaczyłam Bruca.

Soldier/ Bucky Barnes FFWhere stories live. Discover now