5.

354 16 7
                                    

Nieźle to sobie wykombinowała. Jak ją wreszcie złapie to jej chyba osobiście pogartuluje. Tym okropnym wybrykiem zasłużyła sobie także na karę, bo uświadomiłem jej wcześniej, że ma się nie wygłupiać. Czemu jak wszystko idzie dobrze na początku, to coś takiego potem się dzieje? Znam każdy zakamarek tej willi, bo bywałem tu nie raz i wiem, że daleko nie ucieknie dlatego dam jej fory. Jestem jednocześnie wkurwiony i pod wrażeniem jej planu. Dalej nie mogę się po tym otrząsnąć, naprawdę ta dziewczyna zaczyna mnie coraz bardziej intrygować. Widzę coś co mi się bardzo nie podoba. Biegnę szybko po schodach i skręcam w stronę jednych z ogrodów, gdzie pobiegła. Na szczęście mały park był oświetlony lampionami, które tworzyły ścieżkę. Cały czas jej szukam, ale jedynie co widzę to pare par zjadających sobie nawzajem twarze. Nagle zauważam ją, jednak gdy mnie widzi od razu zaczyna biec. Przyznaj się, że podnieca cię, jej zgrabne ciało, ta gra w podchody choć wie, że jest na przegranej pozycji, te kocie ruchy. Cała. No i podniecenie, które na mnie wywarła nie zeszło. Rozlicze się z nią w domu, albo nie? To zależy jak grzeczna będzie przez resztę wieczoru, albo nie? Ale to takie podniecajace. Podoba mi się, że knuje intrygi przeciwko mnie.

Widzę ją! Nie mogę poprostu uwierzyć, jakiś facet się do niej dobiera! Ruszam w tamtą stronę i nie mogę się do nich dostać. Najgorsze jest to, że znam tego zboczeńca, to Taylor. Niezbyt wpływowy koleś, ale uważa się za człowieka, który podbił cały świat. Nagle zatrzymują mnie jakieś dwa goryle pewnie to podwładni tego debila.

- A gdzie się tak pan śpieszysz, pan Whitelow nie życzy sobie by mu teraz przeszkadzano- oznajmia ostro i daje rękę na moje ramię, aby mnie zatrzymać. Nie wiem czy wie, że mnie to nie powstrzyma. W oddali słyszę teraz krzyki Mentis. Jeśli będzie trzeba użyje innych sposobów. Na mojej twarzy natychmiast pojawia się uśmiech. Już wiem jaką tajną broń użyć.

- Wiesz kim ja jestem? - spytałem z oburzeniem- Jak można tego nie wiedzieć?! Uwierz mi, że jeśli mnie nie puścisz TERAZ to moi ludzi postarają się byś miał marne życie ty i ta twoja mała rodzinka. Jak im tam było? Laura i Kyra?- zgadywałem te imiona. Pewnie wyglądam teraz jak wściekły pies i chyba nawet zacznę warczeć. On wybałuszył swoje oczy i szybko zabrał rękę z mojego ramienia, przepuszczając mnie.

Odepchnąłem ich i wpadłem do miejsca, gdzie kruszynka była już w rozdartej bluzce i spódnicy, a koło niej był Taylor, którym teraz szczerzył się patrząc na nią płaczącą. Choć wiem, że Mentis by dała mu radę, teraz jest w takim stanie, że dała by do siebie podejść nawet bezdomnemu. Wyciągnąłem szybko broń i strzeliłem kolesiowi prosto w środek jego zasranej gęby. Nie sądzę by ktokolwiek zwrócił uwagę na strzelaninę w ogrodzie. Szybkim krokiem podchodzę do dziewczyny i pomagam jej, bo już ledwo stoi sama nogach. Zakładam na jej ramiona moją marynarkę.

-Cholera! Puść mnie!- krzyczy, dalej płacząc. Więc ją puszczam na co ona się lekko chwieje, dlatego znowu ją chwytam tylko mocniej by nie mogła się uwolnić. Ona zakrywa się bardziej moją marynarką zakrywając swoje zgrabne ciało.

- Ja nie ten zły- mówiłem z bardziej wściekłym głosem niż myślałem.

- O ile mi wiadomo to przez ciebie tu jestem i to ty mnie przedtrzymujesz, więc tak jesteś tym zły! - Miała trochę racji gdyby nie ja nie spotkało by ją to, ale ja tu przyszedłem w interesach, a nie by się zajmować jakąś pannicą, która stwierdziła, że chce się przebiec. Nie mam pojęcia co z nią zrobić więc stwierdziłem, że może lepiej będzie jak pojedzie już do "centrum" - tak, tak nazywamy swoją siedzibę. Gdy siadamy do samochodu dziewczyna się nagle odzywa.

- Jesteś mordercą- Słyszę jak się jej jeszcze trzęsie głos po płaczu i nieustannym krzyku i to wcale mnie nie dziwi.

- Raz jestem mordercą, a raz zachowuje się humanitarnie. Co to za różnica? Ciesz się, że żyjesz- odpowiadam jej z uśmiechem.

Ja, Bohaterem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz