Rozdział 14

2.5K 148 31
                                    

Przechodziłam pomiędzy drzewami gęstego lasu, podłoże składało się głównie z korzeni drzew rosnących tam. Co chwile widziałam kolorowe sznurki prowadzące w dal, im bardziej w dal patrzałam tym ciemniej i mgliściej się stawało, mój wzrok sięgał do około 8-10 metrów ode mnie. Cisza wokół mnie zaczynała mnie przytłaczać i sprawiała że moje zmysły szalały, nie było żadnego dźwięku, liście nie szeleściły, ptaków zdawało się nie być, żadnych ludzi... po prostu nic tylko moje ciche kroki. Krążyłam po lesie aż zaczęło się ściemniać, wtedy usłyszałam płacz, bardzo znajomy płacz. Zaczęłam się rozglądać wyszukując skąd może on dochodzić kiedy zauważyłam tęczową nitkę zawiązaną jako jedyną w tym miejscu. Postanowiłam się nią kierować , idąc w głąb lasu zaczęłam dostrzegać wisielców, na początku nie znane mi twarze które może raz w życiu widziałam, później zaczęłam zauważać nadwornych z Asgardu z którymi obcowałam na codzień podczas mojego dorastania. Później widziałam takich ludzi jak Fury, Coluson, Sharon czy Spidey lub Rohnie, potem zobaczyłam Starka, T'Challe i Scotta. Z coraz większym zaskoczeniem i bólem szłam za nicią, dalej widziałam Wdowe, Steve'a, Wandę, Pietra i Deadpoola a przede mną ukazał się mały okrąg z wyrośniętych drzew, tam zobaczyłam takie osoby jak Clint, Bruce, Thor, Frigga nawet Odyn tak się znalazł wisząc z siną twarzą. W oczach stanęły mi łzy... moi bliscy nie żyją... znaczy Frigga wiem że nie żyje ale nadal boli mnie jak widzę ją na tej linie. Na przeciw mnie widziałam czarną postać stojącą nad martwymi ciałami Lokiego i Jamesa. Zasłoniłam usta rękoma i podbiegłam do ich martwych ciał a szczególnie Lokiego, wzięłam je w moje ręce i przytuliłam płacząc. Ból jaki odczuwałam był nie do zniesienia, spojrzałam na martwe ciało Barnesa i również przyciągnęłam je do siebie przytulając.

-Widzisz?  Wszyscy nie żyją- usłyszałam delikatny kobiecy głos przy uchu, szybko obejrzałam się za siebie widząc kobietę podobną do mnie, różnica była taka że ona miała całe czarne oczy i ciało pokryte japońskimi znakami. Odsunęłam się od niej pozwalając ciału brata i ciału chłopaka opaść na moje kolana

-K-Kim ty jesteś?- Spytałam- Czego ode mnie chcesz?- dopytałam z przerażeniem

-Oj wiesz, dawno nie byłem w ciele kobiecym więc sam nie wiem czego chce, chodź... mam pewną zachciankę, daj mi swoje ciało- powiedziała z przerażającym uśmiechem 

-Dlaczego ich zabiłaś?! I nie oddam ci mojego ciała!- Spytałam podwyższonym głosem- Oni wszyscy... Oni ci nic nie zrobili!

-Oj kochana, jestem śmiercią, i dopadnie każdego- odpowiedziała kobieta podchodząc z demonicznym uśmiechem

Usiadłam niczym sprężyna oddychając głęboko, po moich policzkach łzy ciekły ciurkiem a moje spocone ciało błagało o chwilę chłodu. Odsunęłam kołdrę na bok i zsunęłam nogi na podłogę, wstałam, wzięłam z krzesła zawiązywany sweter i zarzuciłam go na barki po czym wyszłam z pokoju oglądając się za siebie w obawie że ten ktoś za mną idzie. Weszłam do wspólnego salonu gdzie stanęłam przed wielkim oknem które pokrywało całą ścianę. Zaczęłam patrzeć się w dal analizując to co mi się przyśniło... Pierwszy raz rozmawiałam z tym czymś... nazwało się śmiercią.

Streszczając to co się działo w ciągu tych kilku dni, ręka jest w połowie skończona brakuje jej tylko obudowy bo elektronika jest skończona, ze Stevem sobie wszystko wyjaśniliśmy i teraz jest z Sharon czego nie mam mu za złe, z Buckiem złapałam całkiem dobry kontakt i często rozmawiamy na różne tematy, namówiłam go na lekcje Jogi po tym jak odzyska drugą rękę, z Brucem widzę się mniej przez jego robotę w laboratorium a moją w pracowni. Z Clintem i Natashą czasem gdzieś się przejdziemy lub pogadamy też. Od niedawna zaczęły mnie męczyć koszmary w którym widziałam jak moi przyjaciele popełniają samobójstwa na różne sposoby i zawsze towarzyszył mi szept mówiący "To twoja wina". Dziś pierwszy raz od kiedy zaczęłam je mieć spotkałam to coś i rozmawiałam z tym. To wydaje się takie... dziwne...

Soldier/ Bucky Barnes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz