P o s t l u d e

192 32 19
                                    

        Ziewnęła cicho, otwierając oczy. Mieliśmy za sobą kolejną wspólną noc, kolejny dzień, kolejny rok. Kto pozwolił nam się ze sobą związać? Kto postawił ją na mojej drodze? Może rzeczywiście ona także miała mnie uratować, ale ja byłem zbyt głupi, by to zobaczyć?

        Uśmiechnęła się, głaszcząc mnie po policzku. Ona nadawała sens mnie. Nadawała sens tej opowieści, której go pozbawiłem. Odebrałem tym słowom morał i przekaz, ale ona nadal pozostawała moim drogowskazem. Dlaczego nie mogłem po prostu się w tym zgubić? Dlaczego ona pokazywała mi, jak iść?

        Wyszeptała ciche "kocham cię". Wiedziałem, że mówi prawdę. Chociaż nie mówiłem jej tego często, czułem to samo. Byłem w swoim własnym niebie? A może odnalazłem kawałek raju w epicentrum piekieł? Nie wiedziałem, dokąd mam podążać, więc postanowiłem tam zostać.

        Przytuliłem dziewczynę, nie chcąc jeszcze wychodzić z łóżka. Nie chciałem się stamtąd ruszać. Nie chciałem być jak dym – pragnąłem być popiołem. One zawsze pozostają.

A/n: To koniec! Mam nadzieję, że to krótkie opowiadanie Wam się spodobało! Proszę, zostawcie po sobie jakieś znaki i opinie. Do napisania! 

Ashes Remain [short story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz