Rozdział 30

2.2K 233 5
                                    

*Valentino*
       Wchodząc do domu zastałem wszechogarniającą ciszę co spowodowało mój strach. Wbiegając do kuchni o mały włos nie zbijając wazonu z półki ujrzałem pustkę. Zaglądając pędem do mego i jej pokoju także nie zastałem nikogo. Idąc ku sypialni rodziców uzyskałem taki sam wynik co poprzednio; jedno, wielkie NIC. Siadając bezradnie na łóżku schowałem twarz w dłonie zaczynając cicho płakać. Zabrali ją...
Zupełnie bezradny i załamany czułem się jak ta ostatnia świnia. Obiecałem jej, że nie pozwolę by ją zabrali. Obiecałem, że w razie czego będą musieli oddać także mnie. A jak przyszło co do czego...obiecanki poszły w las. Wstając ruszyłem na parter po drodze ocierając coraz to nowsze łzy. Nagle z salonu dobiegł mnie czyjś cichutki śmiech. Zaglądając do owego pomieszczenia ujrzałem...Nikę! Nie mogąc uwierzyć w to co widzę zapytałem;
-Nika?
Dziewczyna obróciła się w moim kierunku a na mój widok otworzyła szeroko oczy. Obserwowałem jak podbiega ku mnie łapie za twarz i patrząc na mnie rozbieganym wzrokiem pyta;
-Coś ci się stało? Ktoś ci coś zrobił?
-Tak - szepnąłem cicho patrząc prosto a jej błękitne acz teraz zmartwione oczy
-Powiedz mi, proszę. Co ci się stało i kto cię skrzywdził, Valley - prosiła ocierając moje łzy.
Biorąc jej dłonie w swoje pocałowałem ich wierzch ani na chwilę nie spuszczając z niej wzroku. Widziałem jak w jej spojrzeniu pojawia się zaskoczenie.
-Po tym jak wybiegłem z domu zdałem sobie sprawę, że to pytanie jakie mi zadałaś...już dawno miałem na nią odpowiedź lecz nie chciałem przyjąć tego do świadomości. Zdałem sobie sprawę, że ta osoba może mieć inne zdanie na ten temat ale...
-Valley! - usłyszałem jej zniecierpliwiony głos - Kto ci zrobił krzywdę?
Uśmiechnąłem się odpowiadając;
-Ty
Nagle w oczach dziewczyny stanęły łzy. Widziałem jak chce się wyrwać z mojego uścisku dlatego przewróciłem ją na plecy trzymając za nadgarstki znajdujące się po obu stronach jej głowy.
-Ty mnie skrzywdziłaś wyrywając me serce, Niko. - szepnąłem -Osłabiłaś mnie swą miłością. Teraz nie potrafię powiedzieć, że mnie nie obchodzisz bo bym skłamał. Dlatego nie mogę pozwolić ci odejść...
Widziałem szok na twarzy brunetki.
-Dlaczego płakałeś przy wejściu do salonu? Dlaczego wybiegłeś wtedy z domu? - pytała cicho
Wypuściłem głośno powietrze siadając na kanapie puszczając ją.
-Bałem się, że cię zabrali. Bałem się, że już cię nie zobaczę. Bałem się, że złamałem dane słowo wobec osoby, która mi ufa. A co do mojej ucieczki...wtedy nie chciałem zaakceptować prawdy - odparłem
-Rozumiem...a właściwie nie. O jakiej prawdzie mówisz?
-O tym właśnie musimy porozmawiać...

Zaufać Ponownie - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz