Rozdział 17

2.5K 280 13
                                    

*Nika*
    Wychodząc ze schroniska próbowałam znaleźć starca ale gdy spytałam nieśmiało jedną dziewczynę, która niosła miskę z jedzeniem dla psa o starca, który tu pracuje odparła, że pracują tu same dziewczyny. Zdziwiłam się lecz nic nie powiedziałam na ten temat. Czekałam aż dziewczyna sobie pójdzie po czym wypuściłam pitbulla, którego głaskałam i wraz z nim ruszyłam przed siebie w kierunku domu. Wchodząc do pokoju nakazałam psu pójść pod łóżko i o dziwo posłuchał. Otwierając okno stanęłam na wąskim parapecie po czym łapiąc się rynny wdrapałam się na dach. Siadając na krawędzi dachu machałam nogami w powietrzu a dłonie oparłam z tyłu pleców. Patrzyłam na słońce, które pieściło moją twarz swoimi promieniami. Nagle usłyszałam zszokowany głos chłopaka;
-Nika proszę...zejdź z tego dachu, tylko po mału...
Jego błagalność była namacalna. Czułam się tak jakby przemawiał do dziecka, które chce zrobić sobie krzywdę.
-Ty chyba nie myślisz, że chcę się zabić, prawda? - zapytałam śmiejąc się - Poza tym, wyglądasz teraz jakbyś miał niestrawność jeśli mam być szczera.
Nachylając się ku przodowi ujrzałam bladego jak ścianę Valentina.
-Idę stąd nie chcę patrzeć jak stracisz równowagę i rozplaszczysz się na chodniku. - usłyszałam złość w jego głosiem po czym zniknął mi z oczu.
Nie powiem rozśmieszyło mnie to. Zachowywał się jak dziecko.
Chwilę później ujrzałam go krzątającego się w ogrodzie
-Panie niestrawność! Dzisiaj jest impreza u... Bethany? Chyba tak! Kazała mi powiedzieć byś przyszedł! - krzyknęłam przykładając dłoń do ust ale on nie zwrócił na mnie uwagi bowiem po chwili wyjął telefon i z kimś rozmawiał. Nie słyszałam co mówił, musiał szeptać. Łapiąc się za rynnę zsunęłam się na parapet mojego okna po czym weszłam do środka pokoju. Gwizdając zawołałam psa, który dosłownie po chwili przybiegł do mnie. Nagle ni z tego ni z owego do pomieszczenia wtargnął Valley. Widząc mnie i pitbulla zbladł jeszcze bardziej o ile to możliwe.
-Nika c...ccco to za bydlę? - zapytał wskazując na psa
Robiąc urażoną minę przytuliłam się do psa głaszcząc go po głowie
-Ranisz go - powiedziałam ganiąc chłopaka wzrokiem - Poznaj mojego przyjaciela. Niestety pierwsze wrażenie u ciebie nie istnieje. Nie wiem czy ci to wybaczy.
Żartowałam sobie z chłopaka bo naprawdę wyglądał jakby cytrynę połknął. On zdawał się o tym nie wiedzieć. Obserwowałam jak podchodzi ku psu i wyciąga dłoń a mój przyjaciel warknął na niego na co Valley magicznym sposobem zniknął z mojego pokoju w sekundę. Patrząc na psa z podziwem poklepałam go po głowie, mówiąc;
-Nie na darmo się lubimy
Zaśmiałam się. Miałam spokój tylko niespełna trzy godziny...

Zaufać Ponownie - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz