7.

240 12 0
                                    


-Wkurwia mnie ten świat i wkurwiasz mnie ty.- wreszcie to powiedziałem.
- Mam dość całej tej dziecinady. Co wy kurwa robicie ze swoim życiem?! Co wy kurwa robicie z moimi pieniędzmi?!

Ja na serio mam dość. Mam długi. Zaległości w chuj, a do tego pracuje z największymi debilami świata, ale na moje nieszczęście tylko oni mogą to jakoś ogarnąć. To spotkanie biznesowe działa na mnie lepiej niż nie jeden lek na podwyższenie ciśnienia.

- Co ty sobie myślisz? Nie pozwolę się tak traktować. Zrywamy umowę, bo zachowujesz się jak kutas! - tak, właśnie w tym momencie zniszczyłem sobie życie. Największy deweloper z jakim miałem przyjemność pracować, właśnie zerwał umowę. Kurwa, no nie mogę. Brawa dla mnie. Powinienem to naprawić. Jeremi wyszedł z mojego biura szybko kierując się do wyjścia. Nie jestem tym, który przeprasza, więc muszę to jakoś inaczej obmyślić. Oparłem się łokciami o biurko i chwyciłem się za głowę. Kurwa! Po prostu już nie mogę. Pstryknąłem palcami i włączyła się muzyka klasyczna. To jedna z rzeczy które mnie uspokaja, a zważywszy na to, że najczęściej spotkania mam tu, założyłem taki system. Czasami pomaga. Najbardziej jednak wolę na uspokojenie pójść na siłownię lub na dziwki. Nie oszukujmy się to drugie częściej się zdarza. Może moja mała diablica pomoże mi się wyładować? Nie jest jednak zbyt chętna na jakieś niegrzeczne rzeczy.
Muzyka klasyczna jednak ciągle nie pomagała. Wziąłem w ręce pierwszą lepszą rzecz, którą okazało się być mój ulubiony długopis i cisnąłem nim o ścianę. Wbił się w nią. Czy może być jeszcze gorzej? Muszę się przejść, bo te cztery ściany mnie coraz bardziej dobijają. Pierwsze co jednak muszę zadzwonić do Caluma. Wziąłem telefon i połączyłem z nim. Na szczęście nie kazał mi długo czekać, chwała mu za to i cześć.

- No, co tam? - bez żadnego powitania opowiedziałem mu w bardzo, bardzo skróconej wersji jak było na spotkaniu i jak się zakończyło. Po ciszy, która nastała potem wywnioskowałem, że albo nie za bardzo się tym przejął albo tak go wkurwiłem.

- Nie wiedziałeś jak ważny jest ten kontrakt? - mówił na wskroś spokojnie.

- A myślisz, że zrobiłem to specjalnie? Poczekajmy 5 dni, wrócą do nas, bo innych dostawców nie mają. Jeśli nie, to wtedy będziemy działać. Więc powiedz tam Mike'owi żeby jeszcze nie załatwiał towaru. - ten plan jest zajebisty i ja jestem zajebisty. Jeszcze chyba nie było sytuacji, z której nie umiałbym wyjść i to jest jedna z moich zalet, które tak uwielbiam. Teraz gdy wszytko załatwione muszę się przejść. Wyszedłem z biura i pierwsze co zauważyłem to to , że drzwi do pokoju Mentis są uchylone. Aż taki wścipski nie będę. Albo będę. Otworzyłem drzwi szerko i zastał mnie pusty pokój. Ok... Jest opcja, że zgłodniała i poszła do jadalni. Trzeba to szybko sprawdzić. Zszedłem szybko po schodach do jadalni. Kurde, tam też jej nie ma. Nagle przypomniałem sobie, że zapomniałem zamknąć drzwi do mojego biura, ale chyba nie jest na tyle glupia by tam wchodzić. O kurde, ona jest do tego zdolna. Wchodząc co drugi stopień szybko znalazłem się u góry. Całą drogę biegłem, jedynie zwolniłem przed drzwiami "mojego piekła". Były otwarte na oścież, a nasza mała zguba szukała coś w moim biurku. Szybko zauważyłem, że z jej spodni wystają jakieś kluczyki... To moje kluczyki do auta, których szukałem. Nieźle to sobie wykombinowała. Gratuluję. Chwilę się jej przyglądałem, ciekawy co zrobi. Nagle otworzyła moją ulubioną szafkę. Stała do mnie tyłem, sprawdzając ze zdziwieniem jej zawartość. Wykorzystałem to i jak najciszej wszedłem do biura, zamykając drzwi na klucz i chowając go głęboko do kieszeni. Już wiem, że teraz się ostro zabawimy.
-----------------------------------------------------------
Co tam u was? Kto ma ferie?

Ja, Bohaterem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz